Minister Lucjan ŻELIGOWSKI - w wojsku nic się złego nie dzieje

Warszawa, 22 kwietnia 1926 r.

Na zgłoszoną w senacie 31 marca 1926 r. interpelację w sprawie szerzenia rozstroju w armii, pan minister spraw wojskowych udzielił następującej odpowiedzi:
Poczuwam się z tytułu mojego stanowiska do pełnej odpowiedzialności za całokształt życia wojska i czyniąc zadość życzeniu pana premiera, mam zaszczyt na interpelację senatorów Juliusza ZDANOWSKIEGO (Endecja), Stanisława NOWODWORSKIEGO (Stronnictwo Pracy), Stanisława BIAŁEGO (Piast), Stanisława KASZNICY (Klub Chrześcijańsko Narodowy) i innych odpowiedzieć, co następuje, zaznaczając, że odpowiedź ta jest stwierdzeniem jedynie moich poglądów jako ministra spraw wojskowych.

WOJSKO JEST ZDROWE

`1. Ocena moralnego poziomu wojska, zawarta w interpelacji nie odpowiada istotnemu stanowi rzeczy. Wystąpienia publiczne kilku generałów na łamach prasy zostały zrozumiane jako objaw „zatrważającego rozprzęgania armii”.
Stwierdzam, że te odosobnione fakty nie mają nic wspólnego z ogólnym nastrojem wojska i że obawy co do załamania się armii pod względem jej wartości moralnej są całkowicie płonne.
Wojsko jest najzupełniej „zdrowe”. Mogę wyrazić jedynie uznanie dla jego rzetelnej i sumiennej pracy. Korpus oficerski, a zwłaszcza ta jego część, która przebywa w atmosferze pracy liniowej, pomimo trudnych warunków materialnych, ma głębokie poczucie karności wojskowej i świadom jest odpowiedzialności, jaka na nim ciąży.
Zarzut załamania dotyczyć może jedynie jednostek na szczycie naszej hierarchii wojskowej. Przyczyny tego załamania leżą w znacznej mierze poza wojskiem i sięgają tak głęboko w strukturę naszego życia państwowego, że nie mogą się ograniczyć do formalnego oświetlenia wypadków będących przedmiotem interpelacji.
`II. Nasze czynniki polityczne nie zdołały dotychczas zorganizować naczelnych władz obrony państwa.
W rezultacie praca rządu nad całokształtem zagadnienia obrony państwa nie jest skoordynowana, a „szczyty” wojska, odczuwające od lat pięciu brak podstaw ustawowych, znajdują się w stanie bezwładu. Stanowimy pod tym względem smutny wyjątek.
GENERAŁOWIE – POLITYCY

`III. Ten błąd zasadniczy wyciska swe piętno na całym życiu wojska. Przy niezorganizowanych władzach naczelnych ministrem spraw wojskowych nie może być osoba cywilna, gdyż przypadają mu w udziale funkcje czysto wojskowe, rola zaś generała powołanego na to stanowisko jest dwuznaczna.
Jest rzeczą bezsporną, że generał w służbie czynnej – a takimi byli wszyscy dotychczasowi ministrowie spraw wojskowych – winien reprezentować przede wszystkim czynnik fachowy i że w dziedzinie spraw politycznych nie może stosować metod gry partyjnej. Szukanie większości na gruncie parlamentarnym przez angażowanie się to bądź „na prawo” to „na lewo” jest równoznaczne – przynajmniej w moim pojmowaniu – z wyzbywaniem się cech żołnierskich.
Nasze stronnictwa nie doceniają powyższego momentu. Powtarzając sakramentalne słowa o apolityczności wojska, jednocześnie świadomie lub nieświadomie wciągają do swej gry politycznej.
Stworzyliśmy typ generała – polityka, typ żołnierza oklaskiwanego przez jednych i dyskredytowanego publicznie przez drugich. Jest to równoznaczne z marnowaniem generałów i demoralizowaniem korpusu oficerskiego, gdyż prostolinijna struktura ducha wojskowego nie jest dostosowana do takich wahań. Zaspokojenia ambicji oficer szukać winien jedynie na gruncie pracy wojskowej.
WALKA Z PIŁSUDSKIM

`IV. Dalszą przyczynę, komplikującą nasze życie wojskowe, widzę w niezdrowym ustosunkowaniu się pewnych czynników politycznych do osoby Marszałka PIŁSUDSKIEGO.
W okresie najbardziej intensywnych działań wojennych Marszałek PIŁSUDSKI, jako wódz naczelny, był napastowany z bezprzykładną zaciętością i z odrzuceniem wszelkich skrupułów, jakich zdawałoby się – wymagała groza chwili.
Stworzono smutny precedens bezkarnego szargania czci ludzkiej.
Po skończonej zwycięsko wojnie, poczynając od roku 1923, wytworzyła się sytuacja fałszywa: z jednej strony stwierdzano nawet oficjalnie, że powrót Marszałka PIŁSUDSKIEGO do czynnej pracy wojskowej jest konieczny, z drugiej zaś strony nie uczyniono nic, aby ten powrót umożliwić.
Natomiast we wszystkich pokojowych planach mobilizacji personalnej dowództw wyższych, zatwierdzanych kolejno przez dotychczasowych moich poprzedników, na stanowisko wodza naczelnego w razie wojny był przewidywany Marszałek PIŁSUDSKI.
Uważam, że harmonijna współpraca ministra z generałem przewidzianym na naczelnego wodza jest moim obowiązkiem; sadzę, iż w tych warunkach jest rzeczą zrozumiałą, że dążę do tego, aby były i przypuszczalnie przyszły wódz naczelny powrócił do czynnej pracy wojskowej i że pogląd ten, nie oparty na żadnych przesłankach politycznych, wyraźnie wypowiedziałem.
O JEDEN WYWIAD

Przebieg wypadków był następujący:
12 lutego 1926 r. ukazał się wywiad z Marszałkiem PIŁSUDSKIM. Na skutek ostrych słów, skierowanych pod adresem austriackiego sztabu generalnego, jeden z generałów b. austriackiego sztabu generalnego zwrócił się do mnie z żądaniem publicznego zadośćuczynienia, zapowiadając, że w przeciwnym razie pociągnie marszałka do sądu za „notoryczne oszczerstwo”.
W rezultacie, w całej tej przykrej sprawie otrzymałem łącznie 13 pism o nader jednak jednolitym brzmieniu; obok formalnego oskarżenia marszałka o „oszczerstwo”, obok próśb o stwierdzenie, kogo marszałek w swym oskarżeniu ma na myśli, miałem i pisma, potępiające ten sposób reagowania i stwierdzające lojalność w stosunku do b. Naczelnego Wodza.
O fakcie otrzymania zażalenia powiadomiłem marszałka, prosząc go o wypowiedzenie się. Na podstawie otrzymanej odpowiedzi wydałem dnia 20 marca 1926 r. rozkaz, w którym stwierdziłem, że „krytyka wypowiedziana nie dotyczy ogółu oficerów, pochodzących z b. austriackiego sztabu generalnego”.
Rozkaz ten okazał się wystarczającym zadośćuczynieniem dla 11 oficerów, czterech wniosło skargi do sądu (jeszcze przed ogłoszeniem mojego wyjaśnienia), skargi te zostały jednak ostatnio przez samych oskarżycieli wycofane.
Gen. Stanisław HALLER i gen. Stanisław SZEPTYCKI wystąpili na niedopuszczalną dla oficerów służby czynnej drogę publicznej samoobrony, ogłaszając w prasie swe listy otwarte.
Była to reakcja na imienne przytoczenie ich nazwisk w liście marszałka do mnie. List ten, wbrew moim intencjom, marszałek ogłosił w prasie, tłumacząc się, iż był do tego kroku zmuszony, gdyż zarzut „notorycznego oszczerstwa” jaki go spotkał ze strony głównego inicjatora zlikwidowanych obecnie zażaleń, był również zrobiony „publicznie”.
Szczerze nad tym ubolewam, że charakter zatargu pomiędzy marszałkiem PIŁSUDSKIM a generałem SZEPTYCKIM wyklucza skuteczną interwencję z mojej strony i że wojsko traci generała, którego kwalifikacje służbowe, jako instruktora armii, wysoko cenię.
Zarazem nadmieniam, że w sprawie załagodzenia tego sporu uczyniłem wszystko, co generał na moim miejscu mógł był uczynić.

`VI. Na zakończenie muszę wyrazić ubolewanie, że interpelacja została ujęta w formie uwłaczającej godności ministra spraw wojskowych i w formie, poniżającej jego autorytet, co nie jest – zdaniem moim – pożyteczne z punktu widzenia państwowego.
W odpowiedzi, wbrew moim zasadom, poruszam momenty polityczne, zmuszony jednak jestem do tego wobec ciężkiego zarzutu „rozprzęgania armii”, jaki interpelacja zawiera”
Minister spraw wojskowych

Proponuję posty o podobnej tematyce:
WOJSKO
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów:
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI
INDEKS PAŃSTW
KALENDARIUM
INDEKS RZECZOWY
jerzy@milek.eu.org

Brak komentarzy: