Mowa Premiera ŚWITALSKIEGO na zamknięcie PEWUKA

Poniedziałek, 30 września

Przemówienie Prezesa Rady Ministrów

Szanowni Panowie ! Mam zamknąć wystawę. W wyrazie „zamykam” jest coś ze smutku. Jeszcze dziś jarzą się światła, brzmi rozgwar ludzki, drżą serca podziwem, zachwytem, dumą. Od jutra zacznie się rozbiórka. Pawilony zostaną ogołocone i sterczeć będą, jak szkielety, czekając na zrównanie ich z ziemią. Na miejscu, gdzie życie całej Polski wrzało, rozłoży się jakby pustka i martwota. Mimo to dzień zamknięcia wystawy stał się weselszym od dnia jej otwarcia. W dniu 16 maja przeżywaliśmy wszyscy tremę debiutantów. Dziś wyrzuciliśmy saldo naszych zysków moralnych, jakie daje Wystawa i możemy sobie powiedzieć, żeśmy dobrą robotę dokonali.
Wymienione tu były cyfry tych, którzy wystawę zwiedzili ….cztery i pół miliona weszło przez tę bramę, którą dziś zamknąć mamy, i głodnymi oczami patrzało na to, czego Polska dokonała. Szli od pawilonu do pawilonu, od jednego działu naszej produkcji do drugiego, przechodzili obok tysięcy warsztatów pracy polskiej. Byli ludźmi wszelkich zawodów. A mimo to w tym różnolitym tłumie jednakowo biły serca, ciesząc się rozwojem wszystkiego. Komuż bo z tych wędrujących rzesz przychodziło do głowy, że mu nie wolno oddawać się radości na widok dobrze zorganizowanej pracy, choć do niej swoim fachem nie należy ? Kto z ludzi, związanych z przemysłem , chciał patrzeć z niechęcią na pawilon rolnictwa ? Któż z rzesz pracujących patrzył na jakieś pawilony z zawiścią ? Ogół, który bramy opuszczał, darzył swą mądrą miłością wszystko to, co siły Państwa wzmaga. Pielgrzymki, które z taką miłością stąd do domów wróciły – dadzą wyznawców uczuć, które w Polsce coraz silniejszymi się stają.
Jeszcze tak niedawno mówiło się w Polsce o zagadnieniach gospodarczych prawie wyłącznie żargonem politycznym, językiem krzykliwym, przejaskrawiającym wszystko. Żargon ten miał w swoim słownictwie tysiące terminów na coraz to straszniejsze, coraz to bardziej rzekomo nieuchronne przeciwstawienia interesów i antagonizmów. Powołani, a przede wszystkim niepowołani reprezentanci różnych działów gospodarstwa narodowego kochali się nieledwie z koturnowej pozie, że oni „jak na słońcach swych przeciwnych bogi”.
Powoli, ale bardzo wyraźnie zrzucamy ten balast w znacznym stopniu zwietrzałych już najzupełniej słów. Przestają rozbrzmiewać tyrady o przeciwieństwach między przemysłem a rolnictwem, przemysłem a rękodzielnictwem, wsią a miastem. Głosy, wychodząc ze sfer przemysłowych, mówią z troską o interesach rolnictwa i odwrotnie – reprezentanci małej i wielkiej własności rolnej stwierdzili, że mogą stanąć przy jednym warsztacie pracy, by wspólnie tam robotę wykonać: Ministerstwa przestały grać rolę adwokatów swego wyłącznie działu pracy, a coraz lepszymi stają się obrońcami myśli i troski o całość życia gospodarczego. Coraz silniejszym staje się uznanie wspólności celu i zadań.
Nie mamy zamiaru z twardego życia robić sielanki, nie chcemy zamykać oczu na te przeciwieństwa, które może są naprawdę koniecznością, niemniej za niemałą zdobycz moralną ostatnich lat mam prawo poczytywać te zmiany tendencji od przejaskrawiania sprzeczności do szukania wspólnoty i ograniczania terenu walki. Mamy tę nadzieję, że ci, którzy przeszli przez tę Wystawę, którzy wszystkie pawilony darzyli swoją radością, zazdrości nie dając przystępu – będą równocześnie w Polsce także i propagatorami tego innego wejrzenia na świat, które zdobyte być mogło tylko po uwolnieniu się od zbutwiałego frazesu politycznego, a które wszystkie nasze warsztaty pracy zespala w jedną radosną całość, w jedną siłę i wielkość Rzeczypospolitej.
Pozwólcie Panowie, że zamykając wystawę, powrócę do tej samej myśli, której dotknąłem przy jej otwarciu, ciesząc się, że wypowiedziane przeze mnie słowa w pełni się ziściły. Budowaliśmy wystawę nasza, by przekonać nas samych i przekonać innych, że umiemy pracować, że stać nas na dokonanie w krótkim czasie wielkich, jak na nasze warunki, rzeczy, że są w nas możliwości, które tę naszą linię rozwojową w górę wznieść jeszcze bardziej mogą. Z tym uczuciem miliony ludzi opuszczają wystawę. Dokonana została przez to jedna z robót propagandowych, najcenniejsza: była ta wystawa szkołą, dającą wiedzę o zasobach Państwa, była krzewicielką wiary i nadziei we własne siły – dlatego będzie wystawa w dziejach rozpoczętego przez nas na nowo życia wolności faktem o historycznym znaczeniu.
Z serc tego tłumu, który przeszedł przez wystawę, utworzy się, mam nadzieję, wał ochronny, chroniący nas od fali zwątpienia czy obaw. Nad wydęciem tej fali pracują ci, którym z marnych względów szerzenia strachu jest potrzebne. Mam nadzieję, że wszyscy ci, którzy zwiedzili wystawę, nie będą już nigdy, na szczęście, wdzięcznymi słuchaczami kasandr, fabrykujących codziennie coraz to inne postrachu upiory. Ten wał, chroniący nas przed zarazą serc chorych, powstał tu dzięki Waszej, Panowie, pracy nad wystawą.
Szkoła pełnego zaufania we własne siły polskie, która tu zakwitła, może skłonić do tego, by z arsenału broni politycznych tarany, rzucające głazy zwątpienia we własne mury gospodarczej siły i pewności Polski – zostały bezpowrotnie rzucone do lamusa.
Dziś zamykając bramy wiodące do pawilonów, w których promieniował niemal przez pół roku duch twórczego wysiłku Polski – czynię to w przeświadczeniu, że zamknięcie tych drzwi nie będzie zatrzaśnięciem ich na głucho. Poprzez bramy te prowadzi bowiem droga w przyszłe życie Polski. Wskrzeszono tu na tym miejscu iskry wiary w siły społeczeństwa polskiego. I gdy tu przestaną żarzyć się światła – rozsypane na cały kraj iskierki zapalą w całej Polsce ognie tej wiary, które podmuchami słów kasandrycznych swoich płomieni ani chwiać, ani przyćmiewać nie będą.
Z uczuciem radości i serdecznej podzięki dla tych wszystkich, którzy do spełnienia tych wielkich celów się przyczynili, Pierwszą Powszechną Wystawę Krajową zamykam”.




Proponuję posty o podobnej tematyce:
NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA ROKU 1929
PEWUKA
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów:
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI
INDEKS PAŃSTW
KALENDARIUM

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Dlaczego ci oni to ciągle przemawiali do Panów ? A co to bab nie było ? Już kilka razy to zauważyłam, ale dziś mnie poniosło.
Regina - Jaworzno