Ministra Sławoja teoria ogonków

Na 51 posiedzeniu Sejmu 19 lutego 1929 r. przemówienie wygłosił Pan Minister Spraw Wewnętrznych gen. Sławoj Składkowski.

Wysoka Izbo ! 
     Uważam, że kwestia poruszona we wniosku nagłym jest bardzo nagła. Uważam, że stosunki węglowe w tej chwili w Polsce jeszcze nie są w stanie normalnym od dni dziesięciu. Pozwolą Panowie, że przejdę po kolei zarządzenia Rządu i co Rząd zrobił w tej sprawie, ażebyśmy wiedzieli, czy jest to klęską ogólną, tak samo dla ubogich, jak bogatych i tak samo dla ludzi z Rządu, jak i w Sejmie będących.
      Jest rzecz następująca. Trzy czynniki wpłynęły na katastrofalny brak węgla w pewnych ośrodkach. Pierwszy to jest wielkie zimno i wskutek tego potrzeba wydatniejszego ogrzewania pomieszczeń. Drugim czynnikiem są warunki atmosferyczne, które uniemożliwiły dowóz węgla, a więc zaspy śnieżne i katastrofalne mrozy, które unieruchomiły lokomotywy. Trzeci czynnik – to grożący strajk w zagłębiu węglowym, który spowodował panikę i wykupywanie węgla na gwałt przez ludzi, którzy mogli to zrobić.
      Te trzy czynniki były bardzo mocnym uderzeniem, które zdołało wytrącić z równowagi życie nie tylko w naszym kraju, ale w całej Europie, bo jeżeli Pan Poseł powiada, że u nas ludzie marzli, to gdzie indziej po 40 ludzi padało w niektórych stolicach Europy dziennie. (Głos: to nie jest pocieszenie).
      Ja Panów wcale nie pocieszam, ale niech Panowie sobie nie uzurpują całej nędzy polskiej dla siebie, tylko wszyscy, jak tu jesteśmy Polacy, rozpatrzmy to nieszczęście. (Oklaski na ławach BBWR, przerywania na lewicy.) Ja chcę porównać z innymi krajami, żeby sobie zdać sprawę z ogromu klęski i nieszczęścia, żeby wiedzieć, co robić na przyszłość, żeby o tej sprawie mówić tak, jak się mówi w rodzinie, między ludźmi. Nie oskarżajmy jedni drugich o to, że przyszły mrozy. (Głos: Ale o niedbalstwo.) Zaraz będę mówił i o tym i Panowie zobaczą, czy było niedbalstwo, czy nie.
     Otóż sytuacja przedstawia się w ten sposób. Niezwłocznie po otrzymaniu pierwszych wiadomości o braku węgla na terenie Pan Premier w porozumieniu z szeregiem Ministrów powziął następujące zarządzenie: węgla nie można było dowieźć tam, gdzie go brakowało, a z drugiej strony wiedzieliśmy, że po pierwsze tego węgla może zabraknąć, a po drugie, że może być użyty w sposób nieekonomiczny i niesprawiedliwy, w sposób ten, że dla ludności najuboższej może go pójść najmniej, wskutek czego zostało zarządzone, że wojewodowie porozumieją się z Dyrekcjami kolejowymi i z Dowództwami Okręgów Korpusu (D.O.K.), że cały węgiel, który będą miały Dyrekcje kolejowe powyżej trzytygodniowego zapasu, cały ten węgiel miał być oddany wojewodom do dyspozycji i cały węgiel został rozdzielony jedynie po 20 kg ma osobę zgłaszającą się po ten węgiel. A więc mam wrażenie, że przede wszystkim zostały zawarowane prawa najbiedniejszej ludności. Jednak kwestia ta nie wystarczyła. 
     Składnicy węgla w wielu przypadkach pozamykali składy i ogłosili, że z powodu braku węgla skład jest zamknięty. Dlatego właśnie zostało zarządzone, że wszystkie składy, nawet i te, które nie miały węgla, otrzymały rozkaz, i to było roztelegrafowane do Panów wojewodów, otwarcia składów na oścież, chociażby węgla nie było. Następnie składy obchodzili policjanci i urzędnicy do walki z lichwą i zmuszali do sprzedaży węgla. Nadużycia były. Są ludzie w każdym społeczeństwie, którzy wykorzystują każdą klęskę, którzy na każdej klęsce żerują, nazywają się oni hienami, na pobojowisku są też hieny. Ale Rząd robił wszystko, żeby ten żer sprowadzić do minimum.
      Istotnie byli składnicy węgla – ja tu nie występuję przeciw całej klasie kupiectwa, tylko ilustruję fakty – jakie były – którzy umyślnie nie wyładowywali swoich wagonów na stacjach, nawet płacili osiowe, wierząc w to święcie, że im się to osiowe opłaci zapłacić, ponieważ węgiel pójdzie w górę. Przerachowali się, ponieważ Rząd nakazał urzędnikom do walki z lichwą chodzić na stacje i natychmiast wyładowywać wagony, a ci, na czyje imię były wagony zapisane, a nie wyładowane, zostali pociągnięci do odpowiedzialności na zasadzie przepisów o walce z lichwą.
      Następnie stwierdzam, nie dlatego, żebym się miał chwalić, ale tak było, że objeżdżałem Warszawę i stwierdzałem, jakie są ogonki i osobiście starałem się sprawę naprawić. Również poleciłem robić to Komisarzowi Rządu w Warszawie i Prezydentowi miasta, którzy te rzeczy również przeprowadzali. Stwierdzam, że robiono to również w rozmaitych ośrodkach przemysłowych. Jaki był wynik tego ? - dobrze to mówić o tych rzeczach w ciepłej izbie i te rzeczy krytykować. Ale niech Panowie wezmą pod uwagę, że kiedy chcieliśmy te nasze zarządzenia przeprowadzić w czyn, w poprzednią niedzielę, 10 dni temu, działała jedynie linia telefoniczna Warszawa – Poznań. Musieliśmy wskutek tego przez Poznań dowiadywać się, jaka jest sytuacja strajkowa w Zagłębiu i musieliśmy drogą Hughes`a, radia i telegrafu kolejowego, a częściowo kurierów, którzy jechali koleją, musieliśmy te wszystkie rzeczy zarządzać. Pomimo wszystko te trudności zostały przełamane i we wszystkich województwach jednakowo ta akcja była prowadzona.
      Jeżeli chodzi o klęskę, to ta klęska dotknęła najbardziej, rzeczywiście, ośrodki przemysłowe, do tego stopnia, że w Żyrardowie zrozpaczona ludność zaczęła już rozbierać płoty, bo był dzień, w którym nie było ani kawałka węgla. Na drugi dzień zostały 4 wagony węgla z Dyrekcji kolejowej dostarczone. Najbardziej charakterystyczne fakty są w Łodzi, Żyrardowie, w Zagłębiu Dąbrowskim mniej, bo tam węgiel jest na miejscu, ale w Zagłębiu Naftowym jeszcze do dziś dnia sytuacja jest ciężka. To samo w Tarnopolu specjalnie, bo pociągi ratunkowe są dopiero w Złoczowie, może dojadą dziś w nocy, a może jutro i ludność rzeczywiście pali tam drzewami owocowymi w piecach. Sytuacja jest ciężka, mówmy jasno, ale cóż robić, na samolotach nie można węgla dowieźć. Sytuacja jest ciężka, wszystko się robi, żeby ją złamać, dziś jest lepiej.
      Poza tym na całym wschodzie tam, gdzie ludność jest przyzwyczajona do palenia drzewem, sytuacja nie jest katastrofalna. Tam, gdzie nie mogła pomóc Dyrekcja kolejowa, pomogło wojsko. Na przykład w Wilnie i w innych miejscowościach pomagało częściowo wojsko, częściowo Dyrekcja kolejowa. W Warszawie przez dwa dni 300 żołnierzy wyładowywało 1500 ton węgla, który był natychmiast rozwożony samochodami od wożenia śniegu i został rzucony w obieg.
      Obecnie Warszawa jest nasycona węglem, jednak ten węgiel nie doszedł do odbiorcy biednego. Faktem jest, że ogonków nie ma, ale jest faktem także, że jeszcze tyle węgla, o ile ta ludność chce dostać, nie ma; przypuszczam że jutro, pojutrze ta kwestia będzie uregulowana. Warszawa ma nadmiar węgla w tej chwili, tylko spekulanci korzystają z sytuacji. Dziennie w Warszawie potrzeba 200 wagonów węgla. Otóż w czasie tych mrozów te 200 wagonów było rozchwytywane dlatego, że ludność obawiała się, jak ta sytuacja długo potrwa. Uregulowaliśmy tę kwestię w ten sposób, że wydawaliśmy tylko po 20 kg węgla, stąd przyczyna, że ludność długo trwała w ogonkach oczekując na ten węgiel. Gdybyśmy dali więcej, to przypuszczam, że ludzie zamożniejsi wykupiliby prędzej i ludność biedniejsza wcale by nie miała węgla. Wydawaliśmy 20 kg, a nie 50 kg, jak chcieli niektórzy, dlatego, że biedni ludzie, nie posiadający środków, często odsprzedawali ten węgiel, a tak kto dostał po 20 kg, to miał na 1 dzień opału. Mam wrażenie więc, że w ten sposób zapobiegliśmy nadużyciom pod tym względem robionym. Myślę, że w danej sytuacji nie zrobiliśmy tego, żeby dać wszystkim węgiel, bo to byłoby niemożliwe, ale zrobiliśmy wszystko, co było w siłach ludzkich możliwe.
      Zamierzamy z tego wyciągnąć konsekwencje na przyszłość. Proszę Panów mi wierzyć, że te rzeczy nas zaskoczyły, cała Europa została zaskoczona, ponieważ takie mrozy raz na 150 lat są możliwe. Nie wiem, czy byłoby w interesie Państwa unieruchomić wielkie kapitały w węglu, aby go użyć raz na 150 lat, kiedy zajdzie taka potrzeba. Nie mamy na to pieniędzy. Trzeba by na to dziesiątki milionów trzymać stale w węglu, gdyż może przyjdzie akurat surowa zima. Na przyszłość zamierzamy temu zapobiec w ten sposób i znaleźć wyjście, że instytucje kolejowe i instytucje wojskowe, to znaczy fabryki wojskowe, następnie instytucje komunalne zamierzamy, o ile można, nasycić bardziej węglem. Przypuszczam, że w przyszłości taka zima nieprędko przyjdzie, przypuszczam, że dopiero nasi synowie będą o tym dyskutowali, jak temu zaradzić. (Oklaski).

Komisarzem Rządu na miasto stołeczne Warszawę był w 1929 r. Władysław (Wołodia) Jaroszewicz, natomiast Prezydentem miasta – Zygmunt Słomiński.

Zima 1929 w Belgradzie




Proponuję posty o podobnej tematyce:
ZIMA STULECIA
GÓRNICTWO WĘGLOWE
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów:
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI
INDEKS PAŃSTW
KALENDARIUM

Brak komentarzy: