Jak siłą umysłu drogi w Polsce budowano małym kosztem

9 września

Na II Polskim Kongresie Drogowym w Poznaniu (9 – 12 września 1929) Pan Minister Robót Publicznych Jędrzej MORACZEWSKI wygłosił:

Szanowny Kongresie ! Z pełnym zadowoleniem witam Panów dzisiaj. Jedną z przyczyn zadowolenia jet fakt, że w ciągu ostatniego półtora roku ujednostajniliśmy administrację drogową na terenie ziem polskich. Nie tylko w Małopolsce, ale także i w byłym zaborze rosyjskim tal, że prawie wszędzie została administracja drogowa prawie zupełnie ujednostajniona, gdyż można nie liczyć niewielkich różnic administracji drogowej w byłym zaborze pruskim. Można zatem dziś śmiało powiedzieć, że jedna wielka praca w dziedzinie drogowej została dokonana.
Czy administracja ta będzie dobra, czy rozwiązanie jest szczęśliwe, pokaże czas. W tej chwili nie wątpimy, że to, co się stało, jest lepsze. Zrobiliśmy wielki krok naprzód.
To są powody zadowolenia. Ale obok tego jest także kropla goryczy. Stan dróg się poprawił, ale żaden z inżynierów z krwi i kości nie powie, że go stan obecny dróg zadowala. Stan ten jest lepszy, ale nie jest dobry. Nie jest dobry dla nas, inżynierów, i nie odpowiada tym wymogom, jakie życie i ludność tym drogom stawia lub stawiać powinna. Jadącego po naszych drogach ogarnia chwilowo uczucie beznadziejności. Kawałek drogi to kręgielnia I klasy, kawałek to ospa II klasy, a kawałek – III lub X klasy.
A kiedy na ten trzeci, najgorszy kawałek, zwozi się kamień, zanim go się rozrzuci, zanim go się uwałuje, już z kręgielni robi się ospa, a z ospy robi się X klasa. Zanim zdążymy naprawić zły odcinek, już dobry się psuje. To wywołuje uczucie stanu beznadziejnego. Skarb Państwa nie jest w możności dostarczyć środków na te drogi w takiej ilości, jakiej by życie potrzebowało, jak życie tego wymaga.
Ludność, zbiedniała wskutek wojny, nie może się zdobyć na potrzebny, wielokrotnie wyższy budżet drogowy, niż ten, który jest obecnie realny. Stąd ta trójpolowa, beznadziejna gospodarka. Nie można przejść do nowoczesnej gospodarki, jednak znika wszelki pesymizm z chwilą, kiedy człowiek widzi przed sobą korpus inżynierów drogowych, którym życie stawia wymogi niezmiernie wielkie. Nie sztuka, gdy się ma pieniądze, utrzymać i budować drogi, ale sztuka jest to czynić, kiedy się pieniędzy nie ma lub kiedy się ich ma za mało. A tej właśnie sztuki społeczeństwo od nas, inżynierów drogowych, wymaga.
I musicie Panowie wytężyć mózg, ażeby intelektem braki kapitału wynagrodzić. Musicie łamać sobie głowy, aby małymi środkami wybudować najlepsze drogi. Jest to zagadnienie, które, w takim stopniu i w takiej mierze, nie stoi przed żadnym inżynierem drogowym na świecie. Pesymizm znika, gdy się obserwuje postęp, jaki jest zrobiony, gdy się widzi korpus inżynierów, przesiąknięty chęcią pracy dla społeczeństwa, wynikającej z miłości Ojczyzny, gdy się widzi wysiłki, zmierzające do tego, aby wydobyć z siebie wszystko, żeby ten odcinek pracy wykonać bez zarzutu i małą ilością środków osiągnąć najlepsze rezultaty, gdyż się jest świadkiem wysiłku umysłów pracujących niezmordowanie nad tym, jak sprostać nowym zadaniom dziś, kiedy ruch ba drogach przemienia się z wozowego na samochodowy, to jest na ruch 15 razy szybszy, a więc prawie piętnaście razy szybciej zużywający nawierzchnię drogową.
Dziękuję Panom za dotychczasową pracę i mam nadzieję, że Panowie nadal z tymże zapałem i z niesłabnącą energią dla Państwa i Rzeczypospolitej będziecie pracować, i życzę, aby ten Kongres stanowił dalszy etap pracy dla dobra Najjaśniejszej Rzeczypospolitej”.
Kongres zorganizowany został przez Stowarzyszenie Polskich Kongresów Drogowych, którego prezesem był wówczas prof. Melchior NESTOROWICZ. W Kongresie brali udział specjaliści z Czechosłowacji – jakoś dojechali: koleją.

Tak oto przemówił były premier, członek kierownictwa ścisłego Polskiej Partii Socjalistycznej, notoryczny minister robót publicznych bez względu na koloryt rządów, a przede wszystkim INŻYNIER KOLEJNICTWA do INŻYNIERÓW DROGOWNICTWA. Jak swój do swego.
Takich pierdół to trudno znaleźć, ale warto szukać. Umysłami kamienie na drogi rzucać, wysiłkiem umysłów autostrady budować ….. Pan Minister MORACZEWSKI miał wtedy tylko 59 lat lub aż 59 – nie wiem, co gorsze …
Ale coś optymistycznego na koniec - tydzień po Zjeździe otwarto uroczyście Trakt Marszałka Piłsudskiego na Wileńszczyźnie. TRAKT MARSZAŁKA.



Proponuję posty o podobnej tematyce:
SAMOCHODY I DROGI KOŁOWE
CYTATY GODNE LUB NIEGODNE
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów:
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI
INDEKS PAŃSTW

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dobre szefie - jakby tak autostrady teraz na euro budowali i tych od siły umysłu joginów zatrudnili. W mig skończą przez te 5 ? 4 ? miesiące. Daj szefie to tym od autostrad.
Stefan Koprzycki

Anonimowy pisze...

Nie sprawdzi się - chińczycy to specjaliści i od dróg i od stanu ducha a w Polsce im nie wyszło.
Szymon nie Wydra

Anonimowy pisze...

A co myślicie o tej teorii - 15 razy szybsze auto, to 15 razy szybciej psuje się droga ? To chyba rewolucja - po prostu trzeba znów ograniczyć szybkość na naszych szosach i może się sprawdzi. Inżynier jak z koziej ... trąba.
Kupiłem paliwo po 5,90 i się cieszę.