W moich potyczkach z chamstwem w handlu najwięcej porażek zanotowałem na stacjach benzynowych. Brak sukcesu to dla mnie porażka, żeby koś nie pomyślał, że chłopaki w mundurkach wylali mnie kiedyś na zbity pysk po zatankowaniu (paliwa).
Te mundurki – oni wyglądają po prostu śmiesznie, ale jest to umundurowanie i ono działa na ludzi przeważnie ogłupiająco. Raz mnie ubrali w mundur – na studiach w ramach tzw. Studium Wojskowego i na ćwiczeniach – to wiem.
Miałem wtedy także jedyną okazję dzierżyć, strzelać, rozkładać, czyścić broń cudo – Kałasznikowa. Dla mundurkowych bronią jest kasa fiskalna. Pamiętam to uczucie władcy ostrej amunicji – ono nie było przykre.
I oni (one też, ale jakoś tak łagodniej) traktują ludzi po uważaniu i chyba kwocie rachunku, a zwłaszcza po tym co się kupuje. Teraz służę raczej do podwożenia i płacenia kartą z 4% rabatem, to świeżych wrażeń niewiele, ale te z niedawnej przeszłości wrażenia są takie:
- tych mundurkowych jest za dużo jak na stacje samoobsługowe. Zawsze się pętają koło kas z trójkątem „Kasa nieczynna. Przepraszamy i zapraszamy obok”. To jedyne uprzejme słowa, przynajmniej na piśmie i dużymi literami,
- zawsze mają coś do zakomunikowania innemu mundurkowemu gdy cię kasują. Jesteś cywilem, któremu należy pokazać jego miejsce w szeregu (kolejce). Komunikaty wydają przeważnie głośno, wpół odwróceni od cywila – przeszkody i tak jakoś w półzgięciu. Tego ich chyba muszą specjalnie uczyć na aerobiku,
- kasa zamknięta ulega natychmiastowemu otwarciu w przypadku cywila kupującego a to hot-doga, a to pączka, a to czegoś, od czego chyba mają procent; dzierżenie w dłoni Bolsa 0,7 w horrendalnej cenie też pomaga. Ja osobiście nie zniżałem się do tych metod, gdyż jak dotąd na stacjach kupowałem tylko to, co mają w nazwie – paliwo,
- nigdy nie mają żółtych drobniaków do wydania. Nie pytają się „czy mogę być dłużny te 2 lub 1 gr”; mundurkowi po prostu stwierdzają: „będę Panu dłużny”,
- w przypadku rachunku 20,02 PLZ płaconego gotówką reakcja mundurkowych jest wręcz odwrotna.
Moje odzywki w rodzaju „Czy Panom nie jest za ciasno w pięciu za tą ladą ?” czy „Hej, ja tu jestem” wywołują u mundurkowych reakcje porównywalne do obrzydzenia na widok kromki chleba z masłem opadającej wiadomo jak.
Oczywiście są sieci – wyjątki. Nie będę ich wymieniał, bo dołączą do konkurencji.
Mundurkowych mamy nie tylko na stacjach paliw – są też w fast foodach. Tam jakoś częściej używa się słów ogólnie uznawanych za chylące się w kierunku archaizacji: proszę, dzień dobry, dziękuję.
Po prostu, jak sądzę, fast foodów jest mniej, kupujących jest w nich więcej, mundurkowi mają więc dużo więcej pracy. A wiadomo, że uśmiech, nawet przyklejony, w pracy pomaga. Mundurkowi opisani powyżej pracy tej mają niewiele, więc ją szanują – im się cywila dłużej przetrzyma w kolejce tym lepsza atmosfera w pracy (?)
Tak nawiasem – mundurki w fast foodach są bardziej idiotyczne niż te na tanksztelach. Prawie takie jak w Ameryce. No widzisz !
PS: Czy Państwo nie macie odczucia, że po zrezygnowaniu z munduru listonosz stał się postacią jeszcze bardziej sympatyczną ?
Proponuję posty o podobnej tematyce: |
CIEKAWOSTKI 1929 |
SAMOCHODY I DROGI KOŁOWE |
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów: |
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY |
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI |
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI |
INDEKS PAŃSTW |
KALENDARIUM |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz