Niezborne przemówienie mistrza słowa - Mieczysława Niedziałkowskiego

Mieczysław Niedziałkowski, sekretarz generalny CKW Polskiej Partii Socjalistycznej, naczelny redaktor „Robotnika” zaliczany był do najlepszych mówców w polskim Sejmie. Na posiedzeniu 62 w dniu 5 grudnia 1929 r. nie był widocznie w dobrej formie. Jego przemówienie, które niby miało odzwierciedlać stanowisko PPS w sprawie wspólnego wniosku opozycji antysanacyjnej o wyrażenie votum nieufności wobec rządu Kazimierza Świtalskiego było nieskładnym zlepkiem narzekania na wszystko, wspominków o przewrocie majowym i przemianach Marszałka Piłsudskiego, o wszystkim, co się towarzyszowi „Mekowi” na język nawinęło. Może powodem tej złej formy była kilkumiesięczna przerwa w obradach polskiego Sejmu, a może nawał spraw, które chciał poseł Niedziałkowski zawrzeć w swym wystąpieniu. Najmniej czasu mówca poświecił formalnemu tematowi obrad, czyli pierwszemu czytaniu preliminarza budżetowego. Ale ważniejsze było głosowanie nad votum nieufności, przewidziane i przeprowadzone w dniu następnym.




Sądzę, że położenie ogólne kraju wymaga od wszystkich nas zupełnej szczerości wzajemnej, dlatego będę formułował stanowisko PPS bez owijania w bawełnę i zarazem bez żadnych efektów retorycznych.
Obóz rządzący Polską obecnie objął władzę w wyniku krwawego przewrotu majowego i w okolicznościach, które były okolicznościami zasadniczo pomyślnymi dla jego dalszej pracy. Polska znajdowała się wtedy w pomyślnej koniunkturze gospodarczej, a oprócz tego obóz dzisiaj rządzący miał wtedy skarb największy, niezastąpiony, skarb zaufania najszerszych mas ludowych, miał możliwości, jakich nikt nie miał w Polsce od chwili odzyskania niepodległości , miał taki układ stosunków, który dawał mu wszelkie szanse przeprowadzenia w najbardziej spokojnej drodze, przy powszechnym aplauzie, bardzo wielu rzeczy istotnych i dla Państwa potrzebnych.
Stały wtedy przed Polską wielkie zagadnienia, jak organizacja zacofanego przemysłu i kontroli nad produkcją przemysłową, zagadnienie reformy rolnej, organizacji systemu podatkowego w innych niż dotąd formach, bardziej wykonalnych gospodarczo i bardziej sprawiedliwie moralnie rozkładających ciężary na rzecz Państwa; stało zagadnienie polityki narodowościowej i zagadnienie podstawowe całego naszego życia gospodarczego, że nie jesteśmy w stanie przełamać kryzysu gospodarczego, kryzysu przemysłowego i nawet w dużym stopniu kryzysu rolnictwa bez stworzenia naszego własnego wewnętrznego rynku spożycia, niewykonalnego przy dzisiejszym poziomie realnych płac robotniczych i pracowniczych. Sądzę, że najcięższym oskarżeniem, jakie można dziś postawić obozowi rządzącemu Polską, jest to, że te same zagadnienia dziś nadal stoją przed Polską, tylko w formach o wiele bardziej ostrych i o wiele trudniejszych do rozwiązania. Można powiedzieć, iż wszystkie te wielkie zagadnienia dla kierowników obecnego systemu rządzenia odeszły na dalszy plan wobec pewnych posunięć politycznych, polegających na kompromisie z organizacjami kapitału przemysłowego i finansowego, oraz z wielką własnością rolną. To założenie par excellence polityczne stało się niesłychanym ciężarem, które od samego początku uniemożliwiało posuwanie się naprzód i które w rezultacie doprowadziło do obecnego stanu.
W pierwszych miesiącach po przewrocie majowym usiłowano skierować wszystkie nastroje, tęsknoty i gniewy mas na niechęć do drugiego Sejmu. Nie mijam się z prawdą twierdząc, że było to świadome organizowanie demagogii, które dało pewien praktyczny rezultat na pierwsze miesiące, a na dłuższą metę dało niesłychanie ciężkie rezultaty i niebezpieczną na przyszłość możność i dopuszczalność takich form walki z instytucjami państwowymi, które podkopują zaufanie do prawa polskiego i szacunek dla tego prawa w najszerszych masach ludności.
Później zjawiła się doktryna rewizji Konstytucji; miała być ona historycznym i moralnym usprawiedliwieniem całego pomajowego systemu rządzenia, a znalazła swój wyraz mniej lub więcej konkretny w projekcie Konstytucji, złożonym przed kilku miesięcy przez Klub BBWR w tym Sejmie. Wybaczą Panowie, że z naszej strony nie ma zaufania do szczerości tego wysunięcia na plan pierwszy sprawy rewizji, która w ostatnich, tylko ostatnich tygodni wysunęła się na plan pierwszy Panów prasy i nawet na pierwszy plan zainteresowań i prac ministrów obecnego Rządu. Gabinet pana Bartla, który reprezentował ten sam system rządzenia, nie okazał najmniejszego zainteresowania dla projektu, który Panowie w tym Sejmie złożyli. Panowie nic nie zrobili, ażeby Sejm przez szereg miesięcy zajął się tym projektem, to znaczy, aby jego sesje nie były przerwane na długie miesiące. Dopiero w ostatnich tygodniach nastąpiło raptowne wznowienie tego zagadnienia i to w formie, która robi wrażenie przystosowania do bieżących celów i zagadnień politycznych. Jedyna rzecz, którą Panowie proponowali, to była praca Komisji Konstytucyjnej poza sesją sejmową, to znaczy coś co było zupełnie niemożliwe w normalnym życiu parlamentarnym. Natomiast nic Panowie nie zrobili, aby parlament mógł w tym czasie pracować, poświęcić dużą część swego czasu temu zagadnieniu, które Panowie uważają za podstawowe dla całej przyszłości Państwa.
Ostatnich kilka tygodni przyniosło oficjalne wystąpienia przedstawicieli Panów z Rządu (Przerywania.) Nie mam zamiaru poddawać analizie poszczególnych wystąpień Panów Ministrów, stwierdzam tylko, że między tymi mowami są bardzo daleko idące różnice, i że wśród tych wystąpień jest jedno, na które nie mieliśmy cenzuralnej możności odpowiedzieć w prasie, ale na które uważamy za swój obowiązek wobec kraju odpowiedzieć z tej trybuny. Pan Minister Ignacy BOERNER był łaskaw w swej mowie prawno – konstytucyjnej, w Katowicach, wyrazić przekonanie, że Polska Partia Socjalistyczna jest partią komunizującą, która pragnie przeprowadzić taką zmianę Konstytucji, która umożliwi zaprowadzić w Polsce za parę lat sowiecką dyktaturę proletariatu. Nie chcę poruszać poziomu tego sformułowania, ale uważam, że jest obowiązkiem moim, jako przedstawiciela PPS odeprzeć w najbardziej stanowczej formie i najbardziej stanowczy sposób ten zarzut z mowy pana Boernera, bardzo niedawno jeszcze komendanta osławionej przez Panów milicji ludowej, zarzut, który wedle naszego przekonania przekracza formy dopuszczalne, który jest insynuacją. Zagadnienie rewizji Konstytucji dla nas przedstawia się najzupełniej prosto. Nie robimy tajemnicy z naszego stanowiska, uznajemy prawo każdej grupy posłów i grupy obywateli dążenia do przeprowadzenia w drodze konstytucyjnej takich zmian ustawy konstytucyjnej, jakie uważa za możliwe, ale tylko w drodze konstytucyjnej. Jesteśmy zdania, że wszystkie aluzje, napomknięcia do możliwości wyjścia czy to Rządu, czy kogokolwiek innego poza granice Konstytucji, przynoszą Państwu najstraszliwszą szkodę (Przerywania.) te wszelkiego rodzaju aluzje i napomknienia nie wychodziły w ciągu trzech i pół miesięcy ani razu od nas. Wyraźnie oświadczam, że o zamachu stanu czytaliśmy w prasie obozu konserwatywnego, napomknienia o tych możliwościach słyszeliśmy na zgromadzeniach z ust miarodajnych kierowników BBWR i słyszeliśmy w formie napomknień nawet z ust panów Ministrów w ich ostatnich odczytach.
Wobec tego stwierdzam, że PPS stoi na gruncie walki legalnej i konstytucyjnej o demokrację i socjalizm w granicach Konstytucji. Dopóki trwają te formy konstytucyjne, dopóty poza nie w żadnym razie nie wyjdziemy, będziemy natomiast uważali za swoje prawo i za obowiązek odeprzeć wszelkimi rozporządzalnymi środkami wszelkie próby zamachu stanu z czyjejkolwiek bądź strony (Oklaski na ławach PPS.)
Muszę specjalnie powiedzieć jedną rzecz: najbardziej jaskrawe, wyraźne nawoływania do zamachu stanu wychodziły z prasy i ust mówców obozu konserwatywnego. Odmawiamy obozowi konserwatywnemu prawa do szafowania groźbą o zamach stanu, to znaczy do szafowania polską krwią, odmawiamy tego prawa z tego względu, że obóz konserwatywny w Polsce w swej historii zarówno przedwojennej, jak i w toku wojny, a specjalnie w kwietniu i maju 1918 r. nie zdobył dla siebie tego moralnego prawa, aby miał prawo pchać Polskę na drogę o nieobliczalnych konsekwencjach. I to wobec kraju uważamy za swój obowiązek dziś stwierdzić.
Panowie się dziwią, że te wszystkie wystąpienia, które nie od nas wychodziły, musiały wywołać wrażenie na zachodzie Europy. Jak to sobie Panowie wyobrażają ? Czy Panom się zdaje, że jeżeli ktoś w Polsce mówi i pisze publicznie o konieczności zamachu stanu, to ta rzecz zostanie wewnątrz Polski i z niej nie wyjdzie ? Wszystkie te akty z Panów strony, oświadczenia i specjalnie wypadki 31 października są istotnym powodem tych wszystkich t. zw. Obcych interwencji. Natomiast nigdy nie potrafię tego zrozumieć, ażeby nie było obcą interwencją, jeżeli urzędowa polska agencja telegraficzna rozsyłała na cały kraj artykuły z różnych pism zagranicznych, sypiące obelgami pod adresem Sejmu Rzeczypospolitej. To nie jest obca interwencja, ale jeżeli nasz istotny przyjaciel pisze o konieczności zachowania demokracji w Polsce, to to jest akurat obca interwencja ! Tej podwójnej miary zrozumieć nie potrafimy i może Panowie zechcą swe oburzenie przeciw obcym interwencjom rozpocząć od pohamowania zapału PAT z obelgami instytucji państwowych.
Największe nasze oskarżenie pod adresem pomajowego systemu rządzenia pod względem gospodarczym, społecznym i politycznym polega na tym, że te same wielkie zagadnienia, które stały przed Polską w 1926 roku, stoją przed nią i nadal i to w postaci zaostrzonej.
Zdaje mi się, że te 3 i pół lat minione, obóz rządzący w ogromnym stopniu zmarnował własnymi rękami. Długie miesiące myśmy Panom nie stawiali żadnych przeszkód i trudności, długie miesiące opierali się Panowie o nasze milczenie (Głos na ławach BBWR: A te tysięczne wiece w Polsce, to także milczenie ?) i dziś po trzech i pół roku te same wielkie problemy dalej stoją przed Polską. Winowajców tych trudności szukali Panowie często demagogicznie – nie wątpię, że często i szczerze – tam, gdzie istotnych winowajców nie było, próbowali Panowie szukać winowajców w t. zw. Sejmokracji i w t. zw. Partyjniactwie (Głos na ławach BBWR: Słusznie.), ale nie szukali Panowie tam – gdzie jest istotny winowajca, to znaczy w kolosalnych trudnościach odbudowania młodego państwa w dzisiejszej epoce rozwoju dziejowego i wybrali Panowie drogę, zdaniem naszym, najgorszą.
Proszę Panów, gdyby pierwsza odezwa pana Marszałka Piłsudskiego po przewrocie majowym, mówiąca o tym, żeby Bóg nam wszystkim odpuścił grzechy, żebyśmy wszyscy podali sobie rękę, była wprowadzona w życie, to zapewniam Panów, że dzisiejsze położenie wewnętrzne Polski wyglądałoby zupełnie inaczej. Ale Panowie postanowili wychowywać naród i Sejm do lepszego poziomu pracy drogą nienawiści i obelg. Tą drogą Panowie nic skutecznego w Polsce nie wychowacie. Przez trzy lata z miesiąca na miesiąc zaostrzaliście Panowie wszystkie w Polsce stosunki, uniemożliwialiście wszelką pozytywną pracę innych ludzi, niż waszych. Przez całe te lata groziliście bez przerwy wszystkim tym, którzy myśleli inaczej i przecinaliście wszystkie nici dawnych sentymentów i dawnego zaufania. (Głos: Sam Pan nie wierzy w to, co Pan mówi.). Przez te lata Panowie to robiliście stale i systematycznie i sądzili, że godność Polski, że jej poczucie prawa można wychowywać obelgami. W ten sposób ludzi honoru nie wychowuje się nigdy i nigdzie i tu, w moim przekonaniu, leży najgłębsze załamanie się moralne panującego systemu rządzenia. Chcieli Panowie w swym uzasadnieniu projektu rewizji Konstytucji tłumaczyć wszystkie trudności i wszystkie zło na polu gospodarczym t. zw. Demokracją parlamentarną. Życie odpowiedziało Panom na wasz punkt wyjścia. Uwagi Najwyższej Izby Kontroli są odpowiedzią, która nam umożliwia nieużywanie żadnych innych argumentów. Jeżeli minister, jeżeli każdy człowiek jest wolny od kontroli, to z reguły konsekwencje tego stanu rzeczy zawsze i wszędzie w historii były te same. (Głos: A jak kontrolowano przed rokiem 1926 ?) Nawet przed 1926 nie było wydatków z niewiadomych powodów niewiadomym ludziom i w niewiadomych celach. (Oklaski na lewicy i w centrum.) W te wszystkie szczegóły nie chcę wchodzić, stwierdzam jedną rzecz, że kontrola parlamentarna przez doświadczenie 3 i pół roku wykazała swą istotną potrzebę. Te ostatnie lata i uwagi NIK zrobiły daleko więcej dla uzasadnienia krajowi potrzeby kontroli parlamentarnej, niżby zrobiła nasza najbardziej wściekła agitacja. I to w naszych oczach jest najbardziej wyraźnym ciosem, zadanym koncepcji, że można w XX wieku budować nowe państwo, opierając się o zasadę wyzwolenia władzy wykonawczej spod wszelkiej kontroli władzy ustawodawczej. (Głos na ławach BBWR: Tego nikt nie mówi.)
Nasz zasadniczy punkt widzenia w stosunku do psychologicznej strony Waszego systemu rządzenia w głównych punktach sformułowałem przed chwilą, ale sądzę, że tamto sformułowanie można uzupełnić twierdzeniem, że Panowie w dosłownym znaczeniu wyrazu przenieśliście na grunt stosunków wewnętrznych te metody walki z przeciwnikami politycznymi, które są dopuszczalne, a nieraz konieczne wobec wrogów zewnętrznych. I wskutek tego zaszedł tego rodzaju stan rzeczy, w którym bardzo wielu ludzi w Polsce, nawet na wcale wysokich stanowiskach, obawia się, może często niesłusznie, że jeżeli cośkolwiek powie zbyt liberalnego, to straci posadę i stanowisko. Skutkiem tego jest ten stan rzeczy, że gdy dwóch urzędników rozmawia z sobą, a trzeci zasłoni sobie twarz gazetą, to ci dwaj przestają rozmawiać. Skutkiem tego możliwy jest ten cały specyficzny system, którego jednym z najbardziej typowych, chociaż zupełnie drugorzędnych przykładów jest to, że miałem zaszczyt otrzymać przed paru dniami, prawdopodobnie z ramienia defensywy, propozycję zawarcia bloku w Rosją Sowiecką, z wszystkimi konsekwencjami politycznymi i t. d.
Ten system jest dla Polski niemożliwy do utrzymania. Panowie wiedzą, że mówię prawdę, że jest tak istotnie, że istotnie olbrzymia część dygnitarzy, nie mówiąc o niższych urzędnikach, jest pod stałą kontrolą swych podwładnych, że system podsłuchów telefonicznych, system szpiegostwa politycznego kolosalnie wzrósł. Według naszego przekonania to zabija w Polsce rzecz najważniejszą, to jest przywiązanie do Ojczyzny. (Wrzawa.) Uważamy, że wasz system rządzenia, z całą Waszą metodą, z całą pomocą administracji dla panów posłów z BBWR, z tego rodzaju faktami, jak to, że każdy starosta musi na głowie stawać, ażeby więc panów posłów z BBWR doszedł do skutku i t. d., to są wszystko objawy najbardziej jaskrawego partyjniactwa, jakie znała historia. (Wrzawa.)
Gdyby Panowie chcieli na jednej szali położyć wszystkie objawy partyjniactwa przedmajowego i wszystkie objawy partyjniactwa pomajowego, toby ta druga szala przeważyła kolosalnie pierwszą i w tym, według mego przekonania, kryje się to drugie głębokie załamanie Waszego założenia ideowego i psychologicznego. Nie zawsze i nie wszędzie można wypędzać diabła przez belzebuba. Walka z partyjniactwem przez klikowość w rezultacie daje jeszcze gorszy rezultat niż ten, który ewentualnie mógł być na początku. Naszym zdaniem, jedna z największych szkód, jakie te 3 lata minione wyrządziły krajowi, polega na tym, że chcą Panowie dla siebie zmonopolizować patriotyzm i odpowiedzialność za Państwo i wszystko inne, wiążące się z Państwem. Tą drogą odbierali Panowie ogromnym masom ludności poczucie odpowiedzialności za Państwo. My nie wierzymy w to, żeby można było młode państwo budować inaczej, niż na podstawie najbardziej granitowej, to znaczy, gdy najszersze masy robotników i włościan będą się czuły odpowiedzialne za państwo, za jego całość i byt. W dzisiejszych warunkach można to osiągnąć tylko przez budowanie władzy państwowej na podstawie demokracji parlamentarnej i powszechnego głosowania. Ten olbrzymi plus demokracji parlamentarnej, przyzwyczajenie mas do odpowiedzialności, ten największy plus, rozstrzygający o jutrze kraju, Panowie lekkomyślnie z każdym dniem coraz bardziej przekreślacie. I niech Panowie się nie dziwią, że staramy się temu przeciwstawić i staramy się to złamać.
Dziś, po szeregu miesięcy, podczas których Sejm nie obradował, po ostatniej próbie rozpoczęcia obrad sejmowych 31 października i następnym odroczeniu na miesiąc całości prac sejmowych, uważamy za swój obowiązek stwierdzić, że w naszym przekonaniu przed Polską stoją dziś dalej, tak samo jak stały przed 3 i pół laty, zagadnienia kolosalnej wagi, bez których załatwienia niepodobna ani utrwalić, ani utrzymać bytu Państwa, bez których rozwiązania dla nas, jako socjalistów, niepodobna rozwinąć pokojowej ewolucji polskiej, według naszego przekonania, ku socjalizmowi.
Jest to w pierwszym rzędzie zagadnienie organizacji przemysłu i kontroli nad produkcją. Za rządów pana BARTLA została wykonana ogromna praca, powstała zresztą z naszej inicjatywy, ankieta o kosztach produkcji. Wyniki tej olbrzymiej pracy, niezmiernie głęboko ujętej, nie zostały dotychczas w najmniejszym stopniu wyzyskane. Nadal jesteśmy krajem anarchii przemysłowej i krajem tragicznie niskich płac realnych, robotniczych i pracowniczych.
Nie możemy podzielać poglądu pana Ministra Ignacego MATUSZEWSKIEGO, że sprawa pracowników państwowych, o ile go dobrze zrozumiałem, i ich płac jest jakby zagadnieniem samym w sobie. Nam się zdaje, że jest to zagadnienie fundamentalne dla przełamania kryzysu, że przy obecnym poziomie płac kryzysu przełamać niepodobna, i dlatego wysiłek w kierunku wydatnego podniesienia płac robotniczych i pracowniczych nie jest kwestią żadnej demagogii, lecz drogą prowadzącą do przełamania tego zaklętego koła kryzysu gospodarczego. Dlatego w naszym przekonaniu walka o to, aby te płace istotnie zostały podniesione, jest walką nie tylko obchodzącą jakiś interes egoistyczny pracowników państwowych, lecz obchodzącą cały kraj w najbardziej dosłownym znaczeniu tego słowa.
Sprawa reformy rolnej jest trzecią sprawą, stojącą nadal przed Polską. Jesteśmy bodaj jedynym krajem w Europie, który tak się z tą sprawą para bez planu wyraźnego i nawet bez decyzji wyraźnej, w którym kierunku chcemy tę sprawę rozwiązać. I łatwo bardzo możemy się znaleźć gospodarczo i społecznie i politycznie w najbardziej tragicznej sytuacji wobec tego znowu zanarchizowania zagadnienia reformy rolnej, które istnieje.
Sprawa następna, to sprawa narodowościowa. My, PPS, próbowaliśmy od szeregu lat stawiać tę sprawę na porządku dziennym, byliśmy często o to atakowani w najostrzejszej formie i przez narodową demokrację polską i przez koła nacjonalistyczne t. zw. Mniejszości narodowych. Zupełnie rozumiem trudności, w jakich znajduje się pod tym względem Klub BBWR, ponieważ t. zw. „Zespół stu”, który bierze udział w Klubie Panów, jest tak czerwono nacjonalistyczny, że wobec niego nawet najskrajniejszy narodowy demokrata staje się bardzo bladym i bezbarwnym. Al e te trudności wewnętrzne Panów zupełnie nie przeszkadzają temu, że Państwo, mające za sobą 11 lat samodzielnego istnienia, a mające olbrzymi procent t. zw. Mniejszości narodowych, ma obowiązek wobec siebie samego, a nie tylko wobec jakiejś doktryny, znaleźć i program i sposób rozwiązania tego problemu. I żadna forma władzy dyktatorskiej, żadna forma czy to demokratycznego, jak mówi pan profesor Antoni PERETIATKOWICZ, czy jakiegoś innego cezaryzmu, nie rozwiąże tego zagadnienia, bo niepodobna go rozwiązać inaczej, jak na równej stopie z przedstawicielami mniejszości narodowych. (Oklaski na ławach PPS. Głos na ławach BBWR: Czy „Vorwarts” do tego należy ?) Trzeba to załatwić na równej stopie, nie może być inaczej w państwie, opartym o demokrację parlamentarną.
Uważamy dalej za rzecz niezbędną, aby została przeprowadzona istotna reforma systemu podatkowego. Panowie wiedzą doskonale, że nasze podatki powstały w najrozmaitszych okresach z różnych powodów, bez żadnej określonej myśli przewodniej, ale zmiana tego i oparcie podatków o zasadę równomiernego obciążenia dochodów i majątków wymaga znowu intensywnej, długiej pracy.
Wreszcie rzecz może w tej chwili najważniejsza, którą trudno ująć w jednej formule, to przywrócenie w Polsce pełnej mocy poszanowaniu Konstytucji i prawa dla wszystkich bez wyjątku. W tym stanie rzeczy, że Konstytucja i prawo nie obowiązują jednego człowieka, przestają one obowiązywać prędzej czy później i innych ludzi. I jeżeli czemu się dziwię, to tej bezgranicznej lekkomyślności tych, którzy są obrońcami obecnego systemu rządzenia, w tych warunkach, w których ten bezcenny skarb, który Panowie mieli w ręku przed 3 i pół rokiem, został w ogromnym stopniu zmarnowany, kiedy nieufność i niechęć wzajemna w społeczeństwie osiągnęła granice niespotykane dawniej, a metody walki politycznej w pierwszym rzędzie – to mogę powiedzieć z całą szczerością – Panów przekroczyły wszystko, co spotykało się kiedykolwiek dawniej, gdy Panowie chcieli wpływać na nasze przekonania za pomocą pogróżek i obelg, że w tych warunkach najpilniejszą rzeczą, stojącą przed Polską, jest likwidacja obecnego systemu rządzenia. (Oklaski na lewicy.) Nie chodzi tylko o gabinet pana Kazimierza ŚWITALSKIEGO, jest to pewnego rodzaju epizod w całości rzeczy; Panowie rozumieją doskonale, że pojęcie likwidacji systemu oznacza likwidację wszystkiego tego, czym Panowie wraz z waszymi sprzymierzeńcami z BBWR sztucznie wyrośli, a więc przede wszystkim uznanie zasady, że prawo obowiązuje wszystkich nas, że każdy pan starosta, każdy pan wojskowy służy tylko Państwu, a nie żadnemu obozowi, żadnej partii i żadnemu osobiście dygnitarzowi. (Głos na ławach BBWR: A wasze bojówki, które krążą po ulicach ?)
Wiem o tym, ze wasz wydział bezpieczeństwa po 10 latach niepodległości ku naszemu wielkiemu zdumieniu wykrył oddział milicji PPS, która od wielu lat chodziła po ulicach Warszawy w czapkach mundurowych. Mam nadzieję, że pan Władysław JAROSZEWICZ za 10 lat wykryje może milicję pana Józefa ŁOKIETKA z BBS ("Bezpartyjny Blok Socjalistów - ironiczna nazwa PPS d. Frakcji Rewolucyjnej), gdyż potrzeba mu bardzo dużo czasu, ażeby wykryć to, o czym wszyscy wiedzą. Nie jestem od ujawniania niczyjego uzbrojenia …. (Wrzawa.) W tej niezmiernie, jak Panowie uważają, sprawie (Wrzawa.), mogę powiedzieć tylko jedno, że możemy przypuszczać, że jeżeli władze bezpieczeństwa obozu sanacyjnego tak są przenikliwe, to jesteśmy zupełnie spokojni o los wszystkich bandytów i złodziejaszków. Może Panowie poczekają 10 lat, może wtedy pan Jaroszewicz wykryje pana Łokietka, a wtedy o tym pomówimy zupełnie szczerze. Na razie weźmy taki więc, nie nasz, ale więc PSL Piasta w Poznaniu, gdzie również strzelano z rewolwerów, ale z pewnością nie nasze bojówki. (Wrzawa.)
Uważając ot za rzecz w tej chwili w naszym przekonaniu najbardziej pilną dla przyszłego rozwoju naszego kraju, dla utrwalenia w Polsce demokracji i dlatego, że my jako polski socjalizm, mimo wszystkie próby zrobienia z nas elementu antypaństwowego, będziemy i nadal do ostatniej chwili czuli się odpowiedzialnymi również za losy Państwa, sądzimy, że likwidacja waszego systemu rządzenia jest koniecznością bezwzględną, z tego powodu Związek PPS wspólnie z innymi stronnictwami lewicy i środka uważa za swój obowiązek zgłosić wniosek, żądający na podstawie art. 58 Konstytucji ustąpienia obecnego Rządu. (Oklaski na lewicy.)
Polska Partia Socjalistyczna nie wątpi, że jeżeli Pan Prezydent Rzeczypospolitej powoła gabinet zdolny do lojalnej i uczciwej likwidacji obecnego systemu rządzenia, takiemu gabinetowi Sejm z pewnością swojego zaufania nie odmówi. (Oklaski na ławach lewicy.)

Proponuję posty o podobnej tematyce:
NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA ROKU 1929
DYMISJA RZĄDU PREMIERA ŚWITALSKIEGO
OPOZYCJA ANTYSANACYJNA
PARLAMENT
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów:
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI
INDEKS PAŃSTW
KALENDARIUM

Brak komentarzy: