Odpierając już wyprzedzająco pretensje Czytelników mojego blogu, iż opisując skundloną rzeczywistość psich losów do problemu kupy gówien, chciałbym poruszyć sprawę jazgotu i harmideru na terenach otaczających polskie markety. Jazgot ten i zamieszanie wywoływane są przez mieszankę psów i suniek ras wszelakich, przywiązywanych przez litościwych właścicieli (a może niewolników raczej) a to do koszów na śmieci, a to rynien, chociaż najbardziej ulubionym urządzeniem do przywiązywania są, z powodu swej solidności i bliskości wejścia, metalowe obudowy boksów na koszyki zakupowe.
I tu się Najdrożsi Czytelnicy zawiodą być może. Ja ten jazgot i tumult, wzajemne psów przeszczekiwanie, uznaję za społecznie oraz politycznie nie tylko poprawne, lecz wręcz dowodzące angażowania się „psiarzy” w dyskusję o gospodarczej kondycji naszego Państwa. Niedowiarkom spieszę z wyjaśnieniami – po kolei i dokładnie.
Jak wynika z prostego oglądu, największym wzięciem wśród właścicielu psów mają markety sieci podstępnie nazwanej mianem powszechnie lubianego, chociaż nie w większych ilościach, żyjątka. Markety te, kiedyś polskiego, czyli właściwego, kapitału, oddane zostały za nędzne srebrniki w ręce kapitału zagranicznego, czyli niewłaściwego. Na domiar wszystkiego kapitał ten pochodzić miał niby z kraju nie tak znów obfitującego w zasoby i bogactwo. To wystarczy do skrupulatnego badania rzeczywistej konduity sieci marketów – wiadomo, gdzie są prawdziwe pieniądze.
Markety te, jak wykazano niedawno, zmuszają zubożałą ostatnimi laty część naszego społeczeństwa do czynienia w nich zakupów. Do niedawna ponadto w marketach tych masowo tracili na napoje wino-podobne pieniądze internauci, ale im przeszło.
Ad rem – publiczne wieszanie psów na wybranej właściwie firmie uczyniło odwieczny zwyczaj dzielenia się szczęściem posiadania zwierzęcia z otoczeniem czynem zgoła chwalebnym. Po prostu przywiązuje się psy już i tak wieszane.
PS. A tak trochę bardziej poważnie – niektórzy przedstawiciele kasty polskich właścicieli świętych krów nie są już tak tolerancyjni dla wydających głośne dźwięki dzieciaków. Siedząc na ławeczce w słoneczku wiosennym, pilnując bawiącej się na odpowiednim do tych celów placyku, wnuczki, usłyszałem z ust właścicielki spaniela pełne pedagogicznej troski zapytanie skierowane do młodej mamy: „Czy ten dzieciak ma ADHD, czy normalnego pierdolca ?”
PPS: Zarządzającym marketami, którym zamarzy się beznadziejna walka z plagą 110 decybeli przed wejściami, mam propozycję wywieszenia w najbardziej newralgicznych punktach parkingów tabliczek z piktogramem pieska oraz napisem „Przyjdzie Wietnamczyk i Ci go zje”.
Przedstawicieli pracowitego jak mrówki Narodu informuję, ze ceniłem i cenię wysoko ich bohaterstwo i zdolność adaptacji. A także sajgonki.
Proponuję posty o podobnej tematyce: |
CIEKAWOSTKI 1929 |
SAMOCHODY I DROGI KOŁOWE |
Ponadto polecam korzystanie ze stale uzupełnianych indeksów: |
ALFABETYCZNY INDEKS OSOBOWY |
ALFABETYCZNY INDEKS MIEJSCOWOŚCI |
MIEJSCOWOŚCI – UKŁAD WOJEWÓDZKI |
INDEKS PAŃSTW |
KALENDARIUM |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz