44 posiedzenie Sejmu, poniedziałek 4 lutego, dyskusja budżetowa. Na zarzuty posłów opozycji odpowiada Minister Spraw Wewnętrznych
„Wysoka Izbo. Dyskusja budżetowa, podjęta na terenie tej Izby, niewiele wniosła nowego do zarzutów, z jakimi zapoznałem się w Komisji Budżetowej. Rzeczowe wyjaśnienia o działalności Ministerstwa dałem Panom w sposób wyczerpujący na Komisji i ogłosiłem publicznie, nie chcę więc tutaj mego sprawozdania powtarzać.
Nie będę również, dla braku czasu, prostować różnych przytoczonych tu faktów rzekomych nadużyć administracji. Muszę tylko Panom oświadczyć, że daleki jestem od tolerowania jakichkolwiek nadużyć i taki zarzut – niezależnie od kogo pochodzi – odpieram z całą stanowczością. Wypadki nadużyć staram się wykrywać, a winni zawsze pociągani są do odpowiedzialności.
W pracy mej przyjmuję każdą pomoc, niestety jednak pomoc ze strony Panów najczęściej zawodzi. Powiem dlaczego. Panowie tak skłonni jesteście do oskarżeń lekkomyślnych, tak często czerpiecie podstawy do oskarżeń z materiałów zupełnie niewiarygodnych, prasa Panom dostarcza tyle wiadomości na niczym, zupełnie na niczym nie opartych, informacje Panów tak często w błąd nas wprowadzają, że w rezultacie tracą na wartości.
Dla przykładu powiem tylko, że jeśli wolno posłowi (Zygmuntowi) ŻUŁAWSKIEMU oskarżać z tej trybuny wojewodę o to, że przekupstwem skłania posła do przechodzenia z jednego stronnictwa do innego, jeżeli wolno posłowi wymienić nazwisko tego wojewody i mówić, że to są „potworne rzeczy”, to niechaj mnie, zwierzchnikowi tego wojewody, wolno będzie oświadczyć, że poseł Żuławski winien wiedzieć, że wojewoda Michał GRAŻYŃSKI sprawę o oszczerstwo już dawno skierował do prokuratora i że to oskarżenie posła Żuławskiego, jak wiele innych, jest bezprzykładnym świadectwem takich metod walki politycznej, z którymi nigdy pogodzić się nie potrafię. (Wrzawa). Prokurator, który nigdy nie kłamie, wbrew opinii posła PRAGIERA, prokurator nas rozsądzi. (Przerywania).
Zwracam uwagę, że ten sam temat o dzień później poruszył poseł Adam PRAGIER, ale już tylko w formie zapytania. Drugi przykład: poseł PRAGIER poruszył sprawę inną, którą nazwałbym sprawą odgrzewaną. Jaka to sprawa ? Jest w stajni rumaków bojowych opozycji sejmowej, leży w kacie na zgniłej słomie siwek stary, dychawiczny, kulawy, ślepy na jedno oko. Ten siwek kiedyś chodził w szrankach, a nazywa się podsłuch. (Poseł Stanisław STROŃSKI: I ma dobre uszy). Obecni posłowie z opozycji niechętnie dosiadają tego rumaka, dlatego oczywiście, e już dawno skapcaniał, ale jeżeli nie ma innego, to się go z konieczności dosiada. I pan poseł PRAGIER zjawił się właśnie na takim rumaku. Czuł jednak, że nie zaszarżuje mnie, i nie zrzuci z tego fotela, wyjął więc rycerskiego kołczana, jeszcze drugą, niezbyt rycerską strzałę i krzyczał: albo Pan Minister Bogusław MIEDZIŃSKI skłamał, albo prokurator skłamał.
Oczywiście nie będę się dziwił temu poziomowi, który wprowadza poseł Pragier do swej dyskusji. Pan poseł Pragier za każdym razem, kiedy jest dyskusja o moim resorcie, jest przywoływany do porządku przez Pana Marszałka. (Poseł PRAGIER: Pan także). Panie Pośle ! Nie ja zaczynam, panie pośle, ale zwykle lubię oddawać. Zeszłym razem pan poseł mówił o nikczemnościach wyborczych, potem mówił pan o lokajstwie w administracji, teraz poseł Pragier mówi albo, albo, albo ten kłamie, albo ten. Nie chcę wymagać od pana posła Pragiera, aby poziom jego przemówienia był wyższy od poziomu jego myślenia, tylko stwierdzam ten fakt.
Jeżeli chodzi o konkretne oświetlenie kwestii podsłuchów, to mogę stwierdzić, co następuje: Urządzenia podsłuchowe założone zostały przez władze okupacyjne i przez rządy poprzednie były wykorzystywane. Podsłuch władz administracyjnych został przez Rząd obecny zniesiony, a gniazda podsłuchowe przeznaczone dla władz są opieczętowane od dwóch lat i klucze od nich znajdują się w posiadaniu Komisarza Rządu. (Poseł Mieczysław NIEDZIAŁKOWSKI: Jeżeli chodzi o pana (Władysława) JAROSZEWICZA, to mamy prawo kwestionować jego politykę i nie mieć do niego zaufania). Gdzie Rzym, gdzie Krym, mówię o podsłuchu. Niech Pan innych dowodów nie podsuwa. To jest dowód, że podsłuch nie istnieje. Niech Pan mnie atakuje o podsłuch, ja mówię o podsłuchu. Panie Pośle, stwierdzam, że nie ma do tego podstaw. Na pewno Panowie mają kogoś z partii w głównej stacji telefonicznej i na pewno wiedzą Panowie o tym bardzo dobrze, bo to nie jest żadna rzecz konspiracyjna, to nie jest nic tajnego, to jest rzecz wiadoma i ja stwierdzam z całą stanowczością, a dotąd nigdy Panom nieprawdy nie mówiłem, tylko zawsze prawdę rąbię, że to jest też prawda, co stwierdzam swoim dobrym imieniem. (Poseł STROŃSKI: Panie Ministrze, jak to z tym procesem jest ?)
Chociaż to do mnie nie należy, ale mogę udzielić Panu Posłowi prywatnej wiadomości. Proces trwa już dwa lata i prokurator powołał się na podsłuch, który był przed przeszło dwu laty. I tym samym spieszę upewnić Pana Posła Pragiera, że ani Minister nie kłamie, ani Minister nie kłamał. Pan jest zresztą bezkarny, jako poseł. (Głos na ławach BBWR: To było za Witosa. Poseł STROŃSKI: Tego Pan Minister nie mówi, że za Witosa. Minister mówi, że przed dwoma laty, więc już za sanacji). W pierwszych miesiącach po dniach majowych podsłuch ten istniał przez inercję po poprzednich rządach, dopiero ten Rząd go zniósł, ja go zniosłem, to twierdzę kategorycznie.
Dalej poseł Pragier na przykład mówił, że ostatnimi czasy, jak się wyraził, „Robotnik” był skonfiskowany 18 razy i z tego tylko dwa razy sąd zatwierdził konfiskatę, a16 razy nie zatwierdził. Ja naturalnie nie chcę używać nomenklatury posła Pragiera, tylko chcę kulturalnie odpowiedzieć, że „Robotnik” w ciągu całego 1928 roku, nie w ciągu ostatnich czasów był konfiskowany 7 razy i z tego 5 razy konfiskatę zatwierdzono. (Wesołość). Więc gdzie to wszystko, jakie ostatnie czasy, jakich 18 konfiskat ? Gdzie Rzym, gdzie Krym ? I to są dowody, na których opiera się potem ewentualnie albo votum nieufności, albo niedanie funduszu dyspozycyjnego. (Głos: Czy wszystkie pana informacje są takie ścisłe ?) Uważam również za rzecz charakterystyczną, że Pan poseł Jan SMOŁA (PSL Wyzwolenie) w mowie swojej, uzasadniając stanowisko, odmawiające mi funduszu dyspozycyjnego, sięgnął do arsenału wydarzeń sprzed pół roku, omawianych już na poprzedniej dyskusji budżetowej. Oczywiście, nie wytaczam z tego powodu do Pana, Panie pośle SMOŁA, pretensji, przeciwnie, jestem Panu wdzięczny, że chcą postawić konkretne zarzuty, nie miał Pan nowych, musiał Pan sięgnąć do zarzutów sprzed roku, które były już robione. (Poseł SMOŁA: Sandomierz). Co Pan powiedział o Sandomierzu, o nietakcie komisarza policji, tego nawet nie zrozumiałem. Otóż Panie Pośle Smoła, przypuszczam, że będę wyrazicielem wszystkich dobrze myślących posłów tej Izby, a nawet pańskich, jeżeli powiem, że życzę posłom z pańskiego stronnictwa i Ministrowi Spraw Wewnętrznych, bez względu na to, kto będzie za rok Ministrem, żeby Pan nie miał nowych oskarżeń, żeby Pan musiał trzeci raz te same oskarżenia Ministrowi postawić. (Poseł Smoła przerywa).
Panie Pośle, ja nie mogę dyskutować z tym, co Pan teraz mówi, ale z tym, co Pan powiedział przedtem.
Wyznaję proszę Panów otwarcie, że również sposób ustosunkowania się większości Komisji do rozpatrywanego przez nią budżetu mojego Ministerstwa wydaje mi się czymś zupełnie oryginalnym, w szczególności zupełnie zrozumieć nie mogę, jak w pierwszym czytaniu przechodzić mogą wnioski, przewracające przedłożenie rządowe do góry nogami, skreślające ogromny procent etatów, cały dział administracji, dezorganizujące cały dział bezpieczeństwa Państwa, aby potem w następnym czytaniu były wycofane i żeby było przywrócone brzmienie rządowe. Nie chcę przypuszczać, aby to było wyrazem nieprzemyślanego zagadnienia, widzę tylko skutki tej metody i chcę się nimi z Panami podzielić. Rzucają one popłoch w szeregi urzędników administracji, w setki i tysiące rodzin, niepewnych jutra, a o to chyba Panom nie chodzi, i w psychice pracowników państwowych każda taka debata budżetowa wytwarza niepewność. O tym Panowie, stosując dotychczasowe metody, powinni pamiętać. Nazywa się to wykładnikiem politycznego stosunku posłów do Ministrów. Śmiem twierdzić, że ten wykładnik odbija się nie na Ministrach, ale na szerokich warstwach pracujących. Nie urodziłem się ministrem i daj Boże, żebym ministrem nie umarł. Mam fach w ręku (Pan Minister był ginekologiem) i mnie Panowie nie nastraszycie, ale robicie tym krzywdę szerokim warstwom pracującym, a Państwu również. (Głos: Oni się najwięcej boją 116 paragrafu). Chwała Bogu, że się boją, ja jestem pierwszym ministrem, którego się naprawdę boją. Tak jest. (Oklaski na ławach BBWR. Poseł STROŃSKI: O co innego zupełnie chodzi). Przepraszam bardzo, nie zrozumiałem. (Przerywania). Jak ja myślę, to moja rzecz, ja nie będę charakteryzował sposobu mego myślenia, może ja myślę wolno, ale za to umiem działać szybko.
Tak samo proszę Panów – nie widzę, aby jedynie względy rzeczowe nakazywały Panom wysuwać szereg zarzutów, dotyczących działalności mojego Ministerstwa.
Mówicie na przykład o samorządzie w ten sposób, iż wynikałoby, że nastał kres samorządu Rzeczypospolitej. W rzeczywistości Panowie wiecie, że tak nie jest. Panowie żadnym rzeczowym argumentem nie osłabicie danych, jakie Wam przedstawiłem na Komisji, a jakie świadczą, że życie samorządowe rozwija się w Polsce szybko i potężnieje i że nigdy nie było w Polsce takich koniunktur i takiego rozpędu pracy samorządowej, jak w ubiegłych dwóch latach.
Mówicie Panowie o nadużyciach władz, a jednak nie dajecie mi żadnego materiału faktycznego, który by mi dowiódł szerzącej się korupcji w podległej mi administracji, który by wskazywał, że cofamy się, a nie idziemy do przodu. Na przykład Panowie rozdmuchujecie najdrobniejsze nietakty policjantów, jak gdyby ciężka praca policjantów była zajęciem nauczyciela tańca. Można policji różne rzeczy zarzucić, ale nigdy tego, że policja bije. (Wrzawa i sprzeciwy na lewicy), szarżuje, ale nie bije.
Bandyta strzela dlatego, że chodzi mu o rozstrojenie życia państwowego, policjant strzela dlatego, że nie znajduje innego już sposobu wobec czynników, które usiłują rozsadzić całość Państwa. W tych wypadkach w każdym państwie policja strzela i w Polsce również w tym wypadku strzela. Przypuszczam, że każdy z Panów zrozumie, że jeżeli nie ma innego punktu wyjścia, to ten jest jedyny. Komu zależy na rozsadzeniu Państwa, ten oczywiście jest wskutek tego niezadowolony. Panie Pośle, nie słyszałem dobrze Pana i wybaczy Pan, że nie będę słuchał, bo nie mam na to czasu.
Mówicie, i to Was specjalnie denerwuje Panowie, o stronniczości politycznej władz w odnoszeniu się do ludności i rok czasu żyjecie wspomnieniami wyborów, a przecież Waszej skargi, że przeszkadzam Wam w wyświetlaniu nadużyć wyborczych, nie potraficie niczym uzasadnić. Nie opuściłem żadnej Komisji, gdzie sprawy te omawiano i z całą cierpliwością wysłuchiwałem każdego zarzutu. Umówiliśmy się potem, że Panowie zbierzecie materiały, że te materiały wręczycie mi abym mógł na zarzuty odpowiedzieć. Do tej pory nie doczekałem się tego, a ostatnio, kiedy podnieśliście tę sprawę na Komisji Administracyjnej, dowiedziałem się z ust pana referenta, posła (Józefa) PUTKA, że materiałów dotychczas nie wydrukował i że uważa za wskazane czekać w tej sprawie na rozpatrzenie konkretnych spraw przez Sąd Najwyższy.
Pomimo to, a może właśnie dlatego pan prezes Klubu atakuje mnie za niezałatwione sprawy nadużyć wyborczych.
Podłożem krytyki każdego działu podległej mi administracji jest przeświadczenie Panów, że ja, jako Minister, nie jestem dość konstytucyjnie – w Waszym rozumieniu moich obowiązków konstytucyjnych – urobiony dla współpracy z Panami. Tu tkwi źródło Waszej krytyki pracy mojego Ministerstwa. Ten stosunek Panów do mnie ma być również wytłumaczeniem Waszego stosunku do pozycji w budżecie, którą Panowie uważacie za najbardziej polityczna. Mówię o funduszu dyspozycyjnym Ministra.
Już po raz drugi muszę z tej trybuny oświadczyć, że takie stanowisko Panów wydaje się mi grubym nieporozumieniem.
W ciągu paru lat naszej współpracy, w której każda ze stron stara się przecież dać z siebie wszystko, co ma najlepszego, dla podtrzymania mocy i potęgi Państwa, stawialiście mi Panowie wiele zarzutów, ani razu jednak tego, bym unikał często przykrej może i gorzkiej, ale jasnej i szczerej prawdy. Z całą też prawdą i otwartością zamierzam w skrótach opisać Panom potrzeby, na które używam funduszu dyspozycyjnego.
Z góry zaznaczam, że nieprawdą jest, abym używał funduszów dyspozycyjnych na popieranie takiej czy innej akcji partyjnej wśród społeczeństwa polskiego. Jestem na o za biedny.
Ogółem biorąc, 90% funduszu dyspozycyjnego idzie na zwalczanie wewnątrz Państwa pracy, dążącej do obalenia ustroju tego Państwa, rozerwania jego całości i rozbicia jego mocy wewnętrznej.
Pieniądze przekraczające wielokrotnie żądany przeze mnie fundusz, łożone są na ten cel przez wrogie nam czynniki na całym terenie Państwa, ze szczególnym uwzględnieniem województw o narodowości mieszanej i centrów przemysłowych. Nacisk jest ten tak duży, że pomimo posiadania przez nas państwowości polskiej ludność pochodzenia polskiego – w Państwie Polskim – jest w wielu wypadkach terroryzowana i uciskana ekonomicznie przez czynniki obce.
Potwierdzić tu muszę to, co sygnalizowałem Panom w tym miejscu roku ubiegłego, że wydatki wrogich nam mocy wzrastają z roku na rok w miarę poprawy naszej sytuacji ekonomicznej w wzmożenia się naszego poczucia narodowego i państwowego.
Ze względów zrozumiałych nie mogą wymagać Panowie, abym przedstawiał im szczegółowy rachunek wydatków na zwalczanie czynników wywrotowych w Państwie, ani też podał im z tego miejsca to wszystko, co wiem o organizacji tych czynników i ich zamiarach.
Pragnę tylko oświetlić Panom dla przykładu organizację i wydatki Polskiej Partii Komunistycznej. Kompartia polska posiada na całym terenie 35 okręgów z komitetami okręgowymi na czele, podporządkowanych komitetowi centralnemu. Prócz komitetów okręgowych na terenie każdego okręgu pracuje kilku delegowanych przez komitet centralny emisariuszy tego komitetu. Wszystkie te osoby są w całym tego słowa znaczeniu na utrzymaniu partii, przy czym ich gaże miesięczne wynoszą do 700 zł (Głos: BITNER się śmieje, bo pan Minister za mało powiedział, on więcej bierze), nie wliczając w to kosztów przejazdów. Wliczyć tu należy kurierów i techników przewożących materiał agitacyjny.
Drugą kategorię stanowią wydatki rzeczowe, a więc zakup maszyn drukarskich, maszyn do pisania, opłata lokali, koszta druków i t. d. Bez przesady powiedzieć można, że normalnie na każdy okręg partyjny wydaje komitet centralny miesięcznie średnio do 50,000 zł, nie licząc sum, jakimi rozporządza na cele specjalne. To jest 15 milionów rocznie, które idą u nas, aby wytworzyć sztucznie komunistów.
Dostęp do konspiracji komunistycznej nie jest łatwy i wymaga dużych wysiłków i kosztów, aby nie tracić z oka momentu odpowiedniego dla przerwania występnej działalności.
A czyż poza partią komunistyczną nie istnieją inne organizacje wywrotowe w Państwie. Niemniej żądne przeprowadzenia swoich planów ? Wspomnę o ukraińskiej organizacji wojskowej. Z całą świadomością tego, że ukraińska organizacja wojskowa czerpie wydatne fundusze z bogatych źródeł spoza granic Państwa, a przeznaczonych na rozbicie Państwa Polskiego. (Głos: Berlin). Dziś mogę to już Panom powiedzieć, że nasze długotrwałe niepowodzenia w wykryciu tej organizacji i jej kontaktów z zagranicą w największej mierze pochodziły z braku dostatecznych środków dla sparaliżowania prądu obcego złota, przepływającego przez tę organizację.
Obok tych i innych niewyliczonych tutaj organizacji bojowych widzimy drugi objaw niemniej poważny i niemniej godny odparowania. Mam na myśli nasycenie obcym pieniądzem kresów naszego Państwa dla pokojowego ekonomicznego podboju naszej ludności. Całkowite przeciwstawienie się temu jest możliwe tylko przez wzrost naszej siły gospodarczej, samo jednak poznanie faktu i zorganizowanie planowej akcji odpornej wymaga nakładów pieniężnych.
Muszę t również zwrócić uwagę na walkę podległych mi urzędów ze szpiegostwem. W roku 1928 zlikwidowaliśmy 73 afery szpiegowskie. Na to idzie 90% mego funduszu dyspozycyjnego, na sprawy wybitnie państwowe, utrzymania całości Państwa.
Oto zarys olbrzymiego pola działania, na którym konieczne jest użycie funduszu dyspozycyjnego. Toteż nigdy nie zdołacie dowieść Panowie opinii publicznej, że uchwalając fundusz dyspozycyjny lub odrzucając go, robicie coś, lub nie robicie czegoś dla mnie osobiście. Jeżeli go odrzucicie, to odrzucicie go dla Państwa, nie dla mnie.
Padły tu słowa, że inny Minister otrzymałby fundusz dyspozycyjny, mnie go jednak odmawiacie. To postawienie sprawy jest zupełnie nierealne. Nie możecie Panowie mówić, w jaki sposób ustosunkowalibyście się do innego ministra, dopóki tym ministrem jestem właśnie ja, tak samo jak nierealnym z mojej strony byłoby opowiadanie, w jaki sposób bym się ustosunkował do innych posłów, kiedy tymi posłami jesteście Wy, Panowie. Dlatego takie powiedzenie pozwalam sobie zaliczyć do lirycznych odstępstw od rzeczywistości.
Tymczasem szara rzeczywistość polska wymaga środków na zabezpieczenie całości Państwa w ciągu przyszłego roku budżetowego.
Celem uniknięcia jakichkolwiek nieporozumień, pragnę wyjaśnić Panom tu, co zresztą miałem już zaszczyt uczynić w roku ubiegłym, stanowisko swoje wobec odmówienia mi funduszu dyspozycyjnego. Konstytucja zna wyraźnie odpowiedzialność parlamentarną gabinetu i poszczególnych ministrów. Panowie zatem możecie dać pełny wyraz swego niezadowolenia przez wyrażenie mi votum nieufności. Oświadczyłem już uprzednio, że taki sposób stawiania sprawy jest jasny, odważny i wyraźny. Każdy zaś inny sposób jest szkodliwy dla interesów Państwa. Jeżeli tak jest, to nie uważam, żeby ci spośród Panów, którzy pragną mego ustąpienia, musieli, jak to uczynił pan poseł SMOŁA, apelować w tej sprawie do mojej rycerskości.
Z tych też powodów uchwała Panów, odmawiająca mi funduszu dyspozycyjnego, nie stała się precedensem obalania ministra drogą nieprzewidzianą w Konstytucji. Tak było w roku ubiegłym, tak samo myślę obecnie. Tą drogą Panowie nie obalicie mnie. Na skutek odmówienia funduszu dyspozycyjnego do dymisji się nie podam. W Polsce nikomu nie wolno przeszkadzać ministrowi w pracy nad całością i bezpieczeństwem Państwa. (Oklaski na ławach BBWR). Sejm ma ten przywilej, że może obalić ministra, którego uważa za szkodliwego dla Państwa, ale dopóki ten minister nie jest obalony, Sejmowi również nie wolno przeszkadzać temu Ministrowie w pracy. (Oklaski i głosy brawo na ławach BBWR).
Proponuję posty o podobnej tematyce: |
AFERY A.D. 1929 |
OPOZYCJA ANTYSANACYJNA |
PARLAMENT |
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów: |
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY |
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI |
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI |
INDEKS PAŃSTW |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz