53 Posiedzenie Sejmu - mowa Wicemarszałka Jana Woźnickiego część II

26 lutego 1929




     W późniejszym oświadczeniu swoim pan Premier inaczej cokolwiek już tę sprawę postawił, ale do tej sprawy przejdę później, a teraz chcę tylko powtórzyć raz jeszcze motywy, które powodowały nami, iż wniosek ten zgłosiliśmy.
      Oczywiście w opinii publicznej i w prasie było to oświetlane rozmaicie. Są rozmaite sposoby, którymi się podsuwa intencje najrozmaitszym ludziom i stronnictwom wtedy, kiedy oni spełniają jak najlepiej rozumiany swój obowiązek. Nie dalej jak dzisiaj popołudniu czytałem w jednym z organów prasowych, który chce uchodzić za poważny, wiadomość, iż wniosek o postawienie w stan oskarżenia Ministra Skarbu także jest komedią, obniżającą powagę Sejmu. Już to zainteresowanie Wysokiej Izby, które okazuje dla debaty nad tym wnioskiem, świadczy o tym, że 400, bo 444 przypuszczam tu nie ma, ale 400 poważnych mężów, obdarzonych zaufaniem narodu, przy nędznej komedii asystować by nie chciało. Otóż co sugeruje nam artykuł tego pisma ? Czytamy w nim: powiedzieli, że chcą odesłać sprawę do Trybunału Stanu, a oni w Sejmie dzisiaj będą odgrywali w Sejmie i będą odsyłali tę sprawę do komisji. Taki pan udaje głupiego, albo pisał to po pijanemu, boć przecież wiadomo, że ustawa o Trybunale Stanu wymaga, aby ta sprawa,zgłoszona we wniosku poselskim, odesłana była przede wszystkim do komisji, w komisji rozpatrzona i ażeby komisja z odpowiednim wnioskiem przyszła do Sejmu i ażeby ten wniosek został przez 3/5 głosów przy połowie uprawnionych do głosowania posłów uchwalony lub odrzucony. A więc przede wszystkim musi być odesłany do komisji. Oczywiście takich głosów nie można brać zupełnie pod uwagę.
      Można brać pod uwagę glosy prasy poważnej, która w sposób poważny krytykuje nasze wystąpienia i nad tymi głosami poważnej prasy zastanowić się będziemy musieli. Przede wszystkim jednak zastanówmy się nad oświadczeniem pana Prezesa Rady Ministrów Bartla. Pan Premier w swoim przemówieniu dnia 25 lutego tego roku oświadczył, iż przekroczenia budżetowe czynione były przez wszystkie rządy poprzednie, z tą różnicą, że przeważnie nie były one nawet wnoszone na Radę Ministrów, a decydowane wyłącznie przez ministrów skarbu, tym niemniej nie usiłowano nigdy pociągać ministra skarbu do odpowiedzialności konstytucyjnej.
      Malutką rzecz tylko sprostuję. Do odpowiedzialności konstytucyjnej usiłowaliśmy pociągnąć jednego z ministrów skarbu wprawdzie nie za przekroczenia budżetowe, ale ...(Poseł Józef Sanojca, PSL Wyzwolenie: Mała rzecz) ja właśnie to mówię, co Pan myśli i niepotrzebnie Pan krzyczy, bo ja to mówię – ale za przyczynienie szkody Skarbowi Państwa. Był to wniosek, który podpisał m.in. i obecny pan Premier Bartel i wielu posłów, siedzących obecnie po lewej stronie z nim razem, ale uniemożliwili uchwalenie tego wniosku panowie z prawicy i szereg posłów, siedzących obecnie w centrum. A zatem to było usiłowanie pociągnięcia do odpowiedzialności ministra, ale rzeczywiście nie za sprawy budżetowe , a to dlatego, żeśmy nie mieli, proszę Szanownych Panów, do tego podstaw prawnych, ale to nie naszym zdaniem, ale zdaniem obecnego Rządu. To dopiero pan Premier Bartel w swoim oświadczeniu tak mówił.
      Muszę wierzyć, że Rząd poważne rzeczy nam tu przedstawia, jako przedłożenie rządowe. Mamy zamknięcia rachunków państwowych za pewien czas, wydane nakładem Ministerstwa Skarbu, w których nam całkiem inne rzeczy przedstawiono.
      Przede wszystkim chcę uprzedzić, że wcale nie dla obrony poprzednich rządów – to nie jest naszą rolą, byliśmy wobec tych rządów w opozycji – ale dla sprostowania faktycznego muszę z tych zamknięć rachunkowych przedstawionych nam przez Rząd obecny i Najwyższa Izbę Kontroli skontrolowanych, przytoczyć tu pewne wyjątki. A więc uwagi do zamknięć rachunkowych za rok 1923. My wiemy, że to był rok gwałtownej dewaluacji marki, w czasie którego uchwalano stale prowizoria budżetowe. W prowizoriach tych pisało się, że rząd ma prawo przekraczać je o 25% w razie wzrostu drożyzny. Rząd najczęściej przychodził z żądaniem podwyższenia tego procentu do 60 lub 100%, to się robiło, porządku w budżetowaniu nie było, bo być nie mogło, to nie były budżety, lecz prowizoria budżetowe, w których nie uchwalało się dochodów, tylko stronę wydatków w ryczałtowych sumach na poszczególne ministerstwa. I tutaj rzeczywiście były przekroczenia, wynikające z tego, że marka spadała, ale o tym roku ani w prasie, ani w przemówieniu pana profesora Bartla, nie mogło być mowy dlatego, że był to rok, w którym budżetowanie było zupełnie niemożliwe. Jednakże i tutaj dodatkowe przedłożenia na podwyższenie tego procentu, o który Rząd może przekroczyć budżet, były zgłaszane i zawsze w okresie budżetowym, to jest zawsze przed zakończeniem tego okresu budżetowego, o który chodziło, nigdy później. I to przez cały czas tak było i nigdy później te przedłożenia nie były zgłaszane. A więc załączniki do ustawy i ustawa z 15 lutego 1923 r. to było prowizorium budżetowe. Później zaraz 27 lutego było przedstawione żądanie dodatkowego podwyższenia tego procentu itd. itd. W tym 1923 roku, choć gospodarować budżetem nie można było prawidłowo, jednakże te rzeczy zupełnie prawidłowo były rozstrzygane.
      Dalej jest budżet z roku 1924. Jest to budżet już mocno omawiany w prasie i cóż widzimy w zamknięciach rachunkowych, przedstawionych nam przez Rząd, zaakceptowanych przez Rząd i oczywiście przez NIK. Według ustawy skarbowej z 29 lipca 1924 r. preliminowano 1.592.000.000 zł – to był budżet uchwalony w lipcu, dlatego że w maju zamienione zostały marki na złote w preliminarzu budżetowym, można było przeliczyć w prowizorium budżetowym marki również na złote i można było w ten sposób budżet na 1924 rok uchwalić. Oczywiście po uchwaleniu już tego budżetu okazało się, że przeliczenie złotego po 1,800.000 marek nie odpowiada istotnej wartości złotego. Urzędnicy zaczęli domagać się podwyższenia płac i wskutek tego została przedstawiona ustawa o dodatkowych kredytach, o zmianach w budżecie na rok 1924. W ustawie tej uchwalono dodatkowych kredytów 210 milionów. Ustawa ta była zgłoszona (Poseł Adam Krzyżanowski BBWR: 18 grudnia, a ogłoszona w Dzienniku Ustaw 5 stycznia) 21 października, Panie Profesorze, projekt tej ustawy został przedstawiony, a uchwalony 19 grudnia. A więc w październiku Rząd ówczesny zażądał dodatkowych kredytów na ten rok, którego budżet był w wykonaniu, a nie czekał roku po upływie roku budżetowego.
      Przecieram oczy i przez okulary patrzę na te zamknięcia rachunkowe i na to, co w prasie pisano, i żadną miarą nie mogę znaleźć w zamknięciach rachunkowych wzmianki o jakichś przekroczeniach i deficycie w tym budżecie. Owszem Rząd i NIK wyraźnie piszą: Jak wynika z powyższych cyfr rzeczywiste wydatki w roku 1924 mieszczą się w ramach budżetu na ten rok, przy czym zaoszczędzenie w tym roku wynosi w złotych 146.789.715.
      Są dalej zamknięcia rachunkowe za rok 1925. Jest znowu zasadniczy budżet, ustawa skarbowa z 30 czerwca 1925 r., na cały rok budżet ten według niej ma wynosić 2.165 milionów. Już w lipcu w kilka tygodni po uchwaleniu budżetu zgłoszono ustawę o kredytach dodatkowych, zgłoszono ją zresztą w czerwcu przed uchwaleniem budżetu, bo 10 czerwca; kredyty dodatkowe w tym roku wynosiły 3.950.000 i to były całe kredyty dodatkowe na ten rok. Nic więcej nie było, i dopiero Pan Minister Czechowicz zgłosił 8 listopada 1926 r. projekt ustawy, uchwalony przez Sejm 13 lipca 1927 r., według którego to projektu zmniejszono preliminowane wydatki nadzwyczajne w administracji o kwotę 72 milionów, to jest w jednym miejscu zmniejszono, zwiększono zaś wydatki zwyczajne administracji o kwotę 69 milionów, oraz w przedsiębiorstwach o 3.781.000, czyli w jednym miejscu nie wydano przyzwolonych kredytów, w innym miejscu wydano więcej, a ponieważ tego virement dokonano nie w granicach pozycji, ale w granicach paragrafów, więc zażądano na to, już po dokonanym fakcie, przyzwolenia Sejmu. Sejm to przyzwolenie dał i uchwalił je w ustawie z 13 lipca 1927 r. Ale tutaj jest bardzo ciekawa rzecz. Oto czytałem dziś organ, nie wiem czy oficjalny, czy półoficjalny, w każdym razie „Głos Prawdy, gdzie jest napisane, że ta ustawa z 13 lipca 1927 r., nie zmieniając globalnej sumy budżetu na rok 1925 – tutaj jakoś zgodnie z prawdą – upoważnia do zwiększenia poszczególnych pozycji na łączną sumę 148.227.831 zł. Uwaga: oczywiście franków złotych. Przy czym z uwagi na znaczny upływ czasu od roku 1925 przyjęto za postawę rzeczywiste wydatki wykonane.
      W zamknięciach rachunkowych, skontrolowanych przez NIK, jest powiedziane, że było to przeniesienie 72 milionów z jednej pozycji na drugą, a w „Głosie Prawdy” 72 miliony, które są odjęte od jednej pozycji, dodaje się do 72 milionów innej pozycji i pisze się sumę nie 144 milionów, jak być powinno, ale 148 milionów i powiada się: oto takie było przekroczenie budżetowe, wówczas, kiedy to było zwykłe przeniesienie z jednego paragrafu na inny. I oto na tej tak prawdziwej podstawie, zacytowanej w „Głosie Prawdy”, „Głos” wyciąga taki wniosek ! (Przerywania na ławach BBWR.) Chodzi o to, jak się usiłuje gmatwać prawdę przez „Głos Prawdy”. Później powiedziane jest, że gdyby nie było przekroczeń budżetowych, wynoszących 148 milionów, rok 1925 byłby zamknięty bez deficytu, a tym samym odpadłby jeden z głównych powodów katastrofy walutowej i skarbowej w 1925 roku.
      A więc odpadłby w tej chwili jeden z głównych powodów, a jeżeli on odpadł według sprawozdania NIK, to zapytuję, skąd się wziął deficyt i katastrofa walutowa ? To jest pismo, które broni Rządu, które ja usiłuję traktować poważnie, bo tamtych, których nie usiłuję traktować poważnie, wcale cytować nie myślę.
      Jak było w 1926 roku ? Pamiętamy co się działo w 1926. Był okres przed majowy, był okres pomajowy. W okresie przed majowym była ustawa z 22 grudniu 1925 r., więc uchwalona przed okresem budżetowym, o prowizorium budżetowym za czas od 1 stycznia do 31 marca 1926 r. Wtedy przechodziliśmy na rok budżetowy od kwietnia do kwietnia, więc na ten okres uchwaliło się ustawę o prowizorium budżetowym. Następnie była druga ustawa z 31 marca, zwiększająca wydatki preliminowane na I kwartał o 23 miliony. Więc jeszcze przed upływem tego kwartału, to jest 23 marca zgłoszona została ustaw, żądająca dodatkowych kredytów na ten okres i przed upływem tego terminu została uchwalona. Następnie była ustawa z 30 kwietnia 1926 r., zwiększająca wydatki na miesiąc kwiecień, znów kredyty dodatkowe. Następna ustawa z 1 lipca zwiększyła sumę preliminowanych wydatków na maj i czerwiec o 6.449.000 – znów kredyty dodatkowe i znowu uchwalone przed upływem tego terminu, który był tutaj dotknięty.
      Później już przychodzi gospodarka obecnego Rządu. Jeżeli Rząd obecny hołduje zasadzie, że należy ustawy o kredytach dodatkowych przedstawiać dopiero wraz z zamknięciami rachunków, to dlaczegoż Rząd wówczas nie był tego zdania, tylko przedstawiał ustawę z żądaniem dodatkowych kredytów dość wcześnie, tak że one przez Sejm uchwalone były zawsze przed upływem tego okresu budżetowego, na który były uchwalane. Więc albo Rząd miał wówczas rację, przedstawiając nam we właściwym czasie ustawę o kredytach dodatkowych, albo teraz ma rację, chcąc przedstawić je nam razem z zamknięciami rachunkowymi. Je jestem zdania tego, że Rząd wówczas miał rację, dlatego, że Rząd osiągnął przez to jedną ważną rzecz. W każdym z tych zamknięć rachunkowych jest powiedziane tak: budżet na rok ten i ten wynosi tyle i tyle. Ustawa o kredytach dodatkowych przyzwoliła na otwarcie kredytów w rozmiarach takich a takich. A zatem wszystko NIK podsumowała i mówi: Rząd miał pozwolone na wydatkowanie tego, co jest w ustawie skarbowej i tego, co jest w dodatkowych ustawach. I NIK traktuje to jako przyzwolenie budżetowe, a następnie powiada: a ponieważ wydano tyle i tyle, więc były przekroczenia lub ich nie było. We wszystkich trzech sprawozdaniach rachunkowych, które otrzymaliśmy za lata 1924, 1925 i 1926, nie ma nigdzie tych przekroczeń. Wszędzie zamknięto je z nadwyżką dochodów nad wydatkami. A co będzie teraz, kiedy Rząd zgodnie ze swoją zasadą, o której tu ciągle słyszymy, przedstawi nam zamknięcia rachunkowe i jednocześnie ustawę o kredytach dodatkowych z 560 milionami. Jak to będzie wyglądało ?
Przede wszystkim zamknięcia będą musiały być uprzednio sprawdzone przez NIK. Najwyższa Izba Kontroli będzie musiała brać pod uwagę to, że budżet został uchwalony w sumie 1.973.000.000. Wydatkowano 560 milionów więcej niż jest w budżecie, ale o tym NIK nie może napisać, że to się mieści w budżecie, że to było przyzwolone, a zatem co NIK o tym powie ? Że to jest przekroczenie bezprawne i, Panie Premierze, gdyby tego zagranica już wczoraj, onegdaj i parę tygodni temu nie wiedziała i gdyby się o tym z zamknięć rachunkowych NIK dowiedziała dopiero teraz, toby zaszkodziło nam za granicą, że wydaliśmy więcej niż było przyzwolone przez Izby Ustawodawcze, które na całym świecie mają to prawo, że uchwalają ciężary nakładane na obywateli i przyzwalają na wydatkowanie z tych złożonych przez obywateli funduszy. I w Polsce tak być musi, jeżeli Polska chce się liczyć z opinią zagranicy.
      Jeżeli teraz o opinii zagranicy mówimy, to pan Premier nam przytoczył, że zgłoszenie takiego wniosku będzie nam bardzo zagranicą szkodziło, więc nam to przekonanie i niewątpliwie wszyscy o tym wiemy, że zagranica, szczególnie ta zainteresowana finansowymi, skarbowymi i budżetowymi naszymi sprawami, dokładnie czytuje i nasze wiadomości statystyczne i nasze budżety i sprawozdania sejmowe i dokładnie już wie, że o pięćset kilkadziesiąt milionów budżet został przekroczony. Do dni ostatnich słyszeliśmy tutaj i w Sejmie i na komisji zapewnienia, że nasze zaufanie zagranicą wzrasta i wzrastało pomimo, ze zagranica wiedziała o tym przekroczeniu. Wzrastało. Ja bym chciał teraz powiedzieć również, żeby, o ile możności usłyszała to zagranica, że jednak to był nieporządek i byśmy zagranicą zaufanie mieli, przychodzimy do robienia porządku i domagamy się tym większego zaufania zagranicy. (Oklaski na lewicy.)
      Pan Premier oświadczył również, że kredyty dodatkowe za rok 1927/28 były otwierane nie inaczej jak na podstawie uchwały Rady Ministrów dla każdego poszczególnego wypadku po stwierdzeniu przez Rząd konieczności państwowej. Cóż, można by było powiedzieć, że to jest w porządku. Ale ustawa skarbowa, Panie Premierze, która została zgłoszona jako przedłożenie rządowe i została przez Sejm uchwalona i jest obowiązującym w Polsce prawem, powiada tak: „Otwieranie kredytów nieobjętych budżetem może nastąpić tylko na wniosek Ministra Skarbu uchwalony w drodze ustawodawczej. Więc Pan Minister ze swoimi żądaniami nie powinien chodzić do Rady Ministrów, ale przyjść do tej Izby i tu uzyskać przyzwolenie na wydatkowanie i wtedy dopiero ono jest prawne. Oczywiście może ktoś powiedzieć: a co wtedy, kiedy uczynić tego nie może. Uczynić tego nie mógł z powodu zamknięcia i odraczania Izby. Jest w dzisiejszej „Epoce” w artykule pod tytułem „Złośliwość” napisane, że pan Minister, gdyby chciał nie zgodzić się w tej sprawie z Rządem, to musiałby się podać do dymisji. I dlatego musiał się zgodzić i musiał na wydatkowanie tych kredytów przyzwolić.
      Otóż mnie się zdaje, że mniej byłoby gorszące i dla kraju i dla zagranicy, gdyby Pan Minister podał się do dymisji, niż gdy postąpił wbrew obowiązującemu prawu, bo to jest i gorszące i karygodne.
      Więc jeżeli uprzedni ministrowie skarbu dokonywali wydatków, ale przychodzili z odpowiednimi przedłożeniami przed upływem jeszcze tego okresu budżetowego, w którym te wydatki były wydatkowane, to postępowali zgodnie z prawem. Jeżeli Pan Minister Czechowicz tego nie zrobił, postąpił niezgodnie z prawem bez względu na przeszkody, jakie w tym względzie stały mu na drodze.
      Dalej Pan Premier powiada, że uzależnienie terminu przedłożenia ustawy o kredytach dodatkowych od ukończenia zamknięć rachunkowych jest stanowiskiem Rządu jako całości. Temu dałem kilkakrotnie wyraz na Komisji Budżetowej. Oczywiście, że gdyby to nie było stanowiskiem Rządu jako całości, to nie mielibyśmy tu tej sprawy. Ja wierzę, że to jest stanowisko Rządu jako całości, bo gdyby to nie było stanowiskiem Rządu, to Rząd przyszedłby o zatwierdzenie tych dodatkowych kredytów. Rząd nie przyszedł, więc jest to naturalnie stanowisko Rządu. A jaki wniosek z tego pan Premier wyciągnął – w związku z powyższym uważa, że wniosek, skierowany wyłącznie przeciwko osobie Ministra Skarbu, jest niesprawiedliwy, dalej, że wniosek taki, skierowany przeciwko całemu Rządowi. Panie Premierze, bardzo być może, że wniosek taki, skierowany przeciwko całemu Rządowi, będzie zgłoszony. My się z tym nie kwapimy dlatego, że ustawa skarbowa, na którą się powołujemy, zna tylko Ministra Skarbu, czyniąc go odpowiedzialnym za wykonanie tej ustawy. Następnie otwarcie kredytów, nieobjętych budżetem, może nastąpić tylko na wniosek Ministra Skarbu uchwałą w drodze ustawodawczej, zresztą Panie Premierze, my wysoko cenimy rycerskość Pana Premiera i wszystkich jego kolegów, że solidaryzują się w tej sprawie z panem Ministrem Czechowiczem, ale to jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Tu Panowie mogą się solidaryzować, ale Sejm może i ma prawo pociągnąć do odpowiedzialności konstytucyjnej tego, kogo on ze swej strony i w swoim subiektywnym przekonaniu uważa za najbardziej winnego albo za jedynie winnego. Zresztą Rząd obecny to nie jest ten Rząd, który rządził w roku 1927/28, na czele poprzedniego Rządu stał Marszałek Piłsudski, jako Premier, w składzie członków poprzedniego Rządu, w składzie poprzedniego Rządu był pan Gustaw Dobrucki – Ministrem Oświaty, pan Paweł Romocki – Ministrem Kolei. Teraz ich nie ma. Pan Marszałek Piłsudski jest, my chcemy zbadania tej sprawy, a pan Minister Czechowicz jest i był Ministrem i tylko z tej racji, ze był w tym i w tamtym Rządzie ministrem i jest odpowiedzialny, z tej racji proponujemy pociągnąć go przed Trybunał Stanu. (Głos: Za wszystkich nie odpowiada). Tak jest, jeżeli Trybunał Stanu dojdzie do przekonania, że tutaj ktoś więcej jest winien, niewątpliwie Sejm w następnej uchwale wyciągnie z tego odpowiednie wnioski, ale za co będzie tutaj odpowiadał pan Minister Świtalski, pan Minister Car, którzy wcale w poprzednim Rządzie nie zasiadali ? Jeżeli oni się solidaryzują, to ich sprawa, ale wobec wyraźnego brzmienia ustawy my nie tylko nie mamy chęci, ale nie mamy prawa pociągnięcia tych Panów Ministrów do odpowiedzialności. Więc niech się ta sprawa przede wszystkim w stosunku do Pana Ministra Czechowicza wyjaśni, a co z tego dalej wyniknie, to już będzie, co Pan Bóg da. Tu nam nie na daleką przyszłość, ale dziś obiecywano niestworzone rzeczy za uchwalenie tego wniosku. Czytałem w prasie, że Rząd miał przed sobą najrozmaitsze daleko idące konsekwencje z tego wyciągać, więc albo rozwiązanie Sejmu, albo ustąpienie Rządu. (Głos: Kto to pisał?) Nas ta sprawa zupełnie nie obchodzi. Nas obchodzi to, że po raz pierwszy budżet został przekroczony o 560 milionów zł, więc o sumę wielką, wynoszącą 1/4 ówczesnego budżetu, że Rząd choć upłynął rok czasu, nie przedstawił nam ustawy, domagającej się zatwierdzenia tego.
      O to nam tylko chodzi. I to, co my robimy, to nie jest tylko miłym nam prawem, to jest spełnianie obowiązku. (Oklaski na lewicy).
      W kuluarach spotykamy się z takim pytaniem:
Co ? Chcecie nam Ministra Skarbu do kozy wsadzić ? Można tak opowiadać. Ale ja stwierdzam, że Pan Minister Czechowicz już teraz obecnie wobec swoich kolegów gabinetowych ma daleko lepszą sytuację, kiedy oni przychodzą, aby im podwyższać kredyty. A następnie Minister Skarbu będzie miał jeszcze lepszą sytuację (Wesołość.) Ja nie wiem, coby pan Minister Czechowicz wolał, ale bezwarunkowo w interesie prawa, w interesie szacunku dla prawa leży to, ażeby Minister Skarbu wobec takich uroszczeń innych ministrów mógł mieć argumenty. Ten argument miał i poprzednio, tylko o nim w Polsce zapomniano. Ten argument przypomnieliśmy nie dla żadnej złośliwości, jak tutaj anonimowo jakiś autor pisze w „Epoce”, ale przypomnieliśmy dlatego, że to jest ta dziedzina prawa, która w Polsce przede wszystkim obowiązywać powinna, bo tu chodzi o grosze, składane przez obywateli bardzo ciężko, składane niejednokrotnie jako krwawica ludzka, z których wyliczyć się trzeba i lekkomyślnie szastać nimi nie wolno. (Oklaski. Przerywanie.)
      Tak mało, Panie Kolego, mówię na eksport, ze niech tak będzie – no na eksport, to jedno zdanie powiedziałem: a panowie przecież na eksport rozlepiają afisze po całym mieście, piszą tam Bóg wie co i nikt się tym nie gorszy, więc niech i ja na eksport coś powiem.
      To są te najważniejsze argumenty, które przytoczył tutaj pan Premier (Głos: Słabe.) Moim zdaniem, są one słabe. A teraz jeszcze jedno. (Głos na ławach BBWR: A co Kurier Czerwony napisał ?) Kuriera Czerwonego nie czytuję. Ta Miss Polonia, którą się Pan tak opiekuje, tak nam dojadła, że nie czytujemy. (Wesołość. Głos na ławach BBWR: Pan woli Miss Europę.) Pana może to rozczulać, ale nas starszych, to nie.
      Zwróciłem się do Kolegów naszych z klubów lewicowych o rozważenie, czy nie jest obowiązkiem naszym ze sprawy odpowiedzialności ministra uczynić użytek w stosunku do pana Ministra Skarbu ? To dodał również w oświadczeniu swoim Klub „Wyzwolenie”, powziął odpowiednią decyzję i w dniach najbliższych zwróciłem się do kolegów o podpisy. Dodałem, że nie mamy osobistej ani politycznej niechęci do pana Ministra Skarbu, chcemy tylko uporządkować to, co przede wszystkim z jego winy zostało dokonane wbrew prawu, w dziedzinie gospodarki finansowej. To było stanowisko, które rozważali koledzy z lewicy i odpowiednia ilość podpisów pod tym wnioskiem się znalazła. Zgłosiliśmy go nie na żarty i nie na żarty popierać będziemy i jeżeli znajdzie się ten wniosek na komisji, to znajdziemy środki do tego, ażeby komisja w bardzo szybkim tempie go załatwiła. Reszta nie będzie już od nas zależała. To jest właśnie w tej sprawie istotne, ze nie my będziemy sądzili w tej sprawie, że sądzić będzie trzeci czynnik, do tego przez najwyższe prawo w Polsce, bo przez Konstytucję upoważniony i zobowiązany. Przy pociągnięciu do odpowiedzialności parlamentarnej, przy takim solidaryzowaniu się Rządu w tej sprawie, my jesteśmy oskarżycielami i sędziami, w tym zaś wypadku my oddajemy sprawę czynnikowi trzeciemu, który decyduje.
      Jeżeli chodzi o solidaryzowanie się Rządu, to nie wyobrażam sobie, jak cały Rząd uda się do Trybunału Stanu, kiedy Trybunał będzie miał prawo i będzie chciał sadzić tylko pana Ministra Czechowicza.
      Z „Epoki” w niedzielę i dziś dowiedzieliśmy się nareszcie, że faktycznie te fundusze są wydane i co ważniejsze, na co są wydane. W niedzielnym numerze jest wyliczenie, niezgodne jednak z wyliczeniem z wtorkowej „Epoki”. Nie wiem, który autor był bardziej miarodajny, czy ten, który napisał artykuł „Złośliwość”, czy też ten, który pisał „Sprawę przekroczeń budżetowych”. Ale od kogoś musieli się dowiedzieć tych cyfr i to od kogoś miarodajnego, bo inaczej tych cyfr by nie uzyskali. My, cały Sejm, nie byliśmy w stanie tych cyfr uzyskać, „Epoka” nareszcie uzyskała i twierdzę, że do tego prawdopodobnie przyczynił się nasz wniosek.
      I oto dowiadujemy się, że wydatkowano z tej sumy 75 milionów na kapitał Państwowego Banku Rolnego, Sejm zaś chciał na ten fundusz przeznaczyć 200 milionów, tak że faktycznie asygnowano 75 milionów zaaprobowano. Przepraszam, nie Sejm chciał asygnować, tylko (PSL) Wyzwolenie postawiło wniosek o 200 milionów, Panowie powiedzieliście, że jest to wniosek zbyt daleko idący, było tam dużo kpin, więc postanowiliśmy 100 milionów. Panowie powiedzieliście, że to za wiele i odrzuciliście i ten wniosek też. I zostało uchwalone upoważnienie dla Ministra Skarbu, jeżeli będzie można z funduszów rezerwowych, z zapasów skarbowych, żeby Minister coś tam dał, w granicach 100 milionów. Więc nie Sejm chciał 200 i może nie Rząd, ale „Epoka” mija się z prawdą. Sejm nie chciał 200 milionów. Sejm nic nie chciał, ale uważał, że byłoby dobrze, aby 100 milionów na ten cel się znalazło. Wydano 75 milionów. Przecież nie chodzi o to, żeby Rząd o całe 560 milionów pociągnąć do odpowiedzialności, tylko o to, żeby w drodze ustawodawczej było to przyzwolone.
      Idźmy dalej. Dalej to jest 100 milionów, które stanowią dodatkowe wypłaty dla pracowników państwowych, renty inwalidzkie, emerytury i podobne pozycje, w pierwotnym budżecie nie przewidziane. Pierwotny budżet, zgłoszony przez Rząd, opiewał na 1.897 milionów, uchwaliliśmy 1.793 milionów, nie przewidzieliśmy tego właściwie, ale później Rząd 8 miesięcy gospodarował tym budżetem, kiedy był jeszcze Sejm, i niewątpliwie wtedy okazała się konieczność wydatkowania. Rząd nie przyszedł jednak do Sejmu, tylko sam pozwolił sobie wydatkować.
      Następnie 214 milionów na zakup zboża na wyżywienie armii i siana dla koni w armii. Pozycja ta wynika z obrachunku zboża po 22 zł za centnar, gdy tymczasem w ciągu roku budżetowego cena podniosła się na 58 zł. Czyż Minister Skarbu miał przestać dawać fundusze na wyżywienie armii, byle tylko pozostać w zgodzie z martwą literą prawa budżetowego ? Słusznie, nie można było nie dać, ale trzeba było znowu powiedzieć i w toku 8 miesięcy, kiedy Sejm jeszcze istniał, kiedy nie był rozwiązany, w toku tych 8 miesięcy już się na pewno wiedziało, że zboże zdrożeje, że trzeba wydać o tyle więcej. Więc można było albo przerobić kontrakty wcześniej i kupować zboże taniej, albo przyjść do Sejmu i powiedzieć, że zboże zdrożeje i przewidujemy wydać na to o tyle więcej. Ale Rząd tego nie zrobił. Co do ceny zboża, pozwolę sobie Panom zwrócić uwagę następującą. Jeżeli przy uchwalaniu budżetu zboże kosztowało 22 zł, a na końcu roku 58, to nie można oczywiście twierdzić, że całe zboże kupione zostało po 58 (Poseł Karol Polakiewicz (BBWR): Ale jest budżetowanie miesięczne). Jeżeli się prowadzi budżetowanie miesięczne, to tym łatwiej obliczyć, bo gdyby się na cały rok wydawało bez liczby, to gorzej; jeżeli jest budżetowanie miesięczne, to tym łatwiej obliczyć, że czegoś zabraknie. Więc przypuszczam że przeciętna cena zboża w tym roku wynosiła, powiedzmy, 40 zł tak, jak to pisze we wtorek „Epoka”, a nie 58. A w tym roku przeciętna cena zboża dla armii ! Nie wiem, po czemu kupuje się zboże, bo to zawsze trochę drożej wynosi, niż cena, po której obywatel kupuje zboże, więc przypuśćmy że trzydzieści kilka zł przeciętnie. Otóż w roku 1926 na to zboże dla armii preliminowane było 110 milionów, na wyżywienie ludzi i koni i dodano jeszcze 214 milionów, czyli razem 324 miliony. A w tym roku, w którym to zboże jest mniej więcej tak samo drogie, Rząd zażądał 144 milionów. Dlaczego w tym roku wystarczy 144 milionów, a w 1926 musiało kosztować 324 miliony, nie rozumiem. Rozumiem, że Rząd mógł robić zapasy zboża, o toby była przewidująca gospodarka, ale zapasów nie robi się wtedy, kiedy zboże jest najdroższe, bo to będzie nieprzewidująca gospodarka.
     Następnie tam wymieniono jakieś 100 milionów wydane na inwestycje, głównie na rozbudowę Gdyni, co też, jak wiemy, cieszy się poparciem Sejmu. No więc dlaczego nie moglibyśmy mieć przyjemności, aby na tę Gdynię coś uchwalić, dlaczego tylko Pan Minister Kwiatkowski ma być tym dobrodziejem, albo dlaczego nie cały naród, bo cały naród daje pieniądze, dlaczego tylko Minister Kwiatkowski ? Czy to było potrzebne ?
      Trzeba było przyjść i z wszystkimi tymi potrzebami należało zwrócić się tutaj. Ale jeżeli Panowie we właściwym czasie, w okresie kiedy ten budżet obowiązywał, nie uważali za właściwe przyjść, to dlaczego po upływie roku też nie chcą Panowie przyjść tutaj ?
      Otóż odsłania tę tajemnicę znowu organ rządowy czy pół rządowy „Epoka”. Pisze w artykule „Złośliwość” w ten sposób:
„ W wyniku tej gry” - domagania się swoich praw i poszanowania praw przedstawicielstwa narodowego, a przez nie i narodu do kontrolowania rachunków Rządu jest „grą' - „w wyniku tej gry wytworzyła się paradoksalna sytuacja tego rodzaju, że troskliwy o swój autorytet Rząd nie może zmienić raz zajętego stanowiska, opozycja zaś sejmowa, obałamucona przez „graczy” endeckich, dopatruje się w tym obrazy i lekceważenia parlamentu”. Więc proszę Panów, nie obraza, nie lekceważenie, tylko spełnienie prawa, danie możności wykonania prawa w granicach i majestacie tego prawa, o to chodzi, a nie o żadną obrazę i lekceważenie.
      Wobec tego musimy podtrzymać wniosek swój, podpisany przez odpowiednią ilość posłów, o pociągnięcie Ministra Skarbu pana Gabriela Czechowicza do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.
      Wiosek ten brzmi: „Wysoki Sejm uchwalić raczy: Na zasadzie ustawy z dnia 27 kwietnia 1923 r. o Trybunale Stanu Sejm stawia Ministra Skarbu pana Gabriela Czechowicza w stan oskarżenia z powodu naruszenia przez tegoż Ministra postanowień ustawy skarbowej z dnia 22 marca 1927 r. (Dz. U. R. P. Nr 30, poz. 254) tudzież popełnienia przestępstw z art. 636 K.K. z roku 1903, popełnionych przez niezgodne z przytoczonymi ustawami wydatkowanie kwoty przeszło 500 milionów złotych na cele nieprzewidziane w budżecie i nie mieszczące się w granicach kredytów, w rubrykach jego ustalonych, jako też przez dokonanie otwarcia kredytów nieobjętych budżetem, bez złożenia w tym względzie wniosków Sejmowi i bez uzyskania na to przyzwolenia w drodze ustawodawczej.”
      Żądamy odesłania tego wniosku do komisji. Do jakiej komisji, o tym przede wszystkim zadecyduje a ewentualnie zaproponuje Pan Marszałek Sejmu. (Oklaski).


Po Marszałku Woźnickim wystąpił w imieniu Rządu Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Skarbu Tadeusz Grodyński. Tekst przemówienia (w opracowaniu).





Brak komentarzy: