Wniosek aby Rząd kryzysowi zaradził (Sejm 22 marca)

60 posiedzenie Sejmu 22 marca 1929 r.

Sprawozdanie Komisji Budżetowej o wniosku w sprawie położenia gospodarczego kraju i konieczności przedsięwzięcia odpowiednich środków zaradczych. Sprawozdawca Poseł DIAMAND (Związek Parlamentarny Polskich Socjalistów).
Dużo chaosu w tym ataku na Rząd - o Chorzowie, cłach, podatkach, niskich płacach, sprzedaży alkoholu w soboty i niedziele. Pan Minister Składkowski jako minister higieny (Sławojki).
Ograniczenia w sprzedaży alkoholu wynikały z USTAWY z dnia 23 kwietnia 1920 r. o ograniczeniach w sprzedaży napojów alkoholowych. (Dz. U. R. P. Nr 37, poz. 210).


Poseł Herman DIAMAND:

Wnioskodawcy, przedkładając wniosek, o którym będę mówił, nie chcieli rozszerzać terenu walki politycznej, nie chcieli rozciągać walki i na ten temat, przeciwnie, wychodzili z założenia, że sprawa ta obchodzi jednakowo całe społeczeństwo i jeżeli ma być przedmiotem dyskusji publicznej, to dlatego, że społeczeństwo powinno wiedzieć, jakie jest położenie, oraz jakie środki i plany ma Rząd, ażeby przeprowadzić społeczeństwo przez ten czas, przewidywany jako bardzo trudny. Wszystkie sfery są przygotowane na czasy trudne, trudniejsze od dotychczasowych. Nie ma żadnej sfery, która by nie przewidywała zaostrzenia się sytuacji. Zdaje mi się, że jednym z pierwszych był prof. Adam KRZYZANOWSKI (BBWR), który zwrócił uwagę na możliwe zaostrzenie położenia gospodarczego. Kto utrzymuje stosunki ze sferami gospodarczymi, kto interesuje się położeniem gospodarczym, słyszy słowa obawy wszędzie, gdzie się zwrócić.
A które sfery nie są sferami gospodarczymi, który obywatel nie jest dotknięty wspólnym naszym losem gospodarczym ?
Jeżeli weźmiemy pod uwagę różne objawy gospodarcze, to dojdziemy do przekonania, że zniżka jest wszędzie widoczna. Stan rolników, szczególnie drobnych jest ciężki, możność gospodarowania jest trudna i wszystkie te sfery gospodarcze, które mają związek z rolnictwem, odczuwają trudne położenie rolników. W miastach położenie jest bardzo ciężkie. Ilość weksli protestowanych rośnie w niepokojącym tempie. Stopa procentowa dochodzi do wysokości, jaka była w najgorszych czasach. Obroty handlowe zmniejszają się. W sklepach panuje rozpacz najczęściej. Kupujących jest mało, zasoby pieniężne niewielkie, a cóż dopiero, gdy się weźmie położenie klasy robotniczej i urzędników, które jest rozpaczliwie złe.
Zupełnie słusznie wszyscy zwracają uwagę na ciężkie klimatyczne stosunki, ale one nie tłumaczą wszystkiego, i zresztą położenie było nie o wiele lepsze, kiedy tych wybryków klimatycznych jeszcze nie było.
Kwestią jest, jak jesteśmy przygotowani na te trudności i jakie jest położenie społeczeństwa wobec możliwych trudności, jakie są zasoby sił naszych, aby sprostać tym ciężkim warunkom.
I tu zdaje się, że Rząd, a w znacznej mierze zależy to od niego, nie poczynił należytych starań dla powiększenia dobrobytu, stopy życiowej ludności. Polityka gospodarcza naszego Państwa polegała na utrzymywaniu ile możności jak najniższej stopy życiowej. Wszystko, co jest zależne od Rządu, a na tym wzorują się i inne stosunki gospodarcze, było skazane na możliwie najniższą stopę życiową. W nowoczesnej gospodarce jest to błąd, który się mści i musi się mścić. Od stopy życiowej ludności zależą zasoby, które ta ludność ma, zależą oszczędności, zależy konsumpcja, która utrzymuje i tworzy produkcję. A tam, gdzie gospodarstwo polega na niskiej płacy, gdzie cała walka gospodarcza polega na niskiej płacy, gdzie wobec podwyższenia techniki, podwyższania stąd produkcji, wobec rozwoju gospodarczego, wobec maszyn, wielkich kapitałów, gdy w walce z tym przeciwstawiamy nasze niskie płace robocze, to z góry przegrana być musi po naszej stronie i można przewidzieć, że nam w ciężkiej chwili zabraknie sił.
Jeżelibyśmy szukali w kraju przykładu, jak należy gospodarować w wytwórczości, w przemyśle, to znajdę przykład w pewnym przedsiębiorstwie rządowym. Liczę się z wielkim niezadowoleniem z państwowych firm w znacznej części Wysokiej Izby, która w konkurencji między prywatnym kapitalizmem a społeczeństwem stoi po stronie prywatnego kapitalizmu. Nie wiem, czy to, czym Państwo u nas gospodaruje, jest etatyzmem, nie wiem, czy ono jest etatyzmem w dobrym znaczeniu, to znaczy państwowa gospodarka dla dobra społeczeństwa, nie tylko dla kasy państwowej, lecz dla dobra konsumpcji i dla dobra pracujących. W większości naszego etatystycznego gospodarstwa, przyznaję, tych dobrych stron trudno się dopatrzeć. Kolej jest własnością Państwa, ale nie zajmuje ani wobec swych pracowników, ani wobec społeczeństwa tego stanowiska, które państwowa firma w odróżnieniu od kapitalistycznej zająć powinna. Monopol spirytusowy, monopol tytoniowy są złymi pracodawcami, nie rozumieją zadania państwowego przedsiębiorstwa.
Jedynym wyjątkiem jest Chorzów, a jest tym wyjątkiem dlatego, że na jego czele stoją ludzie na pewnej gospodarczej wyżynie będący, którzy rozumieją, że przedsiębiorstwo musi mieć targ zapewniony, że musi sobie ten targ zrobić, że firma ma społeczne zadania, że ci, którzy tam pracują, są może nie w zupełności ale w pewnym stopniu współwłaścicielami tego przedsiębiorstwa. I to jest rozwiązanie zagadnienia dla polityki gospodarczej kraju, to jest wytyczna dla polityki gospodarczej kraju: stworzyć targ, stworzyć konsumenta. Chorzów, jak pan Minister dowcipnie określił, chcąc wprowadzić swój towar, sprzedawał go bezpłatnie konsumentowi. On w czasach spadku waluty sprzedawał na weksle, to znaczy, że jak przyszedł czas płatności, ta jakąś resztką tego towaru można było zapłacić cały towar. (Poseł Roman RYBARSKI: Ale te weksle potem dyskontował.). Dyskontował, ale dostał bardzo mało za to, dostał część tego, co dał, ale stworzył sobie targ, stworzył konsumenta, nauczył ludzi używać tego produktu. Chorzów zrozumiał, że jak będzie mało produkował i mało sprzedawał, jeżeli konsument nie będzie dobrym konsumentem, wielkim konsumentem, to on dołoży do tego towaru, zrozumiał, że jeżeli konsumpcję ułatwi, to w takim razie fabryka będzie pożyteczną, społecznie pożyteczną dla Państwa, albowiem będzie przynosiła dochody. I co w moich oczach jest najcenniejsze, zrozumiał Chorzów, iż ci ludzie, którzy tam pracują, także winni brać udział w zyskach nowoczesnego przedsiębiorstwa, że to nie jest przedsiębiorstwo tylko pracodawcy, że jeżeli przez ulepszenie techniki następuje powiększenie produkcji, to ci, którzy tam pracują, są zupełnie uprawnionymi udziałowcami.
Porównajcie to Panowie z całą metodą gospodarki Rządu poza Chorzowem. Jaki brak zrozumienia, jaki brak stworzenia sobie pewnej egzystencji i pożytecznej roli w społeczeństwie ! Jeżeli w takim ugrupowaniu, jakie tworzy Chorzów, przyjdą czasy trudniejsze, to przetrwać je będzie można łatwo i bez kryzysu. Tam się tworzy kapitał, tam się tworzą zasoby, tworzy możność przetrwania ciężkich czasów, względnie lekkiego przetrwania ciężkich czasów. Tego ja w ogólnej gospodarce nie widzę. Są starania, ażeby obniżyć płace robotnicze, urzędnicze i dochody znacznej części społeczeństwa. Ideałem naszego przemysłu, znajdującym poklask u Rządu, jest płacić jak najmniej.
Pod tym względem Rząd jest wzorem. To nasza państwowa polityka, to interes państwowy, ażeby płace były niskie. Ale proszę sobie uprzytomni, jakby wyglądało społeczeństwo, gdyby płace były wysokie, gdyby były dostateczne ! O ile większa byłaby konsumpcja, o ile mniej trudności i jaka łatwość przebycia ciężkich czasów. Dzisiaj gdyby ceny poszły w górę, społeczeństwo będzie wobec niesłychanych trudności. Czytałem pewną książeczkę wydaną, przypuszczam, pod wpływem, może za inicjatywą Rządu, ażeby nie robić nowych ubrań, bo to znaczy sprowadzać wełnę, ażeby ubrania odwracać na drugą stronę. A jak krawcowi dałem takie ubranie, to on powiedział: ubranie ma tylko dwie strony, a Panu się zdaje, że trzy, bo to już jest odwracane. To jest właśnie polityka dla niedorozwoju, polityka fałszywej oszczędności, polityka niezrozumienia i przez takie postępowanie wyrządza się dużą szkodę własnemu społeczeństwu. Tylko wtedy będziemy się rozwijali, gdy będziemy w tym położeniu, aby móc dać pracę ludziom. Tylko przez to może społeczeństwo dojść do pomyślności.
Nie ulega kwestii, że jest pewna sfera, dla której niska płaca jest dogodna, bo oszczędza inwestycji, starań i trosk. Wszystkie braki staramy się pokryć oszczędzaniem na płacy. Ale popatrzmy na świat. Gdzie większa płaca, tam ogólny dobrobyt wyższy i przemysł się bardziej rozwija i staje się bardziej zyskowny, niż tam, gdzie gospodarka opiera się na niskiej płacy.
Jest u nas stała walka o czas pracy. Bardzo trudno organizacjom utrzymać czas pracy na wysokości, na jakiej postawiły go zdobycze robotnicze. A przecież Ford w swej książce pisze, że Ameryka zawdzięcza swe bogactwo obniżeniem czasu pracy i podwyższeniu płac (Głos: A jakie są świadczenia socjalne ?) Panie łaskawy, my zrzekamy się wszystkich świadczeń społecznych za 20% płac fordowskich, jeżeli Pana tak rażą świadczenia społeczne w Polsce.
Położenie nasze jest trudne, ponieważ mało uwzględnia się ogół ludności i mało uwzględnia się konsumenta. Prowadzimy ochronę przemysłu przez wysokie cła. Jestem zdania, że bez ceł nie moglibyśmy istnieć, że w niektórych gałęziach cło jest konieczne, tam gdzie jest dumping. Jest konieczne cło, gdzie produkcja nasza jest bardzo młoda i musi mieć ochronę przez pewien czas. Ale dochodzimy potem do fazy, w której cło staje się czynnikiem drożyzny wewnętrznej. Istnieje u nas cło na maszyny, bez których dziś żyć nie można i których w kraju się nie wyrabia. Na co te cła, one tylko podwyższają koszty inwestycji.
Mamy cło na na żywność, której w kraju nie wytwarzamy. Mamy cło na śledzie, żywność ludzi najbiedniejszych, cło dla Panów, którzy dbają o religijne dobro swych współwyznawców, bardzo ciężkie: jest to jedzenie, które umożliwia post.
W rezultacie cło działa na podwyższenie kosztów produkcji i zachodzi potrzeba, aby cła zrewidować z tego punktu widzenia, jak one działają na konsumenta.
Bardzo ważna dziedzina życia, która tworzy naszą trudną sytuację, to podatki. Oczywiście podatki są konieczne, ale te podatki układa się tak, ażeby płaciła je przy konsumpcji najbiedniejsza część ludności.
Niektórzy mieli nadzieję, że jak będzie nieskończenie wysoki podatek wódczany, to ludzie przestana pić. Tak nie jest. Konsumuje się trujący spirytus jako wódkę do konsumpcji, a zatem jest konieczność zaspokojenia tego nałogu i wysoki podatek powoduje tylko to, że znaczna część płacy robotniczej idzie na podatek wódczany. Podobnie jest z tytoniem. To hipokrytyczne karanie namiętności przez to, że się nakłada na nie wysoki podatek nie jest niczym innym, jak kierowaniem znacznej części dochodów ludności na fałszywą drogę, na złośliwą, szkodliwą konsumpcję.
Pan Minister Spraw Wewnętrznych, którego cenimy jako ministra higieny (Wesołość) w przeciwstawieniu do niego jako Ministra Spraw Wewnętrznych, nie czyni wysiłku aby zmniejszyć konsumpcję wódki i tytoniu. Zmniejszono mu kwotę na zwalczanie alkoholizmu i on się temu nie sprzeciwił. Nie tylko to, ale jest ustawa – wiem, Panie Ministrze, jak mały jest walor naszych ustaw i temu się nie dziwię, ale stwierdzam, że ustawa, która zabrania sprzedaży alkoholu w soboty i niedziele tak małe daje gwarancje, jak Konstytucja (Wesołość.)
Tak samo zakaz sprzedaży wódki w restauracjach kolejowych. Zwróciłem się do policjanta, czego nigdy nie robię, aby się poinformować, w jaki sposób w niedzielę o godz. 12 w nocy na pewnym dworcu kolejowym jest tylu pijanych i tak wielka konsumpcja wódki w filiżankach. Zapytałem, czy nie ma on obowiązku przestrzegania przepisu policyjnego pierwszej wagi i on mi odpowiedział, że 11 robił doniesienie do swej władzy i wobec tego, że ta ustawa straciła walor widocznie, jego przełożeni nie to nie reagują. Gdyby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, jako wspólnik ministerstwa higieny, utrzymało ten przepis w walorze, byłaby to wielka zasługa. (Głos na ławach BBWR: W bufecie sejmowym.) Panie, raz tylko w życiu i to z jednym Panem Ministrem wypiłem tam kieliszek wódki i potem bardzo mi żal tego było. Zresztą nie piję i jestem gotów zgodzić się na podwyższenie cen bufetowych, jeżeli władza będzie przestrzegała ustawy. (Poseł Maksymilian HARTGLAS (Koło Żydowskie): Jest na to sposób: wydzierżawić bufety kolejowe Żydom. To wszystkim będzie się sporządzało protokoły). I to Pan przecenia.
Ten wielki ciężar podatkowy, niszczący nie tylko zdrowie, lecz niszczący nasze gospodarstwo, jest przez Rząd popierany. Rząd ma tu wielki udział w podrożeniu i niekorzystnym kształtowaniu się naszej konsumpcji. Podatek obrotowy podwyższa ceny naszych towarów o kilka razy 2,5%. U tych bogatych ludzi, u producentów wielkich, ten podatek jest czysto pośrednim podatkiem, wpisuje się do każdego rachunku 2,5% i uczciwi przemysłowcy oddają nawet ten podatek Rządowi. Ale u tych małych są orgie urzędników podatkowych, to samowola doprowadzona do szczytu. Tu się taksuje obrót w najbardziej fałszywy sposób. To jest wielki ciężar, niszczący szereg drobnych egzystencji. W ogóle mam wrażenie, że te drobne egzystencje, ich byt i utrzymanie nie stanowią poważnego przedmiotu troski Wysokiego Rządu. Tych egzystencji zniszczonych są tak ogromne masy, że nie można powiedzieć, ażeby istniała w Rządzie jakaś myśl ulżenia tym egzystencjom. Te korytarze na dole przecież są miejscem męki dla każdego z posłów wobec ludzi, którzy tu przyjeżdżają i mają tak komiczne wyobrażenie o Sejmie, że ma on jakieś wpływy i znaczenie i do nas się zwracają, żebyśmy korygowali politykę Rządu. Tego posłowie robić nie mogą i bardzo przyczynia się do zubożenia tego niższego średniego stanu.
A co z opodatkowaniem Robotników ? O ile chodzi o nich, złote teraźniejsze dla Państwa są złotymi pełnowartościowymi. I ściąga się podatki od złotych teraźniejszych tak, jak gdyby one były pełnowartościowymi, jak gdyby nazwa „złoty” była prawdziwa i miała jakiś sens. Jest minimum egzystencji według naszej ustawy, zrobionej wtedy, gdy złoty był pełnowartościowy. Jako miernik nie powinien być złoty dawniejszy wobec złotego dzisiejszego, tylko należy to przystosować. Jest wniosek w tej mierze w Izbie i obudził on w sferach rządowych niechęć, bo obniży to dochód z podatku dochodowego. W normalnych warunkach, gdyby Rząd dbał o gospodarcze położenie ludności, toby sam przyszedł z inicjatywą – wobec tak strasznego położenia tej warstwy, według fałszywej miary nie mogę ściągać z nich podatków. To się tyczy ogromnej części ludności. Kto dba o egzystencję, o możność konsumpcji, ten nie tak postępuje. Nie widzimy myśli przewodniej, konieczne j dla naszego gospodarstwa. Nie widzimy tej troski, którą wykazał tak ładnie pan Minister Przemysłu i Handlu dla owego lubionego przez siebie przedsiębiorstwa, które nie tylko ma najlepsze warunki, ale ma też kredytowe warunki jedyne w całej Polsce.
Rząd przedłożył kilka projektów, między innymi projekt budowy mieszkań. Ustawa ta na mnie zrobiła wrazenie podatku na żebraków, aby pomóc ubogim. To jest projekt rządowego podatku 75% od mieszkań. Naturalnie, ustawa ta obudziła największą niechęć, albowiem jeżeli nie wprowadzono podatku mieszkaniowego przed podwyższeniem podatków, to teraz ogromnie trudno i wszelkie miary, jakie są stawiane, są niesłuszne. Przyjąłem delegację urzędników, która przyszła tu z rozpaczliwą skargą, co to będzie. Powiadam im: jakaś miara musi się znaleźć, według której mieszkania mogą być opodatkowane, jeden z tych Panów powiada: mieszkam w mieszkaniu 7 pokojowym, ale tam są trzy rodziny i jeden kawaler.
Dziś budowa mieszkań jest koniecznie potrzebna, ale należy znaleźć inne źródła, np. podatek majątkowy mógłby w znacznej części być użyty na pokrycie tych wydatków. Ale podniesienie ceny mieszkań o 75% utrudni strasznie życie najbiedniejszych ludzi. To jest niemożliwe, to można było zrobić rozporządzeniem, ale ustawą zdaje mi się, takiej rzeczy się nie przeprowadzi.
A więc sposób opodatkowania, wymiar podatków, koncepcje podatków, przyczyniają się do tego, że położenie ludności jest trudne, że zarobkowanie się utrudnia.
Naturalnie, że mogłyby być stosunki w Polsce takie, ażeby we wzajemnym porozumieniu ludności z Rządem tą ludnością rządzono. Zdaje mi się, że czasy rządzenia rozkazami minęły, że lekceważenie woli ludzi szkodzi Państwu i że ci, którzy usiłują iść drogą sporu, drogą zwycięstwa woli Rządu, idą fałszywą drogą. A jeżeli się Panowie tak często odwołujecie do obrony interesów Państwa, jeżeli tłumaczycie bardzo wiele rzeczy, które robicie, a których wam robić nie wolno, tym, że interes Państwa tego wymaga, to jestem zdania, że pierwszy i największy interes Państwa to rządzenie zgodnie z wolą i ze zrozumieniem ludności.
Proszę Panów, tej różnicy w intelekcie Sejmu a Rządu, o której Panowie marzycie wiecznie, nie ma. Ci panowie, którzy w Rządzie odgrywają decydującą rolę jako członkowie tej Izby, tych swoich całkiem wyjątkowych kwalifikacji i wyjątkowego zrozumienia nie okazywali. I nie jest tak, ażeby kilku ludzi zjadło rozum całego społeczeństwa, a całe społeczeństwo składało się z idiotów. Tak nie jest. (Głos na prawicy: I żeby go potem nie mieli.) Mają ten sam, który mieli przedtem. To nie jest rozdzielenie możności rządzenia na całe społeczeństwo. Zdaje mi się, że kto rządzi roztropnie, nie wytwarza sztucznych sprzeczności między rządem a społeczeństwem. Nie chcę mówić o wielu rzeczach, w jaki sposób się to dzieje, ale że takie tarcia w społeczeństwie działają i na gospodarstwo, to chyba nie ulega wątpliwości.
Rząd jest jakby w szklanym domu, powinien być jakby w szklanym domu i podlegać krytyce wszystkich. To, co się dzieje w Polsce, nie jest tajemnicą dla świata. Urząd Statystyczny zdradza wszystkie tajemnice, to taki czas, że ulegamy krytyce całego świata i niech Rząd sam powie, czy dbał zawsze o to, ażeby jego działania gospodarcze i finansowe były tak robione, żeby uzyskały zaufanie kulturalnego świata. Panowie myśleli, że jak tu będzie pan Charles DEWEY, czy jak się nazywa. (Głosy: Dawaj. Poseł Stanisław STROŃSKI: Dawniej nazywał się „Dawaj”, a teraz nie wiadomo.).
Pan Kolega się myli, mnie się zdaje, że on się dawniej nazywał „Bierz”, ale dajmy sobie spokój dowcipom. Ten pan zawiódł, on nie dał Rządowi tego, czego się Rząd spodziewał. Nie dał tego Rządowi, bo nie obudził dla nas zaufania, którego wzbudzenie było jego misją, którego Rząd potrzebuje dla swojej finansowej gospodarki. (Głos na ławach BBWR: Panowie psujecie to zaufanie.)
Mam wrażenie, że Rząd się tu zawiódł, że pan Dewey nie wyrobił nam tego zaufania i że jesteśmy na targu kredytowym gorzej traktowani, aniżeli inne państwa, które na mniejsze zaufanie zasługują; jeżeli Rumunia dostała teraz tak znaczny kredyt, to tłumaczę to sobie zmianą Rządu i powstaniem w Rumunii rządu demokratycznego, stworzeniem łączności między rządem a ludnością.
Cenię wysoko nasze społeczeństwo jestem zdania, że wolność osobista i polityczna dla naszego społeczeństwa ma ogromne znaczenie. I być może, że reakcja nie będzie reakcją gwałtu, nie umiem osądzić sytuacji, ale będzie jakaś reakcja w odnoszeniu się do Państwa. Byliśmy już w krótkiej historii samodzielnej Polski świadkami, że jak władza była w rękach reakcji i Naczelnik Państwa wołał do obrony, to tej obrony nie mógł uzyskać, aż dopiero, jak weszli premierzy z ludu na czoło Rządu, wtedy lud ławą ruszył. I proszę Panów, mówi się u nas tyle o przygotowaniach do obrony kraju, a ja jestem zdania, że Rząd tej obrony nie przygotuje, bo zupełnie bez potrzeby usuwa naród od swoich działań, bo bez potrzeby nie umie znaleźć porozumienia między sobą a reprezentantami narodu. To porozumienie jest możliwe, możliwe w podnoszeniu ducha narodowego i państwowego, w wywołaniu entuzjazmu, zapału wygasającego. Musimy w każdym obywatelu wywołać uczucie: to moja Polska, ja mojej Polski bronię, a nie jakiejś cienkiej warstwy, która ma dziś wpływ na rządy. Czy Panowie tak nie ufacie masom ludowym, nie wierzycie w ten czynnik silny ? Co to znaczy współdziałanie ? Czy myślicie, jeżeli wyjdą z Rządu te mądre wielkie rady, że Sejm nie przyjmie, że my nie uchylimy głowy ? (Głos: Nie zawsze.) Zawsze. Sejm nie będzie taki, jak teraz. Ale jak będzie taki, jaki ma być, to zawsze. (Głos: Dziś nie było tak, wszystko spaczone.) Kto ? Proszę Pana, zdaje się, że sprawa publiczna jest taka, że każdy zna się na niej od urodzenia. (Poseł Józef SANOJCA: i Doktor Diamand z urodzenia się zna.) Ja nie żądam od Kolegi uznania. (Poseł SANOJCA: Więc po to Pan szafuje monopolem na rozum ?) Dla mnie wyraz narodu jest w Sejmie. Znamy te środki, którymi dążono, by wejść do tego Sejmu i wiemy, że wola narodu była tak silna, że te środki zawiodły. (Oklaski. Głos: Bo inne środki były silniejsze.) Są na świecie środki silniejsze.
(Poseł SANOJCA: PPS było popierane.) Wiem, ze Kolega lepiej wie o tym, jak BBWR było popierane. Jedyny, kto popierał PPS to był Minister Spraw Wewnętrznych, który swoimi prześladowaniami budził entuzjazm dla nas i dał nam ogromną ilość głosów.
Trudności, przed którymi stoimy, nie są trudnościami zimy, klęsk śniegu i lodu, już dawniej słyszało się te same głosy, tylko dzisiaj one potęgują się trochę szybciej. Powiedziałem to na Komisji i zdaje mi się, że trzeba to powtórzyć, że kiedy w Genewie reprezentanci przemysłu światowego, umysły najtęższe, omawiali sytuację, zabrał głos kapitan przemysłu niemieckiego pan LAMERS – jest to wielki pan, nawet kolega jednego z naszych kolegów, Garde-Kurassier Wilhelma II, a przy tym bardzo światły człowiek – zaimponował mi jednym powiedzeniem, które można teraz zastosować. „Wszyscy mówicie, że żyjemy pod wpływem skutków wojny, w pewnej mierze to prawda, ale gdyby wojny nie było, to skutki, które są skutkami rozwoju, byłyby dziś nastąpiły tak samo. Jestem zdania, że gdyby zimy tak strasznej nie było, to nasz ustrój, nasze stosunki społeczne i gospodarcze nie byłyby o wiele odmienne od obecnych, albowiem nie ma już kraju na świecie, gdzie by nie było skarg na ustrój, nie było skarg na jakieś zmiany w społeczeństwie z niektórych niewidocznych przyczyn. W Anglii, 2 lub 3 miliony bezrobotnych, w Niemczech 2 miliony. (Głos: w Ameryce 5.)
Nie wiadomo, bo tam jest to obliczane na podstawie kombinacji. (Głos: Stopa życiowa wysoka.) To tych, którzy mają zajęcie, nikt nie twierdził, że stopa bezrobotnych była wysoka. Więc wszędzie ten sam objaw. I słusznie powołano tu Amerykę. Ameryka w mistrzowski sposób zapobiegła załamaniu się stosunków i spadkowi robocizny, albowiem przemysł amerykański jest zdania, że żyje z wysokich płac robotniczych. I są tam tego objawy: w Ameryce tworzy się nowe zawody w razie bezrobocia, 150 tysięcy ludzi nauczyło się strzyżenia głów damskich i powstał nowy przemysł, zajęcie miłe i popłatne, ale i w Ameryce to nie wystarcza, gdyż i w Ameryce się pokazało, że im mniej ludzi znajduje zajęcie, tym większa jest produkcja. To zagadnienie, przed którym i my staniemy, tylko odejdziemy od forsowania przemysłu obniżaniem płac robotniczych. To rozumie dziś cały, kapitalistyczny świat. Teoretyk kapitalizmu nowoczesnego Werner SOMBART uważa kapitalizm duchowy za zbankrutowany i kapitalizm indywidualny, który u nas jest tak ceniony. Należy iść drogą, którą poszedł Pan Minister Przemysłu i Handlu, czyniąc z robotników Chorzowa małych wspólników tej firmy. Ta spółka będzie trwała tak długo, aż ci wspólnicy nowi nauczą się gospodarować w tych przedsiębiorstwach, aż dojrzeją.
W Genewie kapitaliści zapraszali konsumentów i robotników, nie tacy kapitaliści, jak u nas, na których biedni muszą składać w kasach oszczędności, aby można było ich weksle dyskontować, tylko prawdziwi mocarze dążą do tej zmiany, do uczynienia bezbolesnej tej zmiany, która następuje na naszych oczach. I można ułatwić zadanie rządom polskim, jeżeli się my tą kwestią zajmiemy i pomożemy społeczeństwu w tej zmianie. (Poseł Jan KWAPIŃSKI: wysłać kilka pułków do Sahary.) Nie wiem, dlaczego Kolega wybrał taki zły kraj, jestem za tym,żeby zostali w Polsce, w najlepszych warunkach, żeby robili swoją służbę i nie mieszali się do obcych interesów. Nie ma żadnego powodu, żebyśmy sobie wzajemnie źle życzyli. Musimy się rozumieć i ograniczać się do swoich zadań i obowiązków. Byłaby w tej Izbie największa harmonia, gdyby zrozumiano i uznano prawa Sejmu. Bo jeżeli Rządowi się jakaś większość nie podoba, to może przeprowadzić nowe wybory, jeżeli wygra, to będzie rządził, a jeżeli nie, to wola narodu dojdzie do panowania i inni będą rządzili. Nie uważam tego za nieszczęście dotychczas, że pan Bartel rządzi ze swoimi pomocnikami. To nie było łatwe, ale powiedziałem. (Minister Składkowski: Najgorzej jak Pan zaczyna płakać, wtedy ja się zaczynam obawiać.) Może to prawda.
Jest pewna tendencja obsadzania miejsc niefachowcami. To już słyszałem z ust niejednego ministra, ma się wstręt do fachowców i zawsze się szuka niefachowców. To jest niestosowne nawet dla najmniejszych urzędów, całkiem niestosowne dla bardzo wysokich urzędów. Życie nie jest takie łatwe, ażeby talent wystarczył. Widziałem takich wysokich urzędników, których się pytałem, jak oni w tych nowych urzędach będą urzędowali. Powiadali, że będą się trzymali wskazówek niższych urzędników fachowców. To było mądre, ale ten stan nie jest dobry. Takich geniuszy, którzy, nie pytając nikogo, bez doświadczenia, bez nauki, to jest bez zebranych doświadczeń, zawsze trafiają w to, co ma być, takich nie ma na świecie. Dlatego to ciąży na ludności.
Proszę Panów, zdaje mi się, że mogę oświadczyć w imieniu tej części Izby, z której mocy tu jestem, że nie uważamy tego tematu za przedmiot walki z Rządem, że jesteśmy za zdobyciem sukcesu, że jesteśmy gotowi pomóc społeczeństwu w przejściu przez te ciężkie czasy. Ale według mojego rozumu jest to niemożliwe, jeżeli Rząd nie uczyni, co do niego należy, aby uporządkować stosunki w Polsce. (Głos: Z kim ? Które stosunki ?) Stosunki wymiaru sprawiedliwości, finansowego gospodarowania, stosunki administracyjne, żywnościowe, o ile podlegają Rządowi, to znaczy: o ile Rząd nie będzie rządził w granicach prawa. Nie mam nic przeciwko temu, aby być w mniejszości w Sejmie i nic nie mam przeciw temu, aby głos mój nie był uwzględniany, nikt nie ma prawa żądać, aby głos jego był uwzględniony, ale wtedy, jeśli będzie większość w Sejmie, i tylko wtedy, będziemy mogli uznać Rząd za prawowity, jeżeli będzie miał oparcie o większość Sejmu, a, jak powtarzam, jest to możliwe, jeżeli Rząd stanie na stanowisku prawa.
Proszę o przyjęcie tego wniosku, który będzie powodem bardzo ciekawych, przypuszczam, wywodów Pana Premiera, i chciałbym, aby te wywody dały krajowi ten spokój i pewność, które są potrzebne w tak ciężkich czasach.

 
Proponuję posty o podobnej tematyce:
RZĄD PREMIERA BARTLA
PARLAMENT
OPOZYCJA ANTYSANACYJNA
KONIUNKTURA GOSPODARCZA
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów:
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI
INDEKS PAŃSTW
KALENDARIUM




Brak komentarzy: