Afera ministra Czechowicza do Komisji

      Na posiedzeniu 53 w dniu 26 lutego 1929 r. Pan Poseł Jan Woźnicki (PSL „Wyzwolenie”) uzasadniał wniosek o pociągnięcie Pana Ministra Skarbu Gabriela Czechowicza do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu i zażądał odesłanie wniosku do Komisji według uznania Marszałka Sejmu, co następnie zostało prawie jednogłośnie przyjęte,

      W zagajeniu dyskusji Pan Marszałek Sejmu Ignacy Daszyński przypomniał, że w myśl art. 5 ustawy o Trybunale Stanu dyskusja może może mieć tylko, jako przedmiot dyskusji, dwa wyjścia: wniosek o przejście do porządku dziennego albo wniosek o odesłanie do Komisji. Co się tyczy Komisji, to można powołać się na jedyny precedens, jaki dotychczas był w Semie polskim, mianowicie oskarżenie Ministra Władysława Kucharskiego we wniosku posłów Antoniego Pączka, Jędrzeja Moraczewskiego i Kazimierza Bartla w 1924 roku. Wówczas Marszałek zaproponował wybór Komisji z 15 członków. Zgodnie z tą tradycją, jakkolwiek jeszcze słabą, ale już utorowaną, postąpię w tej sprawie.

      Po przemówieniu Pana Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Skarbu Tadeusza Grodyńskiego, zabrał głos Pan Prezes Rady Ministrów Kazimierz Bartel:
      Wysoki Sejmie ! Mam zamiar ograniczyć się do bardzo krótkiego oświadczenia. Przedtem pozwolą Panowie, że wypowiem się w paru słowach w sprawie osobistej. Pan Wicemarszałek Woźnicki z pewnym przekąsem raczył łaskawie wytknąć mi, że w swoim czasie podpisałem wniosek o powołanie przed Trybunał Stanu byłego Ministra Przemysłu i Handlu pana posła Władysława Kucharskiego (afera żyrardowska). Pragnę oświadczyć, że gdyby podobna sprawa zaistniała obecnie, wniosek podobny podpisałbym również. (Oklaski na ławach BBWR. Poseł Woźnicki: Ja również podpisałbym.) A więc jesteśmy, Panie Marszałku, d`accord. (Głos: Wszyscy równi bohaterzy.) To Pan z taką łatwością podnosi siebie do godności bohatera, ja się do tego nie przyznaję. (Oklaski na ławach BBWR, wrzawa na lewicy.)
Rząd, którego jestem członkiem od 15 maja 1926 r. wziął na siebie brzemię naprawy sytuacji skarbowej i finansowej Państwa pod względem faktycznym i formalnym. Dokonał i jednego i drugiego. Czy się to komu podoba, czy nie.
      Pod względem uporządkowania formalnego Rząd ten był pierwszym, który zwrócił uwagę na fakt nieistnienia zamknięć rachunkowych Państwa w ogóle. Przedłożyliśmy Panom te zamknięcia za lata 1923, 1924, 1925, 1926/27. Leżą one w magazynach sejmowych i nie wzbudziły, zdaje się, zbytniego zainteresowania Wysokiej Izby. (Głos na lewicy: Owszem.) Dotąd nie wiem o takim zainteresowaniu.
      Oskarżacie Panowie Ministra Skarbu, za którym stoi cały Rząd, że przekroczył budżet 1927/28 bez zgody ciał ustawodawczych. Niech mi wolno będzie raz jeszcze stwierdzić, że fakty przekroczenia budżetu są w gospodarce naszej zjawiskiem bynajmniej nie nowym, że zachodziły one dotąd również, że przyzwolenia ciał ustawodawczych były dawane zawsze ex post (Poseł Roman Rybarski: Zawsze ?). Zawsze. Dopiero w miarę ustalania się naszych stosunków gospodarczych, w miarę doskonalenia się naszych urzędów i ich pracy potrzeba przekroczeń budżetowych będzie malała i z czasem ograniczona będzie do minimum, wykluczone one nigdy nie będą. Powstanie prawo budżetowe. (Wrzawa). Panowie jesteście figlarnie nastawieni, a ja traktuję swój obowiązek poważnie.
      Powstanie prawo budżetowe, które sprawy te ureguluje pod względem formalnym. Owo prawo budżetowe jest w stadium tworzenia; etapem jego rozwoju jest ustawa skarbowa na rok 1929/30, w której, za zgodą Rządu, ustalone zostały rygory, normujące sprawę wykonywania budżetu. Odnośnym propozycjom nie tylko nie sprzeciwialiśmy się, aleśmy je poparli.
      Oświadczyłem bodaj trzykrotnie, że wraz z zamknięciem rachunkowym za rok budżetowy 1927/28 Rząd przedłoży Sejmowi projekt dodatkowej ustawy skarbowej, obejmującej przekroczenia budżetowe z tego czasu.
      Taktyka partii walczących z Rządem polegała na unikaniu uderzeń frontowych i na stosowaniu ataków na poszczególne patrole ministerialne. Taktyka ta dawała Panom niekiedy sukcesy, które jednak – raczą Panowie przyznać – były tylko pozorne.
Uderzając tym razem na odcinek szczególnie silny, usiłujecie Panowie zastosować, prócz zwykłej swej broni, także i broń gazową, gazy duszące. (Głos na lewicy: Pan nie jest chemikiem). Ale się na tym znam.
      Chcecie Panowie, aby tumany wytworzonego tu politycznego iperytu zatruły atmosferę Polski: „Rząd nie zdaje rachunków z grosza publicznego !”. Z tym hasłem chcecie pójść w kraj i nim zwyciężać nieznośny dla Was Rząd.
Stwierdzam wobec całego kraju, że rachunki państwowe za ubiegły rok budżetowy nie są objęte żadną tajemnicą. Rząd złożył je Najwyższej Izbie Kontroli Państwa, instytucji będącej organem Sejmu. Jeżeli obawa Panów o sposoby użycia sum podatkowych jest istotna i szczera, jeżeli chodzi Panom faktycznie o rzecz, a nie o pozory – to macie możność wezwania NIK do zdania sprawy z pieniężnej gospodarki Rządu.
      Zgodnie z moimi dotychczasowymi oświadczeniami przekroczenia budżetowe za rok 1927/28 przedłoży Rząd parlamentowi równocześnie z zamknięciem rachunków za ten okres po zatwierdzeniu tych ostatnich przez NIK.
      Nie tyle, jako szef Rządu, ale przede wszystkim jako członek parlamentu, nie doradzam Panom szukania sukcesów politycznych na zaatakowanym przez Panów odcinku.
      Faktyczna przegrana Panów – bez względu na pozory – jest pewnością matematyczną, wynikającą z pojmowania przez nas obowiązków wobec Państwa i jego obywateli. (Oklaski na ławach BBWR).
      Sejm przegłosował wniosek o odesłanie sprawy do Komisji Budżetowej.


      "Głosowano imiennie. Wynik głosowania: „za” 220 posłów, „przeciw” 132, czystych kartek oddano 6. wniosek zatem o odesłanie do komisji przeszedł. Sadzę, proszę Panów, ponieważ kwestia ta nowi wybitnie budżetowy charakter, że najodpowiedniejszą komisją będzie Komisja Budżetowa i dlatego odsyłam wniosek do Komisji Budżetowej". - stwierdził prowadzący posiedzenie Marszałek Sejmu.

Obok Marszałka Premier Bartel

Proponuję posty o podobnej tematyce:

Brak komentarzy: