Warszawa, 26 czerwca 1929 r.
W początkach czerwca 1929 r. otrzymałem następujący papier:
WEZWANIE
Trybunał Stanu (Warszawa, Plac Krasińskich – pałac Rzeczypospolitej) na zasadzie art. 581 n. p. k. wzywa pod skutkami prawa Pana Felicjana SŁAWOJ SKŁADKOWSKIEGO, Ministra Spraw Wewnętrznych, na dzień 26 czerwca 1929 r. o godz. 11, jako świadka w sprawie b. Ministra Skarbu Gabriela CZECHOWICZA.
Sekretarz Trybunału Stanu
Łukaszewicz; Sędzia Apelacyjny
Ano, jak dostałem to wezwanie, to zamyśliłem się.
Zamyśliłem się i było nad czym, gdyż ten Trybunał Stanu był jedną wielką niewiadomą co do swych praw, kompetencji i trybu postępowania. Pytałem się prawników o wyjaśnienia, ale ci wiedzieli tylko rzeczy zasadnicze, a w wątpliwościach szczegółowych – precedensów nie było, bo Trybunał Stanu zbyt często się nie zbiera.
Ja chciałem wiedzieć, jakie prawa mają wobec świadków poszczególni członkowie, prezes i oskarżyciele Trybunału.
Zajmowało mię również, czy są pytania, które można uchylić lub na które można nie dać odpowiedzi.
Wreszcie, co w ogóle zeznawać w tej nie tyle budżetowej, ile politycznej sprawie, będącej jednym z ogniw walki Marszałka Piłsudskiego z omnipotencją Sejmu.
Uspokoił mnie fakt, że na świadka wezwany został również Pan Marszałek i minister (Eugeniusz) KWIATKOWSKI.
W każdym wiec razie jest człowiek w dobrym towarzystwie.
Co będzie jednak, jeżeli Pan Marszałek nie da mi żadnych wytycznych co do zachowania się i zeznawania wobec Trybunału Stanu ?
Niepewności moje rozchwiały się, gdy otrzymałem wezwanie do Belwederu na dzień 25 czerwca w godzinach popołudniowych.
Razem ze mną wezwani zostali jeszcze dwaj ministrowie.
Pan Marszałek przyjął nas w dużym salonie Belwederu i od razu podał plan działania w związku z jutrzejszym posiedzeniem Trybunału Stanu.
Komendant oświadczył, że wszelkie sprawy, związane ze współpracą rządu z Sejmem, bierze wyłącznie na siebie i oświetli je wszechstronnie w swym jutrzejszym przemówieniu.
My, jako świadkowie, mamy odmówić zeznań, w szczególności w sprawach tyczących się stosunku ministrów między sobą w byłym gabinecie Pana Marszałka.
Nie będąc pewnym ścisłości tego, co usłyszałem, spytałem Komendanta, czy mam więc jako świadek wstrzymać się od dawania wyjaśnień przed Trybunałem Stanu, a gdy Pan Marszałek dał odpowiedź twierdzącą, odpowiedziałem: „Rozkaz, Panie Marszałku !'
Pan Marszałek oświadczył, że zamierza „winę”, przypisywaną ministrowi CZECHOWICZOWI, wziąć całkowicie na siebie i zrobić to w ten sposób, że chociaż Trybunał Stanu składa się z ludzi na ogół sympatycznych, ale będzie to dla nich ciężko słuchać przemówienia Komendanta.
„Zależy mi na skompromitowaniu dalszym Trybunału Stanu i Sejmu”, zakończył Komendant, żegnając się z nami.
Nazajutrz, 26 czerwca 1929 roku, zaraz po wyjaśnieniach oskarżonego ministra CZECHOWICZA, wezwany zostałem jako świadek przed Trybunał Stanu, zasiadający pod prezesurą pana (Leona) SUPIŃSKIEGO.
W myśl otrzymanego wczoraj rozkazu odmówiłem zeznań, motywując ten krok faktem współwiny moralnej z oskarżonym ministrem CZECHOWICZEM.
Obydwaj bowiem, w stosunku do Sejmu, wypełnialiśmy ściśle rozkazy Pana Marszałka.
Jeżeli więc to jest winą i minister CZECHOWICZ jest postawiony za to przed Trybunałem Stanu, to czuję się współwinnym z oskarżonym ministrem w całej rozciągłości. Stąd – odmawiam wszelkich wyjaśnień i zeznań.
Takie stanowisko nie spodobało się oskarżycielowi sejmowemu posłowi (Hermanowi) LIEBERMANOWI, ale prezes SUPIŃSKI wkrótce zwolnił mię od dalszych zeznań.
Zaraz po mnie zeznawał minister przemysłu i handlu KWIATKOWSKI, po czym prezes Trybunału zarządził przerwę.
Po przerwie wszedł na salę Pan Marszałek. Wszyscy obecni na sali, z wyjątkiem członków Trybunału, wstali z miejsc.
Komendant zastrzegł się, że to, co będzie przykrego mówił o Trybunale Stanu, nie donosi się do jego dzisiejszego składu, lecz instytucji jako takiej.
Biorąc całą „winę” przekroczeń budżetowych na siebie, Pan Marszałek stwierdził, że minister CZECHOWICZ uległ w tej sprawie Jego presji personalnej, w czasie gdy Komendant „miał zaszczyt pracować” z nim w jednym gabinecie.
Mój Boże, czyż za takie jedno powiedzenie ze strony Pana Marszałka nie warto stanąć nawet trzy razy jako oskarżony przez Trybunał Stanu ?!
Są jeszcze szczęściarze na tym świecie !
Felicjan Sławoj Składkowski „Strzępy meldunków” ; Wydawnictwo MON, Warszawa 1988;
Proponuję posty o podobnej tematyce: |
MINISTRA CZECHOWICZA SPRAWA |
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów: |
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY |
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI |
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI |
INDEKS PAŃSTW |
KALENDARIUM |
INDEKS RZECZOWY |
jerzy@milek.eu.org |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz