Żywot kata MACIEJEWSKIEGO, czyli jak fuszerka życie ratuje


Kryzys gospodarczy lat trzydziestych dotknął także monopolistę w swoim fachu w Polsce – kata Stefana MACIEJEWSKIEGO (MACIEJOWSKIEGO jak też wykonawcę wyroków zwano).
Jako pracującego w ekskluzywnym towarzystwie fachowca, pan Maciejewski winien nosić podczas ceremonii, której był mistrzem, przepisane zwyczajami: frak, cylinder i zawsze nowe, często zmieniane białe rękawiczki (powinny być zmieniane za każdym podejściem, lecz wiadomo - kryzys).
Onegdaj, w kwietniu 1930 roku) pan Maciejewski zakupił był w sklepie Jawerbauma na warszawskich Nalewkach (Karmelicka 6) aż dwanaście tuzinów rękawiczek, gdyż w hurcie tuzinami licząc jest znacznie taniej.
Któż by wtedy za taką hurtową ilość płacił gotówką. Wystawił weksel na 120 złotych, płatny za dwa tygodnie.
Ponieważ pan Maciejewski przeliczył się z zapotrzebowaniem na jego ekskluzywne usługi, weksla nie wykupił, a kupiec sporządził odpowiedni protest.
W samej rzeczy – 144 par rękawiczek to chyba przesada. Pan Maciejowski w całej swej katowskiej karierze powiesił w latach 1927 – 1932 prawie 100 przestępców. A może rękawiczki zbywał jako talizmany, gdyż przy jego zamiłowaniu odstresujących koktajli „czysta z czystą, wstrząsać niekoniecznie” dodatkowe dochody były koniecznością.
Pan Maciejewski był przykładem ewidentnym na dowodzenie słuszności sentencji – repetitio est mater studiorum – powtarzanie jest matką wiedzy. Po zrezygnowaniu przez ministerstwo sprawiedliwości w 1932 roku z usług pana Maciejewskiego (powód – stawianie się w miejscu pracy w stanie wskazującym), tenże pan nie miał szans na dalsze wykorzystywanie swych dość wąskiej specjalizacji. Popadł w depresję, co podobno jest chorobą zawodową egzekutorów, próbował popełnić samobójstwo i to w sposób najbardziej mu znany – przez powieszenie. No i co ?
Repetitio est mater studiorum – węzeł okazał się partacki, życie kata uratowane.

Bal na Gnojnej (autorzy: Julian Krzewiński, Leopold Brodziński)
Nieprzespanej nocy znojnej
Jeszcze mam na ustach ślad.
U Grubego Joska przy ulicy Gnojnej
Zebrał się ferajny kwiat.

Bez jedzenia i bez spania,
byle byłoby co pić,
Kiedy na harmonii Feluś zaiwania,
Trzeba tańczyć trzeba żyć!

Harmonia na trzy-czwarte z cicha rżnie,
Ferajna tańczy, wszystko z drogi!
Z szaconkiem, bo się może skończyć źle,
Gdy na Gnojnej bawimy się.

Kto zna Antka czuje mojrę
Ale jeden nie znał jej -
I naraził się dlatego na dintojrę,
Skończył się z przyczyny tej.

Wiatr, latarnie ciemno świcą,
Smętnie gwiżdże nocny stróż,
A kat Maciejewski tam, pod szubienicą,
Na Antosia czeka już.


Harmonia na trzy-czwarte z cicha łka,
Ferajna tańczy, ja nie tańczę.
Dlaczegoż bal na Gnojnej ach co dnia,
Gdy niejednej pary dziś brak. 

Stanisław GRZESIUK



Proponuję posty o podobnej tematyce:
SĄDOWNICTWO
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów:
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI
INDEKS PAŃSTW
KALENDARIUM
INDEKS RZECZOWY
jerzy@milek.eu.org

 

Brak komentarzy: