TOUR DE TROTUAR

   Porą roku dla mnie nienawistną jest zima. Nienawiścią darzę wszelkie aspekty tego okresu przejściowego miedzy jesienią a wiosną. Brzydzi mnie to takie białe lecące z nieba i to takie mniej białe na podłożu zalegające – obojętnie w jakich ilościach. Obawą napawa mnie nieskrywana śliskość chodników, a zwłaszcza możliwość fizycznego kontaktu mojego siedzenia z nieposypanym piaskiem lub czymkolwiek nieśliskim trotuarem. I te gramolenie się do samochodu w kurtce nadymającej człowieka do kształtu reklamy Michelina.
     Sportów zimowych nie uprawiałem, nie oglądałem - dzieci moje w tym względzie zdane były na dziadka, który kupił łyżwy i nauczył się nimi posługiwać. Na nartach są samoukami. Chwila – jest jeden sport zimowy, który przyciąga mnie incydentalnie przed TV – curling. Z powodu braku łyżew oraz jego oszałamiającej szybkości. Ale czy on jest zimowy, ten curling ?
     Jedną z dyscyplin, której namiętnie nie lubię oglądać jest slalom gigant. Zwłaszcza ostatnio sycę się nieoglądaniem, gdyż miłośników slalomu giganta na wiosnę tegoroczną mam po uszy. Gigantowców rowerowych na nieoblodzonych, wydawałoby się dla mnie bezpiecznych, chodnikach ja się normalnie boję.
     Zwłaszcza jak odbieram Wnusię ze żłobka i muszę circa 0,5 kilometra chodników zaliczyć. Bo to duże osiedle i ścieżek nierowerowych jest na lekarstwo.
     Na rowerach wszelakich marek przejechałem w swoim życiu chyba ze 200 000 km (za niesłusznych czasów pozbawiony byłem dobrodziejstwa liczników, to nie mogę być dokładny). Jazdy chodnikowej unikałem, przeważnie się spieszałem, a jeżeli już to max. 10 na godzinę gdy były pustawe. Bo miałem trochę wyobraźni. Bo z boku staruszka z psem na uwięzi się może pojawić, bo dzieciak pozbawiony nadopiekuńczych rodziców z sieni wyskoczyć potrafi w tempie cannonballa. Co tam takie ekstremalne przypadki – zwariowany pieszy przystanąć może nie wiadomo po co – sznurówkę mu się zachciało poprawić, albo sprawdzić czy legitymację ubezpieczeniową ma w kieszeni. 
 
     To nie jest apel do kogokolwiek, gdyż nie można apelować do śniegu, żeby padał u sąsiada, a nie u mnie. To nie jest wezwanie do prawodawców naszych pracowitych by ustalili, że rowerom chodnikowym basta – podobno wręcz odwrotne mają zamiary. 
     Chociaż bo ja wiem – jakby jakiś kibol w kominiarce pędził na rowerze, pod wpływem środków co to nie są na legalu, a celem jego byłoby kasyno bez odpowiednich papierów, i on by kombatanta przewrócił, to kto wie. Oczywiście to TVN albo Wyborcza musiałyby opisać obrazem i słowem.
 
Proponuję posty o podobnej tematyce:
SPORT
CIEKAWOSTKI 1929
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów:
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI
INDEKS PAŃSTW
KALENDARIUM

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Proponuję coś zrobić z tym tłumem tłumoków na chodnikach. Spacyfikować.
Jeździec znikąd.