Na 63 posiedzeniu Sejmu, 6 grudnia 1929 r., którego głównym punktem było rozpatrzenie wniosku o wotum nieufności dla rządy pod przewodnictwem Kazimierza ŚWITALSKIEGO, przemawiali wszyscy obecni na sali Ministrowie tegoż rządu. Między innymi, a jakże, Minister Spraw Wewnętrznych, Felicjan SŁAWOJ – SKŁADKOWSKI. Jak zawsze było to wystąpienie rzeczowe, spokojne, językiem parlamentarnym wypełnione. Jak zawsze. Nie mogę sobie darować takiego smakowitego kąska.
„Wysoka Izbo ! Studiowałem szczegółowo stenogramy posiedzenia wczorajszego. Charakter przemówień w porównaniu z tymi, które słyszałem w ciągu trzech lat, w ciągu których mam zaszczyt cieszyć się zaufaniem Izby … (Wesołość. Oklaski na ławach BBWR).
Marszałek Ignacy DASZYŃSKI: Proszę o spokój. Dobry dowcip zawsze należy szanować.
Minister Składkowski:
Niewątpliwie, proszę Panów, przemówienia wczorajsze były znacznie łagodniejsze, niż lat poprzednich, posiadały jednak również pewne cechy, które posiadały przemówienia lat poprzednich, mianowicie były albo przytaczaniem pojedynczych faktów, pojedynczych, wyraźnie mówię, nie gromadnych z uogólnieniem, albo też były ogólnikami zgoła bez faktów. Charakterystycznym jest również, że gros zarzutów, aczkolwiek odnosi się do 8 miesięcy ostatnich, pochodzi z ostatniego miesiąca, z listopada i grudnia. Postarałem się te zarzuty ugrupować, mianowicie będę się starał najpierw mówić o prasie, potem o zniszczeniu samorządu, potem o karach administracyjnych, potem o rozbijaniu wieców i wreszcie o upadku i partyjności administracji. Będzie to krótko – nie tylko dla mnie, ale i dla Panów, absolutnie krótko.
Co do prasy, pan prezes Michał RÓG (PSL „Wyzwolenie”) powiedział, że ilość konfiskat jest niezwykle wielka, a następnie, że istnieje niewspółmierność między konfiskowaniem rzeczy, które odnoszą się do Sejmu, a rzeczy, które odnoszą się do Rządu. Powiedział, że rzeczy, które odnoszą się do Sejmu, przechodzą bezkarnie, a obraza najmniejszego urzędnika jest konfiskowana. Otóż mam tu jeden z licznych przykładów konfiskat, które odnoszą się do Sejmu, jako całości, nie do poszczególnych członków Sejmu, tak samo, jak nie konfiskujemy rzeczy, odnoszących się do poszczególnych członków Rządu. Jest to artykuł co do Sejmu p. t. „Dobić go”, który oczywiście skonfiskowaliśmy, jako działanie przeciw instytucji państwowej.
Nie będę go odczytywał, ponieważ artykuł ten jest zanadto krzykliwy. (Głos: Jaka to gazeta ?) Proszę Panów, to przecież nie jest tajemnicą, jaka gazeta jest konfiskowana. (Pan Minister pokazuje gazetę.)
następnie, jeżeli chodzi o ogólną ilość konfiskat, to jest ona dość duża, mianowicie od miesiąca kwietnia wynosi 916, w tym jednak tylko 88 niezatwierdzonych. Być może, że w tym nie jest winien cenzor, tylko kto inny. (Poseł Bohdan WINIARSKI (ZL-N): Ile procesów prasowych kazał Pan wytoczyć ?) Nie mogę panu posłowi w tej chwili powiedzieć. Tylko 88, czyli 10% jest niezatwierdzonych wśród tych konfiskat. Jeżeli chodzi o wykazanie się, że na urzędników można co pisać, i że nie jest w ten sposób, że za obrazę najmniejszego urzędnika jest już konfiskata, to przytoczę wiele dowcipnych uwag w „Robotniku” … „z galerii naszych władców”, które tyczą się wojewodów, i które, aczkolwiek były tam rzeczy przykre, nie zostały bynajmniej skonfiskowane (Głos na lewicy: To będą skonfiskowane). Co będzie, Panie Pośle, nie mówmy o tym. Co będzie – może ja za to zupełnie nie będę odpowiadał ? Dalej, proszę Panów, jakie to rzeczy są konfiskowane, dla przykładu przytoczę, żeby Panowie mogli sobie uświadomić, że to nie tylko nożyce cenzora tak go świerzbią, że to musi robić i że to są jakieś rzeczy do konfiskaty. Na przykład pod tytułem: „Bezmyślna prowokacja”, mamy następujący ustęp: „Wy głupcy i słabeusze ! Obliczcie Wasze siły, zapamiętajcie, że w wojsku służą przeważnie synowie ludu”. A potem: „błazny niepoczytalni, nie prowokujcie ! Bo jak się zacznie trzask, to gęby wasze zbledną, a potem zaczerwienią się tak krwawo, że wystarczy tej purpury na całą Polskę”.
Oczywista, Panowie rozumieją, że to każdy minister musiałby skonfiskować. Ja nie chcę podawać Panom przykładów, ale osoba Pana Prezydenta zostawała bardzo często wciągana również do artykułów, dużo mniej smacznych i te rzeczy są również absolutnie konfiskowane. (Głos na lewicy: A co Pan robi sam z osobą Pana Marszałka Sejmu). Powiedziałem prawdę, Panie Pośle.
Proszę Panów, curiosum i nowością, którą jednak Panowie z opozycji przeważnie znają już, są rzeczy, które występują obecnie pod tytułem „biuletynów” i jeżeli mówię o nich, to dlatego, że może Panowie ze stronnictwa rządowego tych rzeczy nie znają.
Otóż, proszę Panów, jest tu dowcipnie napisane, że wszystko jest robione w „miejscu postoju” w listopadzie, lub w innym miesiącu. Nie dochodźmy lepiej kto to pisał, ale ostatnimi czasy wiemy, kto to rozprzestrzenia. Mianowicie pan wojewoda poleski donosi mi, że pan poseł Józef DZIĘGIELEWSKI (PPS) przywiózł ze sobą 100 egzemplarzy „Biuletynu Informacyjnego Nr 2”, którego odbitkę przesłał mi. (Głos na ławach PPS: Skąd on to wziął i skąd Pan wie ?) Wojewoda, przypuszczam, powinien wiedzieć co się dzieje w jego województwie, inaczej byłby kiepskim wojewodą.
Następnie, proszę Panów, chcę powiedzieć, że te same „biuletyny” były rozprzestrzeniane w Stryju przez Hendlera Stanisława, Sokołowskiego Stanisława i Mariana Franciszka, członków związku zawodowego kolejarzy, których za kolportaż nielegalnych pism pociągnę do odpowiedzialności. Dlatego wspomniałem o tym, że jest rzeczą charakterystyczną, że stronnictwo, do którego należy ten poseł i ci panowie ze związku zawodowego, mieni się stronnictwem, które używa jedynie legalnych środków do walki. (Oklaski na ławach BBWR). W ten sposób jest pojęta walka o legalność w Państwie. (Poseł Kazimierz PUŻAK (PPS): A skąd Pan wie, że to stronnictwo wydaje biuletyny ? Głos na ławach BBWR: Zmieńcie czcionki.) Panie Pośle, nie mówmy o przysłowiowych nożycach. (Poseł PUŻAK: Ja nie chcę mówić o 6 milionach pańskiego funduszu dyspozycyjnego). Ja nie chciałem mówić o tym, kto pisze, powiedziałem tylko o tym, kto to rozprzestrzenia. (Przerywania na ławach PPS). Na to, żeby pogadać, trzeba mieć obustronną chęć pogadania. (Głos na ławach PPS: Pan sam to rozprzestrzenia.) Doskonale, ja to sam rozprzestrzeniam. Tyle, proszę Panów, co do prasy.
Teraz co do niszczenia samorządów. Ja nie zamierzam powtarzać swego odczytu, który miałem w Łodzi, aczkolwiek myślę, że większość Panów z opozycji go nie czytała, bo to zajęłoby dużo czasu. Natomiast chcę powiedzieć tylko, że pan prezes RÓG wyraził się, że samorząd jest gnębiony, ponieważ wysyła się komisarzy rządowych. Naturalnie, pan prezes był łaskaw śmiało tak powiedzieć, podczas gdy ja operuję następującymi cyframi. Wypowiadam się co do wsi, ponieważ o wieś chodzi. A więc: 1 stycznia 1927 r. na 13.944 gmin wiejskich nie posiadało normalnych wyborów 4.000 gmin, w roku 1927 tylko 352, a obecnie tylko 75, wraz z Chocznią. (Oklaski na ławach BBWR. Poseł POLAKIEWICZ: Słuchajcie. Głos na ławach chłopskich: A jak było z wyborem na wójta ?) Proszę Panów, ponieważ mam ten zwyczaj, że lubię odpowiadać na pytania i na narzucony mi temat, bo wtedy mam możność dowiedzenia, że mam rację, więc chciałbym powiedzieć o Choczni, ponieważ ten temat narzucił mi pan prezes RÓG. Przypatrzmy się, jak ten wójt w Choczni, jednocześnie poseł Józef PUTEK (PSL „Wyzwolenie”), sobie gospodarzył. Otóż zarzuca mu się ni mniej, ni więcej, tylko następujące rzeczy: po pierwsze bezprawne przetrzymywanie, mimo upomnień, kwoty 7.520 zł, ściągniętej tytułem składki ogniowej i używanie tej sumy. Zastrzegam się, ponieważ jestem człowiekiem uczciwym i ponieważ chodzi o rzeczy pieniężne, że nie mam podejrzenia ani na chwilę, żeby te pieniądze brał poseł Putek dla siebie. W tym wypadku różnię się od innych Panów, którzy mówią tutaj o przekroczeniach budżetowych, a na małych wiecach mówią o złodziejstwie. (Głos na ławach Stronnictwa Chłopskiego: 8 milionów,) Proszę Pana, moje stare spodnie nie kosztują tego. (Głos: Każdy mandat kosztował 100.000 zł.) Wójt gminy powinien takie rzeczy odprowadzać do kasy w ciągu dwóch tygodni, a pan wójt Putek trzymał te pieniądze w ciągu półtora roku. Po drugie, zarzuca mu się bezprawne przetrzymywanie kwoty 5.996 zł, ściągniętej tytułem powiatowych opłat drogowych i znowu w czasie półtora roku, w którym to czasie potrącał sobie (gminie) wydatki na skutek zagrożenia sądowego. Część tej sumy była nielegalnie ulokowana w miejscowej kredytowej instytucji na procent. Proszę Panów, kiedy jeździłem po Małopolsce, przekonałem się, że wójtowie nie żyją tylko z tego urzędu, lecz żyją z własnych dochodów, wskutek tego stwierdziłem, że ludność nie ma wyznaczonych godzin ani dni, w których mogłaby przychodzić do wójta. Uważam, że to jest niewygodne dla ludności i dlatego poleciłem panom wojewodom małopolskim, ażeby rozpisali do samorządów wiejskich nie nakaz, w jakie dni należy przyjmować, bo oczywiście wójtowi należy zachować swobodę, gdyż on z tego nie żyje, tylko żeby wójtowie napisali do starostów, w jakich godzinach przyjmują. To jedynie.
Od zwierzchności gminnej tej słynnej Choczni przysłano pismo następujące, że wójt urzęduje tylko w niedzielę od godziny drugiej do siódmej wieczorem. Nie wiem, czy urząd gminy Choczni drwił sobie z naszych przepisów o świętowaniu niedzieli, czy ze mnie.
Urzędowanie naczelnika gminy Chocznia polegało w znacznej mierze na utrudnianiu wykonywania wszelkich zarządzeń władz nadzorczych. A teraz, jak się odbywało przejęcie urzędowania od pana wójta Choczni ? W dniu 20 listopada zastępca starosty w towarzystwie inspektora samorządowego przybył do Choczni celem odebrania urzędu od doktora Putka i przekazania go komisarzowi Bursztyńskiemu – będę o nim mówił. Poseł Putek odmówił oddania akt urzędowych, pieczęci i gotówki, dopuszczając się przestępstwa oporu władzy i nadużycia władzy rządowej, za co został oddany do prokuratora. Odmówił wydania meldunków wojskowych i spisu poborowych, przez co naraził na szkodę interesa siły zbrojnej Państwa. (Wesołość.)
oczywiście, ja nie mam na pana wójta Choczni, dzięki temu, że on jednocześnie może się chować w togę poselską, żadnych praw, ale muszę tu z tego miejsca do opinii publicznej powiedzieć, że pan wójt Choczni anarchizuje gminę Choczni. (Oklaski na ławach BBWR.)
teraz pan prezes RÓG, jako clou swego przemówienia, powiedział, że jednocześnie tego wójta, którego się usuwa, wzywa się do Warszawy, ażeby on tutaj dawał rady co do ustroju samorządowego. Chyba to przemawia wyraźnie za Rządem, bo przecież nikt z nas nie jest tak naiwnym, żeby przypuszczać, że pan poseł Putek jest rzeczywiście takim złym wójtem, albo złym administratorem. On tylko partyjniactwo wprowadza do gminy, ale wezwany tutaj dał oczywiście … (Przerywania.) Ponieważ pan poseł Putek może teoretycznie doskonale dawać wskazówki, więc miarą bezpartyjności Rządu jest wezwanie go do tej komisji.
Teraz pomówmy o jego następcy. Obecnie znowu clou tego przemówienia, że to był żandarm austriacki, który zadenuncjował posła Putka, jako patriotę, ale nie dokończył pan RÓG tego, że zadenuncjował go z powodu tego, iż ukrywał się on od wojska. (Głos: Austriackiego.) Tak jest, austriackiego. (Przerywania.) Niech panowie pozwolą, człowiek ten nie był wcale Polakiem. Był Rusinem i jako taki nie miał oczywiście obowiązku lojalności, jako Polak wobec Polaka pod obcym panowaniem. To raz. Po wtóre, był żandarmem i zadenuncjował pana posła Putka z powodu ukrywania się od wojska. Pan Putek doskonale się od tego wojska austriackiego ukrywał i rzecz charakterystyczna, że nawet w tak młodym wieku nabrał do tego stopnia przyzwyczajenia, że nawet w wojsku polskim nie był. (Oklaski na ławach BBWR. Poseł Henryk WYRZYKOWSKI: Posłem był.) Nie, posłem był w roku 1919, a przedtem Polska krwawiła się w wojnach o Lwów. (Poseł WYRZYKOWSKI przerywa.) Panie Prezesie, ja nic nie zarzucam, ja tylko mówię.
Ten człowiek, Rusin, który z obowiązku swego zadenuncjował pana Putka, obecnie na okres przejściowy został zrobiony komisarzem. Nie powiem, żeby wybór był niezwykle szczęśliwy. Jeżeli Panowie będą się cieszyli z każdego błędu administracji, to śmiejcie się całe życie, bo tych błędów jest bez miary. Ręczę Panom, że od czasu, kiedy w „Robotniku” ukazała się notatka, zająłem się ta sprawą, sprawdzę ją do końca i, jeżeli to będzie to samo, to uważam, że komisarzem Rządu nie powinien być człowiek, który taką przeszłość posiadał. (Głos: Dlaczego Pan go broni ?) Bronię go w imię bezstronności i wyjaśnienia istotnej sytuacji.
Pan prezes Roman RYBARSKI mówił, że kary sanitarno – administracyjne są wielkie, ale jeszcze przeszedł nad tym do porządku dziennego, natomiast twierdził, że one były specjalnie szafowane w okresie wyborczym.
Panie prezesie, ja przypuszczam, że najprostszą rzeczą byłoby stwierdzić, że miasta i wsie wyglądają zupełnie inaczej niż przed 3 laty, że odrapane domy stały się domami schludnymi i zdrowymi, że posiadamy cały szereg urządzeń, których przedtem nie posiadaliśmy i te kary nie poszły zupełnie na marne. Ale żeby w okresie wyborczym sypać na ludność specjalną ilość kar – to byłaby to bardzo obosieczna broń i nie wiem, czy to zachęca ludność, zaś o darowaniu kar po wyborach nic mi nie jest wiadomo.
Teraz przechodzę do rozbijania wieców poselskich. Otóż padały tutaj słowa, że policja nie może łapać bandytów, ponieważ zajmuje się rozbijaniem wieców poselskich. Niewątpliwie wieców poselskich jest obecnie … (Poseł Henryk WYRZYKOWSKI: Za dużo !) Dlaczego za dużo ? Mnie ta zabawa zupełnie nie przeszkadza. Ponieważ wieców poselskich jest obecnie dużo, muszę stwierdzić, że w ciągu ostatnich paru miesięcy było do tysiąca wieców poselskich i około 50 wieców było przez policję rozwiązanych … (Głos na ławach chłopskich: Więcej.) Dobrze – może 51.
Otóż ja mam wiadomość, jakie to są wiece. Bo znowu to jest tak samo mniej więcej jak z prasą. Te wiece są tak niewinne, że po prostu mówią tylko o przyszłości Polski. Nic nie mówią złego na nikogo, tylko podnoszą ducha i nagle wchodzi brutalny policjant i takowe rozwiązuje. Ażeby przekonać się, jakie to są wiece, to mam tutaj okólnik PPS Nr 15 do wszystkich komitetów, w którym pan poseł PUŻAK mówi, że „PPS musi się przygotować do odbycia pochodów i obchodów i wieców także bez zezwolenia władz”. (Wrzawa.) Przecież, jeżeli Panowie nakłaniają do nielegalnego odbycia wiecu, to nie możecie Panowie żądać, abyśmy mogli to uznać. (Głos na ławach PPS: Powołuje się Pan na carskie przepisy.)
To są stare kawały z tymi carskimi przepisami. Jak Panowie przyszliby do władzy, to musieliby rządzić wedle carskich przepisów, bo polskich jeszcze nie ma i nie mogliby Panowie przecież zanarchizować kraju. (Poseł PUŻAK: Przedtem jest powiedziane o zgłoszeniu !) Służę panu Posłowi i proszę o przeczytanie. (Pan Minister wręcza posłowi egzemplarz tej odezwy.)
Panie Pośle, Pan będzie łaskaw wszystkiego nie czytać. (Poseł PUŻAK: To jest przepisane, mój układ jest inny.)
„Dalej donosi – opiewa to zdanie, które chciałem odczytać – że obchody, zgromadzenia i pochody 10 listopada należy w przepisanym terminie u władz administracyjnych zgłosić, z tym jednak, że jakikolwiek zakaz tych obchodów nie może być przez komitety brany w rachubę”. (Wesołość. Głosy na ławach BBWR: Niech żyje lojalność, niech żyje praworządność. Poseł PUŻAK: To był obchód jubileuszowy PPS.) Panie Pośle, znam ten obchód. Doprawdy jestem wdzięczny Panu za wskazanie mi tego doskonałego zdania, które przegapiłem. (Poseł Stanisław DUBOIS: Ja mimo zakazu odbyłem zgromadzenie.) Otóż teraz powiem, jakie rzeczy są poruszane na tych wiecach. Na przykład pan poseł Jan KWAPIŃSKI 7 kwietnia w Ciężkowicach, powiat Chrzanów, nawoływał, aby na hasło partii opanowano urzędy policji, urzędy pocztowe i dworce kolejowe. (Wrzawa. Głosy: Skandal.)
Pan poseł Henryk KRZCIUK z „Piasta” na zebraniu w Radgoszczy podburzał chłopów do rzucania się na policjantów, którzy są największymi wrogami chłopów. (Głos: To jest kłamstwo, przekręcanie wszystkiego.) To nie należy do tego, co pan poseł mówił na tym wiecu. (Wrzawa.)
Następnie co do tych wieców była postawiona następująca zasada, że wszystkie wiece opozycji są rozpędzane, a wiece klubu BBWR są ochraniane przez policję. (Głosy: Tak jest.)
Otóż pozwolą Panowie, że ja będę mówił. Ja chcę mówić uspokajająco, a Panowie się ciągle podniecają.
Otóż chciałbym zacytować taki przykład : gdybyśmy rzeczywiście tak robili, że przygotowywalibyśmy partii rządowej każdy więc, to nie powinna by ona na żadnym większym wiecu nigdy być pokonana, a winna by stale mieć swoją sztuczną większość. Tymczasem ma ona tylko tam większość, gdzie ma większość naturalną. Dla przykładu, wszystkim Panom wiadomo, że w Krakowie na wiecu pana Hermana LIEBERMANA partia rządowa dostała w skórę, na zjeździe „Piasta” w Krakowie również przez policję zostali odprawieni ludzie, którzy przeszkadzali w obradach. Oczywista, że partia rządowa nie może mieć w całym Państwie swojej większości na poczekaniu i gdybyśmy chcieli stworzyć tę większość, to ręczę Panom, że byłoby nas na to stać, ale ja tego nie chcę. (Przerywania na lewicy.) Ja będę pozostawał przy swoim zdaniu z przykładami, Panowie przy swoim bez przykładów.
Następnie, jeżeli chodzi o traktowanie panów posłów przez policję, to w takim razie pozwolę sobie zacytować przykład, łaskawie podniesiony przez posła Jana DĄBSKIEGO w sprawie posła Antoniego KUROWSKIEGO. Prosiłbym bardzo, aby to wszystko, co będę mówił, mimo cech krotochwilności, wziąć tak poważnie, jak to mówię i z całą odpowiedzialnością na siebie przyjmuję.
W Lublinie istnieje dorożkarz nazwiskiem Dawid Lichtenstein, dorożka nr 146, Dnia 3 grudnia do tego dorożkarza podszedł pewien osobnik i kazał się zawieźć do jednej restauracji na krańcach miasta i kazał czekać przed restauracją, potem jeździł do innych restauracji, a potem około dwóch godzin jeździł od jednej do drugiej restauracji. (Głos: Nieprawda, Panie Ministrze ! Wesołość i głos na ławach BBWR: Zdradził się.) Proszę Panów, przecież Panowie chyba nie przypuszczacie, że ja tak już nie mam nic do stracenia nie tylko jako Minister, ale jako uczciwy człowiek, ażebym świadomie mówił nieprawdę. Ja mam meldunek, umyślnie w nocy go sprawdzałem i pytałem się i uważam go za zupełnie prawdziwy. Otóż ten pan, który kazał się wozić od restauracji do restauracji, wreszcie kazał się wieźć w śródmieście. Gdy już był w śródmieściu, ten pan zwrócił się do dorożkarza, ażeby zawiózł go do jakiejś ładnej panienki – przepraszam bardzo, że to mówię, ale muszę wszystko powiedzieć. (Wrzawa i wesołość.) Pan Prezes Dąbski był łaskaw podać dużo szczegółów, ja też podam swoje szczegóły. Otóż, ponieważ Dawid Liechtenstein jest człowiekiem statecznym, powiedział: „Mógłby Pan poczekać z taką rzeczą przynajmniej do wieczora”.
Wszystko mówię tak, jak było wtedy. Tutaj dopiero nastąpił konflikt pomiędzy pasażerem i dorożkarzem. Pasażer rozgniewany tą uwagą, kazał mu stanąć i powiedział: płacę, następnie kazał pokazać sobie taksę. Dorożkarz pokazał mu taksę, a wtedy ten pan chciał zapłacić mu cenę znacznie niższą, niż mu się należało za 2 i pół godziny, w ciągu których go woził. Nastąpiło przekomarzanie się tego pana z dorożkarzem, które skupiło koło niego dużą ilość osób. Przypadkowo przechodził policjant – posterunkowy. Dorożkarz prosił go o interwencję, ponieważ długo woził tego pana, czekał przed restauracjami, a obecnie chce mu ten pan zapłacić znacznie mniejszą sumę. Policjant chciał go wylegitymować. Ten pan był pijany, więc odmówił wylegitymowania i nie chciał zapłacić dorożkarzowi. Wtedy policjant zagwizdał i przyszedł drugi. Policjant powiedział, że obowiązani są tego pijanego osobnika zabrać na komisariat. W komisariacie ten pan powiedział, że się nie wylegitymuje, że to mu się nie podoba. W ogóle był ten osobnik człowiekiem mocno pijanym. (Posłanka Irena KOSMOWSKA: To są gawędy, obliczone na obniżenie powagi Izby.)
Jeżeli tę kwestię poruszam tak szczegółowo, to nie dlatego, aby Panów ubawić, ale aby wykazać, jak pijany był ten pan, o którym mówił poseł Dąbski z takimi szczegółami jak to, którą rękę mu wykręcono i z której strony go uderzono. (Głos na lewicy: Czy Pan Minister widział ?) Pan poseł Dąbski również tego nie widział, ale Panowie pozwolili mu o tym mówić. Ja nie mówię, że ja to widziałem, ale mówię to co mi zameldowano. Proszę mi nie przeszkadzać. Wtedy policjant powiedział, że musi go wylegitymować, ponieważ nie wiedzą, kto to jest i wtedy rzeczywiście policjant chwycił z tyłu tego pijanego osobnika, a drugi zaczął mu szukać po kieszeniach. Wtedy ten osobnik zaczął się z nimi szarpać i w trakcie szarpania, być może, doszło do pewnego poturbowania tego pijanego osobnika. (Poseł Maksymilian HARTGLAS: Wodę wlewali mu przez nos.) Panie Pośle, gdzie Rzym, gdzie Krym, nie wodę, ale wódkę on lał i to do ust. (Poseł Izaak GRUNBAUM: W Łodzi policja skrepowała człowieka i wodę wlewała przez nos. Okrzyki: Niech pan nie broni policji, bo to niegodne jest uczciwego człowieka.)
Ta rzecz przedłuża się w sposób niepomierny dzięki Panom. W trakcie szamotania …. Mówimy w tej chwili o aferze …. (Wrzawa. Poseł GRUNBAUM: Mówimy o pańskiej policji, kłamiącej na każdym kroku i znęcającej się nad ludźmi.)
Pan poseł Grunbaum powiedział przed chwilą, że policja kłamie na każdym kroku. Zastrzegam się przeciw temu kategorycznie. Nie twierdzę, że wszystkie meldunki policyjne są prawdziwe, Jeżeli Panom mówię o pewnym meldunku, to dlatego, że wierzę w to, że jest prawdziwy, bez względu na to. Czy Panom to jest przyjemne, czy nie. Ale wróćmy do sprawy.
Następnie, kiedy wyjęto mu legitymację i przekonano się, że jest posłem, przeproszono go i natychmiast wypuszczono; wtedy ten pan począł w ten sposób korzystać ze swej wolności, że bił w kratę, gdzie siedział przodownik policji i wołał: „ja was nauczę, łobuzy”. Potem wyszedł, dwa razy jednak powracał, mówiąc – że go okradli w czasie szamotaniny z policjantami. Kiedy pytano się go co mu zginęło – odpowiedział, że teraz nie powie. Kiedy pokazano mu rękawiczkę, to powiedział, że to nie jest to. Mówię to wszystko, aby wykazać do jakiego stopnia ten pan był pijany (Głos na ławach białoruskich: może Pan powie coś o posłach białoruskich, których bito.) O wszystkich posłach mówić nie mogę.
Pan poseł KUROWSKI zażądał księgi zażaleń, powiedziano mu, że takiej nie ma, może natomiast złożyć zażalenie na drugi dzień po wytrzeźwieniu. Pan poseł dotychczas nie wrócił. Mogę stwierdzić też, że dwa miesiące temu ten sam poseł KUROWSKI interweniował w województwie w sprawie pewnego przedsiębiorstwa w Janowie Lubelskim również w stanie nietrzeźwym, tyle co do afery, szczegółowo podniesionej przez prezesa Dąbskiego. Postarałem się na nią odpowiedzieć szczegółowo. (Wrzawa. Krzyki.) Każdemu może się to trafić, ale nie trzeba z tego robić afery politycznej.
Następną ilustracją tych stosunków i wieców jest sprawa wiecu w Knyszynie. Rzecz jest ogólnie znana. Chodzi o to, że pan poseł Adolf SAWICKI zgłosił swój wiec, a poseł ŁOŚ (Dominik z PSL "Piast) nie zgłosił swojego. (Głos: Niech Pan powie, czy poseł Sawicki strzelał.)
Kwestia cała jest oddana do władz odnośnych, nie będę przesądzał jej przebiegu, odczytam tylko świadectwa osób cywilnych w sprawie strzelania posła Sawickiego:
„Góra Edward Władysław, syn Wojciecha, pomocnik sekretarza gminnego w Krypnie – Zauważyłem, że w czasie wezwania tłumu przez policję do rozejścia się, poseł Sawicki wyciągnął rewolwer i skierował ten przeciw posterunkowemu w służbie. Obecnych posterunkowych obrzucał tłum z powodu nieustającej namowy posła Sawickiego kamieniami”.
„Łojewski Aleksander, syn Stanisława, katolik, rolnik. Osobnika, który strzelał, zeznający nie zna. Zeznający widział, jak w chwili krytycznej, to jest w czasie strzelania do policji, poseł Sawicki trzymał w prawej ręce rewolwer browning w pozycji do strzału.”
następnie, aby jeszcze scharakteryzować te wiece, zacytuję przysięgę, jaką składano na stokach Cytadeli, w „Miejscu Stracenia”. Nie będę szczegółowo opowiadał, chodzi mi o tę przysięgę. Trzeba wiedzieć, gdzie to miejsce się znajduje. Jest to miejsce oddzielone od koszar 36 pułku piechoty tylko parkanem z cegieł, tak, ze z górnych okien wszystko widać, co się dzieje. Uczestnicy manifestacji zostali dopuszczeni na teren koszar pod warunkiem, że nie będą mówić rzeczy podburzających. Otóż przysięga była taka mniej więcej. Nikt tej przysięgi nie pisał, tylko mogę powtórzyć to, co było mówione. (Głos: W ogóle żadnej przysięgi nie było.) Niech Pan pozwoli.
W szczególności mówcy podkreślali wrogi stosunek do Rządu i nawoływali do złożenia przysięgi, czym podburzyli tłum, który złożył przysięgę. (Poseł Jan STAŃCZYK: Przysięgaliśmy, że nie pozwolimy na zamach stanu.) W szczególności jeden z mówców przemawiał mniej więcej tak: „Piłsudski przy naszej pomocy podstępnie zagarnął władzę, odebrał nam wolność, nie boimy się, obaliliśmy carów, to i nie spoczniemy, póki nie obalimy jego i tych, którzy z nim rządzą; oficerów zapędzimy do koszar, żołnierze, to nasi bracia z suteren. Na to wszystko przysięgnijmy towarzysze”. Zebrani odkryli głowy i zakrzyknęli: przysięgamy. Po tym wszystkim Panowie twierdzą, że autorytet administracji upada i że wzburzenie wśród mas wzrasta. Autorytet wśród administracji nie jest udziałem samej administracji, jest również udziałem Panów. Podburzających rzeczy, które mógłbym zacytować, mam tu parę arkuszy, ale nie chcę tego robić. Jak się zaczyna od anarchizowania Choczni ….. (Poseł PUTEK: Co Pan opowiada o anarchizowaniu Choczni. Pan jesteś źródłem anarchizowania. Wrzawa.)
Te rzeczy idą w społeczeństwo i to jest posiew, którym Panowie usiłują odrzucić masy od filaru obecnego Rządu. Ja powiem więcej. Szczególniej to powiem do posłów z Wyzwolenia i Stronnictwa Chłopskiego. Proszę Panów, ażeby to, co chcę powiedzieć, uzmysłowić sobie, zwróćmy się w tył. Przecie Panowie w czasie wyboru weszli do tego Sejmu z pieśnią na ustach o Józefie Piłsudskim. (Wrzawa. Poseł WYRZYKOWSKI: Byliśmy gwardią Piłsudskiego przed przewrotem majowym, ale nie przed wyborami.) Potem mówiliście tutaj, że Marszałek Piłsudski jest wielkim człowiekiem, wszyscy go kochamy, ale ma otoczenie złodziejskie. A przecież to Panowie usiłujecie obecnie szargać postać Piłsudskiego. Ja to mówię bez żadnego podniecenia, bo ten skok, to pełzanie polityczne jest poza wszelkim oburzeniem. (Głosy: Co za pełzanie ?) Tak, pełzanie. Stwierdzam, że żadne opowiadania Panów nie zdołają zniszczyć zasług Marszałka Piłsudskiego w czasie wojny i pokoju i że dzięki niemu patrzymy w przyszłość zupełnie pomyślnie i radośnie. (Oklaski na ławach BBWR).
Proponuję posty o podobnej tematyce: |
NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA ROKU 1929 |
OPOZYCJA ANTYSANACYJNA |
DYMISJA RZĄDU PREMIERA ŚWITALSKIEGO |
PARLAMENT |
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów: |
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY |
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI |
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI |
INDEKS PAŃSTW |
KALENDARIUM |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz