Minister CAR w obronie nowego ustroju sądownictwa na sesji Senatu

Na 10 posiedzeniu Senatu (12 stycznia) w sprawie ustawy o odroczenie wejścia w życie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o ustroju sądów powszechnych, Pan Minister Sprawiedliwości Stanisław CAR wygłosił następujące przemówienie:

Nie zamierzałem zabierać głosu w tej debacie, ponieważ na podstawie wyników obrad w Komisji Prawniczej byłem przekonany, że żadna dyskusja tego rodzaju, jaka się dziś odbywa na plenum, nie będzie możliwa. Spotkał mnie więc pod tym względem zawód. Ale ponieważ były pewne argumenty, które już i na Komisji starałem się odeprzeć, tu ponownie powtórzone i ponieważ wobec plenum jestem winien złożyć również wyjaśnienie, przeto uzasadniam w ten sposób, dlaczego głos tu zabieram.
Mam przede wszystkim wrażenie, że dyskusja potoczyła się w ramach szerszych niż to było w tej chwili właściwe. Na Komisji była ta sprawa przygotowana w pewnym bez porównania węższym zakresie.
Właściwie mówiąc, wcale strona merytoryczna wniosku na komisji poruszoną nie była. Do tgo wniosku Komisja przystąpiła niejako ze stanowiska incydentalnego, dlatego, że wytworzyła się w tej sprawie pewna konstytucyjna sytuacja tego rodzaju, jaka jeszcze nie ma precedensu w naszym życiu parlamentarnym. Po raz pierwszy się tak zdarzyło, że ustawa, która jest wymierzona przeciwko innej ustawie, której termin wejścia w życie jest oznaczony na pewną datę kalendarzową, a która domaga się przesunięcia tej daty na dalszy termin, że ta ustawa odraczająca nie została załatwiona przed tym terminem. Nie chcę wchodzić w to, dlaczego tak się stało, jest to dla mnie sprawa obojętna, a jednak mimo to, o tej sprawie mówić będę, gdyż w przemówieniach niektórych Panów Senatorów wytworzyła się szczególna atmosfera dla tej sprawy.
Muszę zaznaczyć, że jeśli ustawa, o której tu mówimy, a która powinna być uchwalona przed 1 stycznia nie została uchwalona do tej daty, to w tym mego udziału jako przedstawiciela Rządu w najmniejszej mierze nie ma. Mogę się powołać na to, że na wszystkie posiedzenia, zarówno w komisji sejmowej, jak i na plenum, na które byłem zaproszony, przybywałem skrupulatnie, nie działałem żadnymi metodami, które by były wymierzone przeciwko załatwieniu tej sprawy w terminie. Ale proszą Panów, jeżeli się o tej rzeczy tu mówiło, to ja stwierdzam tylko fakt, powstrzymując się w myśl wezwania, które wygłosił pan Wicemarszałek Stanisław POSNER (PPS), że w jednej Izbie nie należy krytykować działalności drugiej Izby. Powstrzymując się od wyciągnięcia konsekwencji, przytoczę fakty. Prawo o ustroju sądów powszechnych zostało wydane 6 lutego, a ogłoszone 7 lutego. Od tego czasu mieliśmy pełną sesję wiosenną Sejmu. Podczas tej sesji mimo że sprawa miała termin z góry zakreślony na dzień 1 stycznia, wyłoniono jedynie podkomisję, ale podkomisja się nawet nie ukonstytuowała. Potem kiedy był Sejm odroczony i kiedy był ponownie zwołany na sesję jesienną, wtedy pozostało już tylko niespełna dwa miesiące do terminu krytycznego; mimo to jednak w pierwszym miesiącu prace Sejmu zupełnie nie były poświęcone temu zagadnieniu, dopiero pod koniec listopada, a więc na trzy tygodnie przed normalnym rozpoczęciem się ferii, przystąpiono do rozważania merytorycznego wielkiej ustawy, może jednej z największych, pod względem przynajmniej liczby artykułów, z tych ustaw, jakie do tej pory były rozważane. Zgłoszono szereg poprawek tak, że fizyczną niemożliwością było załatwić sprawę merytorycznie w krótkim terminie.
Nie jestem zdania, że dzieło to jest doskonałe. Ja mogę nawet stwierdzić więcej. Biorąc bezpośredni udział w pracach ustawodawczych wiem, że gdybym czytał po raz dziesiąty opracowywaną ustawę, to jeszcze znajdę w niej błędy. Cóż dopiero powiedzieć o wyszukiwaniu błędów w pracy cudzej, gdzie mogą być czasami nie błędy, ale rozbieżne koncepcje.
Praca nad nowelizacją nie mogła być dokonana w tak krótkim czasie. Sejm nie mógł tej pracy dokonać. Kiedy to się stało jasne, Sejm wystąpił z odmiennym projektem ustawy, zmierzającym do tego, żeby w ogóle wejście w życie ustawy odroczyć. Ten nowy projekt był zgłoszony przez Klub Narodowy 30 listopada 1928 r. Ostatnie posiedzenie Sejmu odbyło się 17 grudnia, a więc na 18 dni zgłoszony został do laski marszałkowskiej projekt, który powinien był być załatwiony najpóźniej 18 grudnia. Zanim projekt przejdzie na plenum, ma on długą drogę do przebycia. Muszą się odbyć trzy czytania, projekt musi być złożony komisji – przecież na to wszystko trzeba czasu. Sejm nie mógł liczyć na to, że te wszystkie rzeczy będą załatwione w terminie, dlatego też mnie się wydaje, że ta robota nie była robotą o charakterze wyłącznie mającym na celu istotną zmianę w merytorycznej treści omawianego prawa. Mam przeświadczenie, że musiał być jeszcze jakiś inny moment, który pokierował taktycznymi pociągnięciami Sejmu, a który miał na względzie po prostu osłabienie energii przy przeprowadzaniu w życie tej ustawy. Zdaje się, że to moje przypuszczenie w pewnej mierze dałoby się uzasadnić tym argumentem, który przytoczył tutaj senator Stanisław GŁĄBIŃSKI (Klub Narodowy).
Aczkolwiek te momenty z przemówienia senatora Głąbińskiego dotyczą merytorycznej strony i aczkolwiek merytoryczna strona nie jest dziś rozważana, jednak ponieważ te argumenty są wielkiej wagi, ponieważ nie chciałbym, aby opinia była źle poinformowana co do niektórych zamierzeń, jakimi kierował się ustawodawca, przeto Panowie pozwolą, że tę sprawę również omówię.
Senator Głąbiński powiedział, że ustawa jest sprzeczna z Konstytucją, w szczególności z art 78, gwarantującym niezawisłość sądów.
Z tym argumentem spotykaliśmy się już niejednokrotnie, ale ten argument nie ma uzasadnienia. Art. 78 Konstytucji mówi o nieusuwalności ,nieprzenaszalności sędziów, artykuł ten znalazł odpowiedni wyraz w takich samych artykułach naszego ustroju, gdzie te same konstytucyjne zasady są zagwarantowane. Ale treść art. 78 nie ogranicza się tylko do tego przepisu. Ten przepis, o którym teraz mówiłem, jest zawarty w I części art. 78; artykuł ten k jeszcze część drugą, w której jest powiedziane, że właśnie zasady nieusuwalności i nieprzenaszalności sędziów nie będą miały zastosowania w okresie organizacji sądów. Tak mówi Konstytucja.
Myśmy stworzyli w naszym prawie ustrojowym odpowiednik i dla tej drugiej części. Cóżeśmy w tym przepisie powiedzieli ? Powiedzieliśmy, że wobec tego, iż my uważamy, że ustawa ta jest właśnie tą wielką organizacją sądów, przeto zasada, która zresztą była przez ustawodawcę konstytucyjnego przewidziana, zasada zawieszania nieprzenaszalności i nieusuwalności sędziów, może być w danym wypadku zastosowana. Ale tutaj była poruszona kwestia przez Senatora Głąbińskiego, że właściwie reorganizacji nie ma, że się nie ziścił ten warunek konstytucyjny, który pozwala zawieszać nieusuwalność i nieprzenaszalność sędziów. Mówione było to na podstawie zresztą tylko rzuconego luźnie zdania, zresztą bardzo obrazowego, że się szyldy przemalowało, jak gdyby cała reorganizacja sądownictwa nie była niczym więcej, jak tylko zmianą szyldów. Proszę Panów, szyldy musiały być przemalowane, bo nazwę sądy otrzymały odmienną, ale to jest jedna z drobniejszych spraw, które są objęte tym ustrojem. Nie chciałbym nużyć Panów szczegółami, gdzie i co się zmienia, ale dam może ogólniejszy sposób przyjścia do przeświadczenia, że się zmienia wiele. Mieliśmy do czynienia z trzema zaborami, w każdym inny ustawodawca opracowywał ustawy o ustroju swoich własnych sądów, powodowały nimi odmienne racje stanu, odmienne nie tylko ze sobą, ale też najzupełniej odmienne i wrogie wobec polskiej racji stanu.
Mógłbym setkami przytaczać te różnice w poszczególnych dzielnicach pomiędzy dotychczasowym a nowym ustrojem. Gdyby nie było tych różnic, to nie wiem dlaczego byłaby ta dyskusja, te nowelizacje i dlaczego byłoby tyle obaw. Widocznie, że jest coś w tej ustawie, skoro się o niej dużo mówi i skoro jest ona przedmiotem gorących debat w obu Izbach.
Mówi się dalej – pan Wicemarszałek POSNER wspomniał o tym, że jeżeli się przezornie robotę ustawodawczą robi i jeżeli jest zakrojona na szerszą miarę, to należy pozostawić dłuższe vacatio legis, aby nowe prawo mogło przeniknąć do świadomości narodu. Całkowicie podzielam ten pogląd. Ale ustawa o ustroju sądownictwa powszechnego jest 9 lat w opracowaniu – 9 lat. Od daty ogłoszenia do daty wejścia w życie pozostawiony był termin roczny. Wydaje mi się, że dość było tego rocznego terminu, zwłaszcza wobec prac, które podjęło Ministerstwo Sprawiedliwości, prac przygotowawczych. Nie możemy, jak inne szczęśliwe narody, pozostawić na cztery do pięciu lat vacatio legis, bo gdybyśmy z unifikacją ustawodawstwa szli w tym tempie – to wieki musiałyby upłynąć.
Musimy w bardzo pospieszny sposób dokonać unifikacji. Ustawa więc weszła w życie. Pan wicemarszałek Posner powiada, że gdyby on był na miejscu Ministra Sprawiedliwości, toby nie spieszył się z wprowadzeniem jej w życie. (Senator Posner przerywa.) Ja tego nie mogłem zrobić, dlatego że w prawie ustrojowym jest oznaczony termin wejścia w życie. Ten termin jest władny zmienić tylko ustawodawca. Sądzę, że Panowie mieliby podstawę do zrobienia mi poważnych zarzutów, gdybym chciał ingerować w te funkcje, które mi nie są właściwe. Ja nie byłbym władny ani wprowadzić tej ustawy, ani powstrzymać wejścia jej w życie, gdyż ona weszła w życie automatycznie. Ja nie mówiłem sędziom, którzy 1 stycznia zasiedli jako sędziowie nowego ustroju i którzy wydawali wyroki według nowego ustroju, że oni mają na podstawie tego nowego ustroju wydawać wyroki. My prawnicy wiemy, że mamy czerpać informacje w Dzienniku Ustaw i że w nim jest tylko jeden termin wejścia w życie ustawy. Myśmy nie potrzebowali się porozumiewać. Nie wydałem żadnych okólników, zapowiadających wejście w życie tej ustawy. To się stało automatycznie. Na podstawie tej ustawy już się stał cały szereg faktów dokonanych, z którymi ja nie wiem, co bym zrobił, gdyby się miało powstrzymać działanie tej ustawy.
Szereg wyroków – są już tysiące – zostało wydanych na podstawie tej władzy jurysdykcyjnej, którą sędziowie czerpią od 1 stycznia już nie ze źródeł poprzednich, lecz z obecnej ustawy. Tyle powiem co do strony merytorycznej. Ale, jak już zaznaczyłem, sprawa się właściwie dzisiaj toczy incydentalnie; nie jest ona przygotowana na Komisji i nie była Panom referowana, jako sprawa merytoryczna. Incydentalność tej kwestii polega na tym, że wytworzyła się pewna nowa, niespotykana dotąd sytuacja, nieznany precedens konstytucyjny. Musimy przede wszystkim tę kwestię załatwić, tę kwestię musimy usunąć. Na posiedzeniu Komisji były rzucone głosy, ażeby nie dolewać oliwy do ognia, ponieważ sprawa jest dyskutowana w dużym zaognieniu, ażeby szukać takiego rozwiązania, które by nie tworzyło nowych konfliktów. Mówiło się wtedy, że gdyby Panowie odrzucili tę ustawę a limine, co, jak przyznawali wszyscy, byłoby jedynym słusznym rozwiązaniem, to może by Sejm odczuł to w sposób nieprzyjemny. Dlatego starano się znaleźć wyjście kompromisowe. Ale nie wiem, czy ci panowie, którzy są tak pojednawczo usposobieni, wolą, ażeby ten konflikt rozstrzygnął się na innym terenie.
Panowie wiedzą, jaką drogą konstytucyjną ustawa przechodzi. Ustawa przechodzi przez ciała ustawodawcze. Ale istnieje także art. 44 Konstytucji, który mówi, że Prezydent Rzeczypospolitej podpisuje, a Ministrowie odpowiedzialni kontrasygnują ustawę. Jakie jest znaczenie tego przepisu art. 44, to jest sporne w literaturze prawniczej. Nie chcę tej rzeczy wyczerpywać, ale tylko powiem, że art. 44 ma to znaczenie przynajmniej, że Prezydent Rzeczypospolitej nie mógłby stwierdzić, że ustawa tego rodzaju jest przepisem, który by zalecał do wykonania.
Jeżeli Panowie nie uważają za możliwe zlikwidowanie tej rzeczy wewnątrz, to w takim razie może dalsza procedura konstytucyjna nastręczałaby poważniejszy jakiś powód do konfliktu, ale wówczas już na innej płaszczyźnie. Nie wiem, czy to by odpowiadało tym zamierzeniom pojednawczym, o których mówił pan Wicemarszałek Posner.
Pan senator Stefan PERZYŃSKI (BBWR) postawił wniosek, który niczego dzisiaj nie przesądza, wniosek, który wobec tej sytuacji, jaka się wytworzyła, wobec tej rozbieżności poglądów, wobec tego, że panowie senatorowie dopiero dwa dni temu mieli możliwość gruntownego rozważenia sprawy, rezerwując sobie dłuższy termin. Sądzę, że może nie zdarzył się dotąd wypadek równie jaskrawy i że wobec tego należałoby skorzystać z tych uprawnień, które przysługują Senatowi. Zwłaszcza sądzę, że pan senator Głąbiński, który dał wyraz poglądowi, iż jest zwolennikiem rozszerzenia uprawnień Senatu – niezrozumiałą byłoby dla mnie rzeczą byłoby, gdyby nie zechciał skorzystać z tego uprawnienia Senatu. Pan senator Perzyński dał perspektywę, w jaki sposób można byłoby wykorzystać ten termin. To nie znaczy, że Panowie mielibyście koniecznie ta drogą pójść, on wskazał tylko jedną z dróg, która sama przez się uzasadnia potrzebę takiego postawienia sprawy. I dlatego też mnie się zdaje, że gdybym miał należycie i konsekwentnie rozwinąć myśl senatora Posnera, który chciał szukać drogi do pojednawczego załatwienia sprawy, t właśnie obrałbym wniosek pana senatora referent, który przedstawił opinię większości Komisji.
Senator Posner zgłosił swój własny wniosek i powiada, że w pierwszej części tego wniosku jest zgodny z mymi intencjami. Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że moje intencje są zgodne z ustawą.
Pozwolę sobie zwrócić uwagę na jeden jeszcze fakt. Pan senator Posner proponuje, ażeby uznać, że ta ustawa obowiązuje nadal, powstrzymać tylko wykonywanie pewnych artykułów i wymienia tutaj artykuł o prawie mianowania sędziów. Z chwilą wejścia w życie nowej ustawy przestały obowiązywać ustawy dawne. Nie byłoby więc żadnej podstawy do nominacji. Sądownictwo mogłoby tylko swoje kadry szczupłe uszczuplać w dalszym ciągu. Musiałyby powstać luki, powstać zaległości, a zapełnić tych luk nie mógłby Minister, bo właśnie nie wykonywania tych przepisów domaga się senator Posner. Jeżeli te przepisy nie będą wykonywane, to Minister nie ma prawa nominacji.
Otóż z tych względów dołączam zdanie moje do opinii większości sejmowej Komisji Prawniczej i proszę Panów o przyjecie odpowiedniego wniosku. (Oklaski na ławach BBWR.)

 
Proponuję posty o podobnej tematyce:
SĄDOWNICTWO
PARLAMENT
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów:
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI
INDEKS PAŃSTW
KALENDARIUM

Brak komentarzy: