A w Anglii "czarnego czwartku" się nie bali

Czwartek, 24 października stanowił dla giełdy nowojorskiej niebywałą wprost katastrofę, której równej nie notowały kroniki giełdowe. Nawet wielki krach z roku 1907 nie stanowił tak czarnego dnia.
Nawet pierwsze wiadomości o wybuchu wojny światowej nie wywołały na giełdzie takiego zamieszania, jak przebieg piątkowego posiedzenia.
Kursy dosłownie spadały „na łeb i na szyję”, notując zniżkę o prawie 20%. Zmieniło właścicieli 12.885.000 akcji. Ruina dotknęła nie tylko zawodowych giełdziarzy, ale również i publiczność, która z zasady nie spekuluje, a trzyma akcje jako papiery lokacyjne. Ogólne straty ocenia się na wprost fantastyczne kwoty – do 200 miliardów złotych. Prawie 50 tysięcy drobnych spekulantów jest zupełnie zrujnowanych.
Nawet tacy potentaci finansowi jak prezes FIRST NATIONAL CITY BANK Charles E. MITCHELL, znaleźli się w obliczu ruiny. Prezes ten posiadał 22.000 akcji swego banku, których cena spadła o 500 dolarów na papierze, czyli że stracił w ciągu jednego dnia około 100 milionów złotych.
W czasie piątkowej sesji rozgrywały się sceny dantejskie. Dzikie wrzaski mieszały się z jękami i omdleniami. Dziesięciu maklerów, którzy doznali ataku apopleksji, nieprzytomnych odwieziono do szpitali.
W Anglii czarny dzień giełdy nowojorskiej nie wywołał specjalnie ujemnego wrażenia. Wręcz przeciwnie, specjaliści liczą się z tym, iż zawirowania za Oceanem przyczynią się do wzmocnienia angielskiego funta wobec dolara, a co za tym idzie do możliwego obniżenia stopy dyskontowej Banku Angielskiego.

 
Proponuję posty o podobnej tematyce:
KONIUNKTURA GOSPODARCZA
STANY ZJEDNOCZONE
NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA ROKU 1929
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów:
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI
INDEKS PAŃSTW
KALENDARIUM


Brak komentarzy: