Minister Matuszewski super optymistycznie o sytuacji gospodarczej Polski

Na posiedzeniu Rady Finansowej *) w dniu 9 listopada Pan Minister Kierownik  Resortu) Ignacy MATUSZEWSKI wygłosił przemówienie:

Szanowni Panowie !

Wszelka polityka ekonomiczna, czy obejmuje ona zagadnienia finansowe, czy budżetowe, czy skarbowe, czy złożone, jak podatkowe, gdzie wszystkie trzy wymienione zagadnienia wiążą się razem – opierać się musi na dwóch, równie niezbędnych, choć różnej wagi gatunkowej, myślach.
Jedna myśl przewodnia, koncepcja zasadnicza struktury i rozwoju polskiego życia ekonomicznego, cel, do którego się zmierza. Ta koncepcja przesądza o kierunku pracy.
Druga przesłanka, której w działaniu i decyzji, pobieranej w określonej chwili, pomijać nie można, to jest ocena sytuacji bieżącej, położenia, w którym się w danym momencie znajdujemy. Ocena ta, jeśli jest właściwa, przesądza o sposobach, jakich użyć należy, aby zbliżyć się możliwie najskuteczniej do postawionego sobie celu. Innymi słowy, ocena każdej sytuacji jest niezbędna do realizowania wytycznej zasadniczej w czasie i przestrzeni. Inaczej zaś, jak w czasie i przestrzeni nic się zrealizować nie da.
Nie sądzę, aby dziś, po jedenastoletnim istnieniu niepodległego organizmu gospodarczego Polski, były jeszcze zasadnicze rozbieżności w opinii co do dalekiego i wielkiego celu, jaki stoi zależność gospodarczą, że stać się nie może dodatkiem, uzupełnieniem jakiegoś innego organizmu gospodarczego, który mógłby wówczas o naszym rozwoju rozstrzygać wedle własnej woli – to wszystko są już prawdy powszechnie uznane.
O ile cele zasadnicze stanowią, zdaje się, już dzisiaj niezbite pewniki – o tyle stosowanie takich czy innych środków do ich osiągnięcia zależy od właściwej oceny sytuacji ekonomicznej w każdym okresie, w każdym roku, nieledwie w każdej godzinie. Lekarstwo, które dziś okazuje się bardzo pomocnym, jutro stać się może trucizną. To też rozważanie wszelkich spraw, związanych ze stopniowym ulepszaniem naszego życia gospodarczego, poprzedzone być musi oceną możliwie ogólną i o możliwie dalekim zasięgu tej sytuacji, jaka w danej chwili istnieje. Wedle programu dzisiejszego posiedzenia mówić będziemy o projektach podatkowych, oddanych przez Ministerstwo Skarbu pod ocenę opinii kół gospodarczych, oraz o stopie dyskontowej naszej instytucji emisyjnej, która zachowując całkowitą swobodę decyzji, jednak zechciała tę sprawę, tak ważną, uzgodnić z Rządem. Oba te zagadnienia mogą być rozwiązywane rozmaicie, zależnie od tego, jaka jest ocena stosunków gospodarczych oraz ich prawdopodobnego rozwoju. Pragnę więc, zanim przejdziemy do dyskusji szczegółowej, podzielić się z panami retrospektywnym rzutem oka wstecz – ocenić zjawiska, jakie charakteryzują ostatnie miesiące i chwilę obecną.
Jeśli porównamy trudności gospodarcze obecnie przez Polskę przeżywane z różnymi kryzysami, przez jakie w ciągu lat dziesięciu przechodziliśmy – to dostrzec można jedno zjawisko dziś nowe. Tempo naszego życia gospodarczego przystosowało się w sposób znacznie dokładniejszy do falowań koniunktury europejskiej, niż to miało miejsce w ciągu lat ubiegłych. Obecnie już nie gorzej i nie ciężej, niż inne państwa, znosimy wahania kurczenia się i dźwigania okresów pomyślności. Dawniej zaś koniunktura szczęśliwa często zostawiała nas na uboczu – zła docierała na pewno do wszystkich zakątków życia gospodarczego. W ciągu tych 11 lat zrośliśmy się z życiem ekonomicznym Zachodu – ponieważ dźwignęliśmy się ku niemu. Jesteśmy Europejczykami nie tylko w salonowym znaczeniu – ale jesteśmy Europejczykami w głębokim sensie gospodarczym. Nasza granica jest linią, na której kończy się europejski układ stosunków ekonomicznych, poza którą rozpościera się świat, próbujący żyć wedle zasad innych. Będąc w istotnym, nie zaś geograficznym tylko znaczeniu częścią Europy – musimy przezywać z nią jej dobrą i złą dolę, jej powodzenia i trudności.
Co charakteryzuje sytuację gospodarczą europejską w roku bieżącym ?
Są dwa zjawiska tak całkowicie ogólne, że działanie ich odczuwa się równocześnie, choć z różnym stopniem natężenia we wszystkich państwach Europy.
Pierwszym czynnikiem jest fakt odpływania kapitału z Europy do Ameryki. Drugim – zbliżający się jakoby do zakończenia, ale niezakończony jeszcze ostateczny rozrachunek strat i długów wojennych.
Prócz tych zjawisk całkowicie ogólnych dla Europy istnieje jeszcze w szeregu państw kontynentu kryzys specjalny, wywołany nadprodukcją zbożową. Polska ze względu na swój charakter rolno – przemysłowy, z przewagą rolnictwa, ze względu na brak znaczniejszej ilości zaoszczędzonych zasobów, ze względu wreszcie na drożyznę kredytu, odczuwa ten ostatni kryzys bodaj najboleśniej, mimo tego, iż nosi on oczywiście – z samej natury rzeczy – charakter przemijający.
W krótkich słowach postaram się uwypuklić te, niewątpliwie znane Panom zjawiska.
Rok 1928 był przełomowy dla układu stosunków finansowych Europy. Od końca wojny do połowy 1928 zniszczona Europa odbudowywała się przy pomocy oszczędności amerykańskich, zaciągała długi na odnowienie, wzmożenie swej wytwórczości. Do roku 1924 kredyty te wyrażały się w przywozie towarów amerykańskich do Europy, od roku 1924 – przywozem złota z Ameryki. Strumień złota nie w przenośnym, ale w dosłownym znaczeniu, płynął z zachodu Atlantyku na wschód, przyśpieszając proces odbudowy, ułatwiając wywiązanie się z dawnych, wojennych zobowiązań. Zapasy złota i dewiz w bankach emisyjnych Europy, będących najczulszym wskaźnikiem zachodzących zmian – stale wzrastały. W 1924 roku zapas złota i dewiz w 11 najważniejszych bankach emisyjnych Europy wynosił 23.108 milionów zł. W 1927 roku – 32.369 milionów zł, na 30 czerwca 1928 r. - 46.712 milionów, na 31 grudnia 1928 r. osiąga maksimum – 50.103 miliony, na 30 września 1929 roku już tylko 48.024 miliony zł.
Ruch kapitałów zmienił kierunek. Na 30 czerwca 1928 zapas złota w USA wynosił 22.722 milionów zł, na 30 września 1928 roku – 26.590 milionów. Liczby zapasów złota w bankach emisyjnych Europy, spadające szybko od połowy 1928 roku, tłumaczą jasno wiele zjawisk późniejszych. Za odpływem złota pójść musiało podrożenie pieniądza. Stopa dyskontowa sześciu banków emisyjnych w Europie od 1 stycznia 1929 do 1 października podniesiona została o 1 punkt, w trzech bankach zaś – ale w tym w Bank of England – o 2 punkty. W ślad za podrożeniem pieniądza iść musiało z kolei pewne ograniczenie inwestycji, zmniejszenie wytwórczości i wreszcie zniżenie spożycia.
Prócz zjawiska przerwania dopływu kapitałów amerykańskich na Kontynent, co więcej, nawet lokat europejskich w Ameryce, bo i to częściowo ma miejsce – nad życiem Starego Świata ciąży niepewność wynikająca stad, iż po upływie lat 10 od chwili ukończenia wojny rachunki nie tylko nie zostały jeszcze zlikwidowane – ale nie zostały nawet ostatecznie uporządkowane. Obserwujemy wszyscy, przez jakie koleje przechodzi tzw. plan YOUNGA, będący projektem wyjaśnienia i podsumowania wzajemnych należności. Konferencja haska, rozpoczęta w sierpniu, nie jest zakończona po dziś dzień i nie wiadomo, ile czasu upłynie, zanim zostanie ostatecznie zamknięta, ani nikt nie potrafi powiedzieć, jakie będą ostateczne wyniki jej pracy. Co to oznacza ? Oznacza to, iż hipoteki wszystkich państw, które brały udział w wojnie, obciążone są niewiadomymi zapisami hipotecznymi. Na rachunku „winien” i „ma” stoją szeregi liczb, sięgające astronomicznych wysokości i nie sposób dziś jeszcze odpowiedzieć, które z nich i jaką będą miały wartość rzeczywistą. Olbrzymie, pokolenia obciążające ciężary są tu w grze, splecione w zawiły węzeł zniszczeń i długów, wzajemnych pretensji i roszczeń, zobowiązań, których się nie chce dotrzymać, takich, których się dotrzymać nie może, i takich wreszcie, które mogą być dotrzymane wówczas tylko, kiedy zrównoważą się w poszczególnych państwach cyfry długów i odszkodowań, długów i kredytów, kredytów i odszkodowań. Cały ten spleciony kłąb niewiadomego waży martwym ciężarem nie przewalczonej jeszcze przeszłości nad przyszłością, nad teraźniejszością. Dla każdego jest rzeczą jasną, iż tam, gdzie hipoteki nie są wyraźne, gdy wiszą na nich sumy niepewne, tam kalkulacja jest wątpliwa, tam o kredyt trudno. A taka jest dziś jeszcze sytuacja Europy. Miejmy nadzieję, że przejściowa. Miejmy nadzieję, że zbliża się ku szczęśliwemu końcowi drogą wzajemnych ofiar.
Oto zarys całości obrazu. Europa, która w ciągu lat kilku prowadziła odbudowę przy pomocy Nowego Świata – zostawiona jest dzisiaj prawie całkowicie własnym swoim siłom. Jednocześnie żyje wciąż jeszcze w stanie wewnętrznej niepewności, nie wiedząc, kto komu ile jest winien, kto komu ile ma płacić. Nie tylko sama musi budować, ale i sama tworzyć sobie musi własne kapitały obrotowe – bo nie tylko spekulacja – lecz przede wszystkim olbrzymi rozpęd inwestycyjny Stanów Zjednoczonych ssie z jej zbiedzonych kas bieżącą gotówkę na własne potrzeby. Mówimy – i słusznie -o drożyźnie pieniądza w Polsce, ale Nowy Jork potrafi za pieniądz dzienny w dniu 26 marca 1924 r. - 20%, w dniu 26 kwietnia 1926 r. - 16%, w dniu 8 maja – 14%. Obecnie po krachu giełdowym, spowodowanym, między innymi, niewątpliwie restrykcyjną polityką kredytową Banków Federalnych, stoi na 5-6%. W tych warunkach szczęśliwymi stają się te kraje, jak Francja – w których ilość kapitałów obrotowych w stosunku do kapitałów zainwestowanych była bardzo wielka. Banque de France jest jedyną bodaj wielką instytucją emisyjną w Europie, która nie podniosła stopy dyskontowej. Natomiast kraje takie, jak Polska – gdzie zaniedbanie gospodarki państwowej zaborców woła z każdego kąta – te kraje boleśnie odczuć muszą zwolnienie tempa odbudowy. Polska przecież w momentach cięższych i trudniejszych umiała zdobyć się na to, aby odrzucić ofiarowywaną nawet pomoc, wtedy, kiedy śladem tej pomocy miała iść polityczna kuratela – i bardziej, niż jakikolwiek inny kraj w Europie przywykła wierzyć w konieczność, co więcej, wykazywać możność dźwigania się o własnych siłach. I nie tylko o własnych siłach – lecz częstokroć wbrew wysiłkom cudzym. To też zmiana układu stosunków finansowych świata, o której mówiłem, zastaje nas uzbrojonych w hart i doświadczenie.
Przegląd gospodarki naszej w okresie ostatnich miesięcy zdaje się potwierdzać tę wiarę i zaufanie. Umiejętność przystosowania się do zmiennych warunków, odporność w momencie kryzysu – to jest najlepszy sprawdzian zdrowia społecznego.
Odpowiednia reakcja na zmianę koniunktury nastąpiła, zdaje się, w całym organizmie gospodarczym.
Stanowisko Rządu było tu zupełnie wyraźne. Wobec zjawisk, o których mówiłem, rozumowanie nasze było proste. Nie można utrzymywać poprzedniego tempa inwestycji w Polsce, skoro skurczyły się w ogóle możliwości inwestycyjne w Europie. Stąd też wynikły skreślenia w uchwalonym już na rok 1929/30 budżecie.
Nie można w drodze kredytów z pieniędzy podatkowych pchać inwestycji prywatnych, czy samorządowych – skoro kurczy się inwestycje państwowe. Stąd ograniczenie akcji kredytowej Banków Państwowych do tych rozmiarów, na jakie pozwala im normalny proces kapitalizacji.
Nie można było dalej prowadzić polityki sztucznie taniego pieniądza – skoro pieniądz ten rozpoczął drożeć wszędzie. Stąd wynikło uzgodnione z Ministerstwem Skarbu podniesienie przez Bank Polski stopy dyskontowej w połowie kwietnia.
Należało, w okresie specjalnego głodu na kapitały obrotowe, uczynić te zarządzenia, leżące w możliwościach Rządu, które sprzyjałyby wzrostowi kapitałów, przeznaczonych dla operacji kredytowych. Stąd zarządzenie, znoszące 10% dodatku do podatku od kapitałów i rent i opracowanie projektu zawieszenia tego podatku.
Wreszcie dla złagodzenia kryzysu rolniczego został przedsięwzięty szereg zarządzeń natury bądź czasowej, bądź zasadniczej. Do zarządzeń o charakterze stałym należy ochrona celna produkcji rolnej oraz wolny wywóz zbóż. Do zarządzeń o charakterze czasowym – zwrot ceł przy wywozie zbóż, pewne ulgi podatkowe, które zarządzono, oraz bardzo poważne powiększenie kredytów rolnych przez Bank Polski, kosztem uszczuplenia kredytów przemysłowych, gdyż całokształt sytuacji gospodarczej nie pozwolił na ogólne podnoszenie portfelu.
Zarządzenia te dotychczas nie wyrównały rozpiętości między cenami zbóż i produktów przemysłowych, jednak poprawa ta niewątpliwie powoli, lecz stale zarysowywać się będzie.
Wszystkie zarządzenia nie dałyby skutku, gdyby tylko Rząd przystosowywał się do zmienionego układu stosunków gospodarczych. Żaden rząd na świecie nie może stworzyć nic innego prócz takich, czy innych warunków pracy. Te ramy ogólne musi wypełnić wysiłek społeczeństwa. I tu stwierdzić należy z głęboką radością, że społeczeństwo umie borykać się z przeciwnościami. Nie ulega ono już dzisiaj chorobie powszechnej niewiary we własne siły. A ta choroba właśnie sprowadziła już w czasie niepodległego życia największe chyba spustoszenie.
Jakie są tedy rezultaty przystosowywania się Polski do nowych, trudniejszych warunków pracy ?
Popatrzmy na stan Banku Polskiego. Jest on bowiem niewątpliwie najbardziej miarodajnym wyrazem sytuacji finansowej kraju. Cóż widzimy ? Zapas walut i złota, który na dzień 1 stycznia 1929 r. wynosił 1.148.702 tys. zł, na dzień 1 maja – 1.106.781 tys. zł, obecnie na dzień 31 października wynosi 1.096.650 tys. zł. Jeżeli porównamy obecny stan zapasów złota i dewiz w Banku Polskim ze stanem najwyższym, który istniał w dniu 10 stycznia 1929 r., to widzimy, iż ogólny ubytek złota i dewiz od maksimum do dnia 1 października wynosi 123.909 tys. zł. Jeśli zważyć, że w okresie od 1 stycznia 1929 r. do 1 października Bank Angielski stracił 23 miliony funtów złota, REICHSBANK 337 milionów marek pokrycia dewizowo – złotowego, a Bank Polski w tym samym czasie tylko 60 milionów zł, to uznać trzeba, że odporność naszego organizmu gospodarczego jest znaczna. W miarę, jak wzrosło nasze własne zaufanie w swoje siły, wzrosło i zaufanie obcych. Mimo odpływu kapitałów ze starego lądu do Ameryki – kapitały z Polski nie ubywały.
Drugim objawem, wskazującym na prężność organizmu gospodarczego Polski, jest układ wzajemny wywozu i przywozu. Od lipca mamy bilans handlowy aktywny. Czynność bilansu handlowego jest czynnikiem pierwszorzędnego znaczenia dla rozwoju naszych stosunków pieniężnych. Ale zjawiskiem bardziej istotnym, niż dodatnie saldo, jest sposób, w jaki zostało ono osiągnięte. Wzrost wywozu, to jest cecha charakterystyczna pracy i odporności naszego aparatu produkcji. Drugim zjawiskiem znamiennym jest powszechność tego wzrostu, który objął zarówno wyroby gotowe, jak i surowce, zarówno płody rolne, jak i wytwórczość przemysłową. Przeciętna wywozu w kwartale lipiec – wrzesień wynosiła w roku zeszłym 200.733 tys. zł miesięcznie – w roku bieżącym 273.063 tys. zł miesięcznie. W tym wywóz surowców i półfabrykatów wynosił przeciętnie w roku zeszłym 113.377 tys. zł, w roku bieżącym 124.263 tys. zł. Wyrobów gotowych w roku zeszłym 3.014 tys. zł, w roku bieżącym 51.852 tys. zł. Artykułów spożywczych w porównywalnym kwartale wywieziono przeciętnie miesięcznie za 34.538 tys. zł, w roku bieżącym za 71.741 tys. zł. Przeciętny import za te same miesiące wynosił w roku zeszłym 273.251 tys. zł miesięcznie, obecnie 243.810 tys. zł miesięcznie.
Nie należy ulegać złudzeniu, że czynne saldo bilansu handlowego da się utrzymać stale w ciągu długiego szeregu miesięcy. Ale jeśli bez spadku wywozu saldo oscylować będzie przez dłuższy czas około punktu 0 – co jest dość prawdopodobne – to wystarczy. Więcej jest bowiem warta równowaga bez kurczenia obrotu, niż saldo czynne przy zahamowaniu wytwórczości i spożycia.
Zjawisko to jest szczególnie jaskrawe, zwłaszcza, jeśli porównamy obecną poprawę bilansu handlowego z tą poprawą, jaka miała miejsce w końcu roku 1925 i 1926. Wówczas przede wszystkim zmniejszył się przywóz. Społeczeństwo przed trudnościami broniło się biernie, wciągając się jak ślimak do skorupy, kurcząc się samo i kurcząc swe potrzeby. Przeciętna wartość przywozu w miesiącach czynnego bilansu handlowego lat 1925 i 1926 i za 3 miesiące 1927 r. wynosiła miesięcznie złotych dzisiejszych136.369 tys. zł, wywozu 192.339 tys. zł. Dzisiaj cyfry te wynoszą odpowiednio 246.810 tys. i 273.063 tys. Wzrost w przywozie równa się 81,1%, w wywozie 42,0%. Dziś społeczeństwo walczy z trudnościami czynnie. Umie wytwarzać i to wytwarzać tak, że zdolne jest sprzedać produkt swej pracy po cenach konkurencyjnych, bez premii, jaką w roku 1925 i w pierwszej połowie 1926 dawał wywozowi spadek waluty. Bez zastrzyków tego trującego lekarstwa Polska rozszerzyła pojemność swoich rynków zewnętrznych. Wartość tego faktu jest tym większa, że ciasnota pieniężna w Europie całej wywołać musiała zmniejszenie spożycia i utrudnić przez to walkę o rynki. Wydajność pracy naszej i jej organizacja uczynić musiała przez trzy ostatnie lata istotne postępy, aby dać ten wynik.
Trzecim wreszcie dowodem umiejętności przezwyciężania trudności jest wzmożenie procesu kapitalizacji, tego co powszechnie nazywamy oszczędnościami. Przyrost na przykład wkładów oszczędnościowych w P.K.O., który w ciągu 8 miesięcy 1928 roku stanowił 17,8 milionów zł – wynosił w tym samym okresie roku 1929 – 25,3 milionów (suma wkładów tych wynosi obecnie 129 milionów). Podobny objaw widzimy w komunalnych kasach oszczędności.
Oto najogólniejszy zarys okresu, który przeżyliśmy i przeżywamy, oraz przystosowania się Polski do warunków ogólnego kryzysu.
Dnie ostatnie przynoszą pewne perspektywy zmiany w dotychczasowym biegu rzeczy. Horyzont jak gdyby zaczynał się wypogadzać na niektórych odcinkach. Rynek pieniężny na całym świecie, w Europie zaś szczególniej, doznał pewnego odprężenia. Likwidacja rozrachunków wojennych wynikłych z wielkiej wojny, powoli, ale jednak postępuje naprzód. Nic nie wyjaśniło się jeszcze zupełnie i ostatecznie – jednak pewien powiew optymizmu przepłynął ostatnio nad Europą.
Przystępując w takim momencie do rozwiązania pewnych sposobów naprawy życia gospodarczego, sądzę, że rządzić się musimy spokojną ostrożnością. Zdaje się, że największe zaklęśnięcia linii kryzysowej bodaj już są poza nami. Ale nie wiadomo, jak szybko iść będzie poprawa. Nie można być całkowicie pewnym, że nastąpiła ona w ogóle, nie wolno więc tym bardziej liczyć, że będzie szybka, dyskontować ją z góry. Toteż Rząd zasadniczo nie zmienia swojej taktyki finansowej, zarysowanej Panom poprzednio. Restrykcje budżetowe w dziedzinie inwestycji pozostają nadal w mocy. Sądzę, że i życie gospodarcze wykaże w tej dziedzinie niezbędną wstrzemięźliwość. Odbudowa i zwiększenie kapitałów obrotowych wciąż jeszcze stanowić będzie zagadnienie pilniejsze, niż rozbudowa kapitałów zakładowych, czy zwłaszcza forsowanie spożycia. Zasada zaciskania pasa nie przestała być aktualna.
Z ciężkiego okresu powszechnego kryzysu wychodzimy obronną ręką. Ani waluta, ani równowaga budżetowa, ani stan zatrudnienia , te trzy najważniejsze bodaj wskaźniki położenia gospodarczego, nie wykazują najmniejszego wstrząsu. Przeciwnie – raczej twierdzić by można, że dzięki umiejętnemu przeciwstawianiu się warunkom, trudności przeżyte i przeżywane dały pewne rezultaty dodatnie: stosunek kapitałów obrotowych do zakładowych niewątpliwie się poprawił w ciągu 1929 roku, rynek pieniężny w znacznej mierze został upłynniony, waluta okrzepła, równowaga budżetowa, mimo podniesienia uposażeń urzędniczych w 1929 roku o 100 milionów w stosunku do roku 1928 – jest nadal zupełna i zachowywana bez wysiłku.
Jeśli zatem potrafimy nadal zachować potrzebny umiar w posunięciach gospodarczych – są wszelkie szanse po temu, że gdy okres złej koniunktury pozostanie za nami, przystąpimy do dalszej rozbudowy naszej wytwórczości i wymiany, nie zaś osłabieni przez dni próby.
Dążeniem do tego niezbędnego umiaru nacechowane są właśnie wszystkie projekty skarbowe, jakie mam zaszczyt przedłożyć Panom, celem zasięgnięcia światłego ich zdania.

*) Rada Finansowa przy Ministrze Skarbu powołana, jako organ doradczy) na mocy art. 7 Ustawy z dnia 17 grudnia 1921 r. o środkach naprawy państwowej gospodarki skarbowej (Dz. U. R. P. Nr 103, poz. 741). faktycznie utworzona została dopiero 10 grudnia 1926 r. rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 10 grudnia 1926 r. o utworzeniu Rady Finansowej przy Ministrze Skarbu (Dz. U. R. P Nr 121, poz. 695) Od 1930 roku nie zwoływana.

Proponuję posty o podobnej tematyce:
KONIUNKTURA GOSPODARCZA
DYMISJA RZĄDU PREMIERA ŚWITALSKIEGO
STATYSTYKA
NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA ROKU 1929
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów:
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI
INDEKS PAŃSTW
KALENDARIUM

Brak komentarzy: