BREAKING NEWS: spójrzcie na wylosowane wczoraj numery Dużego Lotto ! Dlaczego nie ma tam 14 lub 20 ?
Bo z rzeczy osobistej natury to pisać będę o książkach, filmach, rowerze, hazardzie i polityce. W takiej kolejności pasji. I innych sferach życia osobistego napiszę wtedy, gdy będę miał zgodę osób, we fragmencie lub zjawisku miały swój poczesny udział.
Bo z rzeczy osobistej natury to pisać będę o książkach, filmach, rowerze, hazardzie i polityce. W takiej kolejności pasji. I innych sferach życia osobistego napiszę wtedy, gdy będę miał zgodę osób, we fragmencie lub zjawisku miały swój poczesny udział.
„Żądło” po raz pierwszy zobaczyłem w katowickim „Rialcie” na KONFRONTACJACH (dużymi literami, gdyż była to iście religijnie uduchowiona instytucja lat 70-tych). W Katowicach obowiązkiem społecznym i rodzinnym było odstanie dobowej kolejki i zdobycie 2-tygodniowych karnetów. Liczyła się także godzina seansu – oczywiście na piedestale była 19:00 – 19:30. Następnie 22:00, 17:00, 24:00. Za resztę, czyli „poranki” przyznawano jedynie medale honorowe. Seans o 15:00 traktowany był ambiwalentnie, gdyż jego wykorzystanie wymagało fantazji przy wymyślaniu powodów wcześniejszego opuszczania pracy oraz zdolności logistycznych by odpowiednio wcześnie dotrzeć do „Rialta”.
Jako, że na KONFRONTACJACH pokazywano głównie filmy „świeże”, bez napisów, spikerzy Radia Katowice mieli okazję przenieść się na kilkanaście dni z Ligonia na 15 Grudnia. Chociaż głosy mieli super wyraźne, to przy tak wartkiej akcji, jak w „Żądle” po prostu nie nadążali. Wyszedłem z kina niespecjalnie wiedząc czego byłem uczestnikiem. Zwłaszcza sekwencje fałszywego FBI stanowiły czarną magię.
W tym samym „Rialcie” miałem chyba jeszcze dwa spotkania z filmem – na pierwszym z porządnych napisów dowiedziałem się „o co biega”. Na drugim musiałem podpatrzeć sposób posługiwania się widelcem przez Redforda. I tak poszło, aż po którymś kolejnym seansie zaliczonym w mniejszym z kin GOP-u mogłem wystąpić w programie „Wiem wszystko o ...”.
Bo film musi mieć scenariusz. Taki scenariusz, do którego nie można się doczepić. Musi być jak puzzle, a nie jak Picasso. Wychodziłem z kina, a teraz wstaję z fotela i analizuję, czy się to trzyma kupy, czy też ktoś mnie próbował zrobić w konia. „Żądło” jest perfekcyjnym kalejdoskopem. Prawie wszystko jest nie tym, czym się zdaje, lecz pasuje do siebie z mikronową dokładnością. „Gorączka” jest prawie perfekcyjna scenariuszowo – poza denerwującą rozmową De Niro z Alem. O tym jaki świat winien być – płakać się chce. No może i poza stałym w filmach z USA o glinach wątkiem – rozpad związku poza policyjnego z powodu związków policyjnych.
Oczywiście o KONFRONTACJACH, kinach śląskich (zwłaszcza o „Tęczy” i „Jedności” w Siemianowicach), o filmach jeszcze będzie. Jak w banku. Oraz mój osobisty ranking napadów na banki w filmie amerykańskim i innym.
PRYWATA
Jedynym serialem, który wywoływał ostatnio we mnie żywe uczucia było/jest „Zakazane imperium” w HBO. To pasmo filmowe ma swoje wspaniałe strony - takie 'Żądło” w ramówce HBO mógłbym zaliczyć dziewięć razy w tygodniu (taki joke). Ma też, niestety, irytujące niektórych oglądaczy zwyczaje. Najgorszym jest kończenie serialu bez skutecznego poinformowania o tym przykrym fakcie widzów. Zasiadłem w poniedziałek o 20:05 przed odbiornikiem i co ? O 20:10 mojego „Boardwalk Empire” nie było. A dlaczego, a po co ? Można się domyśleć, lecz tylko w perspektywie. A wystarczy po prostu jakiś powtarzany odpowiednio często komunikat.
Tak chyba było z kolejnymi seriami „Tudorów” - wiem to z relacji Małżonki, sam nie śledziłem.
Najlepsze, co mi się kojarzy z Boardwalk i Atlantic City.
Proponuję posty o podobnej tematyce: |
CIEKAWOSTKI 1929 |
KULTURA |
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów: |
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY |
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI |
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI |
INDEKS PAŃSTW |
KALENDARIUM |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz